facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2019 - grudzień
Jeśli przyjmiemy do końca to, czego nauczał Jan Paweł II, możemy spokojnie patrzeć w przyszłość

Grażyna Starzak

strona: 4




Z KSIĘDZEM KARDYNAŁEM STANISŁAWEM DZIWISZEM ROZMAWIA GRAŻYNA STARZAK


Księże Kardynale, przed nami Boże Narodzenie. Bardzo rodzinne święta. W takiej chwili chętnie powracamy do naszego dzieciństwa. Jak w pamięci Waszej Eminencji zapisały się Wigilie przeżyte w domu rodzinnym?

To był czas wyczekiwany przez nas, dzieci. Do świąt Bożego Narodzenia przygotowywaliśmy się przez cały Adwent. Ponieważ nasz dom znajdował się w dużej odległości od kościoła, na roraty chodziliśmy przeważnie tylko w niedzielę. Do dziś pamiętam, jak szliśmy całą rodziną drogą oświetloną przez księżyc i gwiazdy. Pod stopami skrzypiał śnieg, a twarze mieliśmy zziębnięte od mrozu. Wieczorami siostry przygotowywały ozdoby choinkowe. Drzewko przystrajaliśmy wspólnie. To wszystko składało się na niezwykłą atmosferę zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.

W dzień Wigilii całą rodzinę obowiązywał post. Tuż po zapadnięciu zmroku, zgodnie z tradycją, na stół kładliśmy siano, następnie obrus, na nim trochę zboża i opłatek. Cała rodzina zbierała się na wspólną modlitwę. Jeśli były między nami jakieś waśnie czy niewyjaśnione przewinienia względem rodziców czy rodzeństwa, to był to odpowiedni moment na przeprosiny i pojednanie. Dopiero wtedy łamaliśmy się opłatkiem i siadaliśmy do wspólnej wieczerzy. Po niej, jak w wielu polskich domach, śpiewaliśmy kolędy, a następnie razem szliśmy na pasterkę. Boże Narodzenie świętowaliśmy w domu wśród najbliższych. Tego dnia nie odwiedzało się nikogo, nawet krewnych. Szliśmy do kościoła i cały dzień spędzaliśmy w swoim gronie, ciesząc się rodzinnym ciepłem. To był czas radosnego świętowania i miłości.

Czy pamięta Ksiądz Kardynał pierwszą Wigilię spędzoną razem z biskupem Karolem Wojtyłą?

To było w seminarium duchownym. Biskup, potem arcybiskup i kardynał Karol Wojtyła często odwiedzał seminarium. Nie wszyscy wyjeżdżali na Boże Narodzenie do rodzinnych domów. Tych, którzy zostawali w Krakowie, zapraszał na Wigilię. Była wspólna modlitwa, było też dzielenie się opłatkiem. Tym opłatkiem Karol Wojtyła łamał się ze wszystkimi bez wyjątku. Te Wigilie były otwarte dla każdego. Każdy mógł przyjść i zasiąść z nami przy wigilijnym stole. Dodatkowe miejsce było nie tylko wyrazem tradycji, ale przede wszystkim głębokiego pragnienia i troski, by nikt nie spędzał tego czasu w samotności. Ten zwyczaj był kontynuowany także w Watykanie, gdzie do stołu zapraszano bardzo wielu gości, przede wszystkim tych, którzy nie mogli spędzić Wigilii we własnym domu.

A jak wyglądały Wigilie i święta w Watykanie?

