- Pier Giorgio i Roderick
- Wyzwania
- Odnalezione zaufanie
- Wschodnie sumienie
- Bieg ku zdrowiu
- Fajna mama
- Zanim będzie za późno
- "Piję, bo..."
- Mnie się udało
- Proponuję to, co ksiądz Bosko
- Droga powrotu
- To tylko narzędzie
- Moje chatowanie
- Kiedy jest wszystko jedno
- Odzyskałem nadzieję
- Nazwa nie ma znaczenia
- Nie potrzebni mi nowi mesjasze
- To nie wina muzyki
- Sposób na wakacyjny spływ kajakowy
- Kto tu rządzi?
- Przez szczyty górskie ku szczytom świętości
- Od filozofii po oratorium
- Przez pustynię i po wodzie
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
- Szkoły salezjańskie
Odnalezione zaufanie
Wiesław Sojka BWS, Rafał Tymusz
strona: 4
Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Rybniku od siedmiu lat organizuje kolonie i obozy letnie dla dzieci z rodzin wielodzietnych, patologicznych, dzieci osieroconych i niepełnosprawnych. Zapraszane są również dzieci z polskich rodzin ze Stanisławowa na Ukrainie. Wśród osób, które organizują obozy i odpowiadają za ich kształt duchowy oraz organizacyjny są Byli Wychowankowie Salezjańscy.
Jak co roku w obozie nad Jeziorem Dobskim wakacje spędzi ponad 500 dzieci i młodzieży. Zeszłego lata tylko z rybnickiego Zespołu Ognisk Wychowawczych przyjechała ich ponad setka. Patronem, jak nietrudno się domyślić jest ksiądz Bosko. Święty pewnie cieszy się z tego wyboru, bo uczestnicy bardzo przypominają tych młodych ludzi, którymi on zajmował się 150 lat wcześniej.
Wychowawcy z powołania
Na obozie obecni są zawodowi terapeuci. Niezastąpieni wśród dzieci tak często zagubionych, pokrzywdzonych przez życie i dorosłych. Wraz z wolontariuszami przywracają uśmiech na twarzach podopiecznych, szczególnie tych, które pierwszy raz są tak daleko od swoich bliskich. W rozmowach w cztery oczy rodzi się zaufanie.
Wolontariusze to przede wszystkim uczniowie rybnickich szkół. żywo zainteresowani poznawanymi metodami pracy mają okazję spróbować swych sił w dotarciu do dzieci wycofanych lub agresywnych, podjąć się tak zadań trudnych, jak opieka nad dzieckiem moczącym się, czy upośledzonym. Równocześnie sami szybko uczą się odpowiedzialności za innych, altruizmu, rozwijają umiejętności wychowawcze, a swoim sposobem bycia są przykładem dla podopiecznych.
Obóz ma też swoich kapelanów. Są nimi kapłani diecezji katowickiej, a w zeszłym roku po raz pierwszy pojawił się salezjanin. Współpraca z kadrą układa się znakomicie, a codzienna Msza św. z homilią jest ważnym elementem formacji.
Odkrywanie siebie
Zajęcia prowadzone są metodami aktywnymi, warsztatowymi. Harmonijnie wplecione w rozkład dnia nie przypominają nudnych szkolnych godzin, choć dotyczą spraw poważnych – życiowych wartości, postaw przyjmowanych w kontaktach z innymi ludźmi, powodów sięgania się po środki zmieniające nastrój. Wszystko po to, by dzieci nabierały przeświadczenia, że istnieją również dorośli, którym można ufać, do których warto zwrócić się o pomoc także po powrocie z obozu.
Ważnym elementem jest budowanie właściwego obrazu siebie samego. Bardzo wiele dzieci przejawia zaniżoną samoocenę nie wierzy we własne możliwości. Niepowodzenia szkolne, problemy rodzinne i częsty brak wsparcia ze strony dorosłych przyzwyczaiły do myślenia o sobie: „jestem do niczego”, „nie mam zalet”. Kadra wychowawców dba więc, by dzieci miały jak najwięcej możliwości odniesienia sukcesu i pozytywnego postrzegania siebie. I rzeczywiście – podczas wspólnego wykonywania prac na rzecz obozu takich jak budowa totemów, naprawa namiotów lub rowerów, remont sprzętu wodnego, budowanie bram do obozu, skręcanie i malowanie ławeczek, półek i innych przedmiotów, dzieci odkrywały u siebie pozytywne cechy, o których wcześniej nie miały pojęcia.
W program przewidziane są także wycieczki, turnieje, spartakiady i zajęcia pogłębiające wiedzę o faunie i florze Ziemi Warmińsko-Mazurskiej. Na poznanie i poszanowanie otaczającej przyrody kładziony jest duży nacisk, a w programie ekologicznym akcji, szczególną uwagę zwraca się na sprzątanie otaczającego środowiska.
Dziękujemy!
W takiej atmosferze dzieci, mimo że przecież nie aniołki, nie sprawiają kłopotów wychowawczych. Przeciwnie – chętne wykonują różne prace obozowe, dobrze czują się w grupach i są wdzięczne. Często powołują się na to, co słyszą od dorosłych i bardzo przeżywają, że ktoś respektuje ich prawa.
Na koniec obozu, jak zawsze – pożegnania, wymiana adresów, łzy... Jest już tradycją, że obozowicze poszczególnych turnusów spotkają się w domach, by wspominać wspólnie spędzony czas i mazurską przyrodę, przeglądać zdjęcia. Wspaniała wakacyjna przygoda na długo pozostanie w młodych sercach.
---
Zapłakana piętnastolatka podchodzi do księdza. Rozmawiają, kapłan coś tłumaczy, gestykuluje. W końcu nakłada rękę na jej głowę, a drugą czyni znak Krzyża. Dziewczyna wraca uśmiechnięta. Prezes pomagającego obozowi przedsiębiorstwa budowlanego, pan Apoloniusz patrzy i pyta z niedowierzaniem Jak wy to robicie?!