- Pier Giorgio i Roderick
- Wyzwania
- Odnalezione zaufanie
- Wschodnie sumienie
- Bieg ku zdrowiu
- Fajna mama
- Zanim będzie za późno
- "Piję, bo..."
- Mnie się udało
- Proponuję to, co ksiądz Bosko
- Droga powrotu
- To tylko narzędzie
- Moje chatowanie
- Kiedy jest wszystko jedno
- Odzyskałem nadzieję
- Nazwa nie ma znaczenia
- Nie potrzebni mi nowi mesjasze
- To nie wina muzyki
- Sposób na wakacyjny spływ kajakowy
- Kto tu rządzi?
- Przez szczyty górskie ku szczytom świętości
- Od filozofii po oratorium
- Przez pustynię i po wodzie
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
- Szkoły salezjańskie
Odzyskałem nadzieję
Andrzej
strona: 19
Wracając myślami w przeszłość widzę moje życie pośród ludzi, którzy nie widzą i nie czują obecności Boga w swoim życiu. W mojej rodzinie na pierwszym planie był alkohol, który dawał rodzicom krótkotrwałą radość, zapomnienie o swoich problemach, o porażkach, ale tylko przez chwilę. Moi rodzice popadli w alkoholizm, co spowodowało, że nie widzieli swoich własnych dzieci. Z każdym dniem wszystko coraz bardziej się psuło, nawet kontakty między rodzeństwem. Tak było przez kilka lat.
Nigdy nie myślałem o Bogu, bo byłem przekonany, że On i tak nie jest wstanie zmienić mojej sytuacji. Aż do momentu, gdy znalazłem się w salezjańskim ośrodku wychowawczym, gdzie stopniowo odzyskiwałem nadzieję. Moje życie w domu porównuję do kwiatu, który powoli więdł, bo brakowało mu wody, bez której nie mógł przecież przeżyć - mnie zaś brakowało nadziei, pokoju i ciepła rodzinnego. Choć wiem, że żadna instytucja nie jest w stanie dać ciepła rodzinnego, to mnie tego ciepła w ośrodku nie brakowało. To właśnie pobyt w nim pozwolił mi na nowo odzyskać nadzieję. Wychowawcy, którzy sami mieli dobrą relację z Bogiem, nauczyli mnie, jak ważne jest żyć w przyjaźni z Jezusem.
Dzisiaj jestem już dorosłym człowiekiem i jestem wdzięczny Bogu, że na mojej drodze życia postawił salezjanów, którzy oddając swoje życie Bogu, służą nam - ubogiej młodzieży. Jestem przekonany, że gdybym nie spotkał tych ludzi i gdybym nie poznał Miłości Boga byłbym zupełnie innym człowiekiem. I mam uzasadnione wątpliwości czy lepszym... To właśnie Bóg poprzez salezjanów odnowił moje życie i nauczył mnie dzielić się miłością z innymi. Obecnie sam jestem wolontariuszem, pomagając takim chłopcom, jak ja byłem kiedyś.
Chciałbym choć w części oddać innym, to co sam dostałem.