- Pier Giorgio i Roderick
- Wyzwania
- Odnalezione zaufanie
- Wschodnie sumienie
- Bieg ku zdrowiu
- Fajna mama
- Zanim będzie za późno
- "Piję, bo..."
- Mnie się udało
- Proponuję to, co ksiądz Bosko
- Droga powrotu
- To tylko narzędzie
- Moje chatowanie
- Kiedy jest wszystko jedno
- Odzyskałem nadzieję
- Nazwa nie ma znaczenia
- Nie potrzebni mi nowi mesjasze
- To nie wina muzyki
- Sposób na wakacyjny spływ kajakowy
- Kto tu rządzi?
- Przez szczyty górskie ku szczytom świętości
- Od filozofii po oratorium
- Przez pustynię i po wodzie
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
- Szkoły salezjańskie
Pier Giorgio i Roderick
ks. Pascual Chávez SDB
strona: 2
Tym razem przedstawiam sylwetki dwóch osób: Piera Giorgia Frassatiego, Włocha z Turynu oraz Roderick’a Floresa, Filipinczyka. Pierwszemu w nauce pomagał salezjanin, a drugi, skaut, uczęszczał do szkoły salezjańskiej w Mandaluyong.
Pier Giorgio, syn założyciela turyńskiej gazety La Stampa, senatora i ambasadora w Berlinie oraz znanej malarki, wiedzie życie dość spokojne i to pomimo sytuacji konfliktowej z rodzicami. Pewnego dnia Ojciec powierza syna salezjaninowi, ks. Cojazzi, mając nadzieję, że ten pomoże mu w nauce. Dokładnie w tym czasie, Piergiorgio, zaczyna dostrzegać problemy społeczne: chaotyczną industrializacją, niepewnością ekonomiczną i biedą. Po skończeniu gimnazjum, zaczyna uczęszczać do salezjańskiego dzieła „św. Wincentego”, gdzie spędza znaczną część wolnego czasu. Resztę wolnych chwil poświęca przyjaciołom i górskim wycieczkom.
Lata spędzone w liceum prowadzonym przez jezuitów, to czas szczególnego kształtowania charakteru: jest coraz sumienniejszy w nauce, wzrasta w pobożności, stara się być coraz lepszym chrześcijaninem, angażuje się w działalność dobroczynną, oddaje się lekturze takich autorów, jak św. Paweł i św. Augustyn. Przy okazji „marszu na Rzym” w 1922 r. pisze: „W tym niebezpiecznym dla ojczyzny momencie, my katolicy, zwłaszcza my studenci mamy do spełnienia wielką powinność: formację nas samych…Nie możemy stracić najlepszych lat naszego życia, jak – niestety – czyni tak wielu młodych ludzi. Musimy hartować się, by być gotowymi do walk, którym bez wątpienia będziemy musieli stawić czoła.”
Zapisuje się na Politechnikę (inżynieria przemysłowa), by pracować wraz z robotnikami. W tym czasie Piergiorgio angażuje się w działalność dobroczynną. W 1923 r. spotyka Laurę Idalgo, która ze względu na klasę społeczną, z której pochodzi nie jest mile widziana w domu Frassatich. Piergiorgio cierpi z tego powodu, lecz pozostaje spokojny i aktywny. Wraz z przyjaciółmi zakłada „stowarzyszenia” o nazwie Podejrzane typy, którego członkowie starają się o wzrost życia wewnętrznego i pomagają biednym oraz imigrantom.
Rok 1925 - to ostatni rok jego życia. W zapiskach i rozmowach pojawia się temat śmierci. Umiera 4 lipca na zapalenie płuc. Krótkie życie Piergiorgia manifestuje zaufanie Bogu i Opatrzności. Własne plany całkowicie podporządkowywał temu, czego oczekiwał Bóg. Przyjaciele wspominają go takim właśnie – spokojnym i ufającym Opatrzności. Słynna jest jego fotografia przedstawiająca go podczas górskiej wyprawy, z dedykacją napisaną przyjacielowi: Ku górze – motto, które streszcza całe jego życie. Został beatyfikowany 20 maja 1990 r.
Roderick, Eryk dla przyjaciół, miał 15 lat, lecz tak jak Dominik Savio, był chłopcem duchowo dojrzałym. Perfekcyjnie wcielał ideę księdza Bosko: „Dajcie mi chłopca, który spowiada się regularnie i przystępuje do komunii św. a nie będzie sprawiał żadnego problemu.” Skauci Księdza Bosko z Kolegium Mandaluzong (Filipiny) byli na trzydniowym wyjeździe. Popołudniem, 18 sierpnia 1984 r. tonie, ratując młodszego kolegę. Jego ciało odnaleziono po tygodniu. Jego śmierć, powodująca wiele cierpienia, uwidacznia najpiękniejsze aspekty wspólnoty wychowawczo-pastoralnej: wszyscy rozumieją, że wspólnota księdza Bosko wychowała bohatera.
Jak to możliwe, że chłopak tak „normalny” zachował się w ten sposób: ofiarował własne życie, by ocalić życie drugiego? Ks. Panfilo, dyrektor, spowiednik i przyjaciel Eryka, tak go wspomina: „Flores nie jest bohaterem tylko dlatego, że pośpieszył z pomocą komuś, kto był w niebezpieczeństwie. Wydarzenie to było punktem kulminacyjnym wielu altruistycznych gestów, jakie czynił w okresie tych piętnastu lat. Jest bohaterem, gdyż służył i kochał. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że jego przeznaczeniem była śmierć bohaterska… Od 1977 r., każdego dnia, o godz. 17.30, przychodził do naszej kaplicy na Mszę św. Każdej niedzieli spowiadał się. Przystępował do tego sakramentu nie tylko po to, by się oczyścić, ale by wzrastać, by coraz bardziej kochać Boga, by doskonalić się.”
Eryk lubił sport, tańce, spacery z przyjaciółmi. W szkole wyróżniał się dobrym zachowaniem. Zwyczajowo, przed rozpoczęciem lekcji, wstępował do szkolnej kaplicy, by nawiedzić Najświętszy Sakrament. Należał do sekcji elektrycznej i do grupy, która nazwała się 430 SLC, jak luksusowy Mercedes Benz – w taki sposób, chłopcy wyrazili wysoką jakość i wyjątkowość tej grupy.