Pierwsza była nostalgiczna. Papieżowi brakowało Polski i naszych pięknych zwyczajów, choinki i kolęd. Tęsknił do nowohuckich pasterek. Jan Paweł II, nawet odprawiając pasterkę w Bazylice św. Piotra, wracał myślami do nocnych mszy w Nowej Hucie. Dlaczego? Tam z całego serca wyśpiewywały radość Bożego Narodzenia tłumy wiernych i ta radość rozgrzewała serca, mimo często trzaskającego mrozu. Papież był bardzo przywiązany do naszych tradycji, kochał naszą polską religijność i kulturę. Wigilia w Watykanie musiała być taka jak w Polsce. Ojciec Święty do stołu wigilijnego zapraszał nie tylko przyjaciół, ale także księży, szczególnie samotnych i starszych. Wieczerza wigilijna wyglądała tak jak w każdym polskim domu. Zaczynaliśmy od życzeń i opłatka, potem była modlitwa, a po niej siadaliśmy do stołu. W zależności od okoliczności rodziły się też nowe tradycje. Tak było w 1981 roku, kiedy w Polsce ogłoszono stan wojenny. Wówczas po raz pierwszy Jan Paweł II zapalił w oknie świecę na znak pamięci o swoich rodakach i Ojczyźnie. W następnych latach, aż do końca swoich dni, kontynuował ten zwyczaj. Później ta świeca nabrała dodatkowego, głębokiego znaczenia. Stała się symbolem pokoju między ludźmi dobrej woli na całym świecie.

Jan Paweł II wprowadził do Watykanu nie tylko polskie zwyczaje dotyczące Wigilii. Również choinkę i zwyczaj ustawiania szopki na placu św. Piotra…

Bożonarodzeniowe drzewka stawiali Janowi Pawłowi II w Watykanie wierni, za każdym razem z innej części Polski lub świata. Pierwsza choinka pojawiła się tam w 1982 r. i od tamtej pory oświetlone drzewko wpisało się na stałe w obchody Bożego Narodzenia w Rzymie. Papież zawsze wieczorem podchodził do okna, żeby popatrzeć na tę choinkę i na ludzi, którzy przychodzili do stojącego pod nią żłóbka. Ojca Świętego zawsze bardzo cieszyła szopka ustawiana na placu św. Piotra. Był przecież artystą i patrzył na świat oczami wrażliwego poety. Budziła się w nim dziecięca radość na widok żłóbka, który jest przypomnieniem jednej z najpiękniejszych tajemnic chrześcijaństwa, bo mówi o Bogu, który z miłości do nas stał się człowiekiem i przyszedł na świat jako bezbronne Dziecko potrzebujące matczynej czułości Maryi i ojcowskiej opieki Józefa. W trzecią niedzielę Adwentu, zgodnie z tradycją, włoskie dzieci przynoszą na modlitwę Anioł Pański na plac św. Piotra figurki Dzieciątka, które później położą w swoich domowych stajenkach. Papież bardzo lubił ten zwyczaj. Wielokrotnie to właśnie figurki Dzieciątka Jezus pielgrzymi z całego świata ofiarowywali papieżowi w prezencie.

Wiadomo, że papież Polak bardzo lubił śpiewać kolędy…

Wszystkie śpiewy bożonarodzeniowe rozpoczynał od kolędy „Wśród nocnej ciszy”. W ten sposób zaczynał się czas Bożego Narodzenia. Kolędy były dla niego źródłem głębokich wzruszeń i duchowych inspiracji. Jako człowiek słowa był ponadto bardzo wrażliwy na ich piękno, prostotę i mądrość. Bożonarodzeniowe pieśni przypominały mu też niepowtarzalny klimat rodzinnego domu i polskich świąt. Niemal do końca życia przywiązywał wagę do tego, by od Wigilii aż do 2 lutego włącznie zaśpiewać wieczorem choćby jedną kolędę.

Na beatyfikację i kanonizację papieża Polaka do Rzymu przybyło kilka milionów ludzi z całego świata. Do tej pory wierni na wszystkich kontynentach pamiętają o Nim. Co sprawiało, że Jan Paweł II cieszył się takim szacunkiem, że ludzie lgnęli do Niego?

Ludzie odpowiadali miłością na jego miłość. Czuli, że on kochał i starał się zrozumieć każdego. Nikogo nie odrzucał. W jego słowach i postawie nigdy nie było potępienia, tylko szacunek i troska o ludzką godność. Owszem, ludzie garnęli się do niego, bo fascynowała ich jego osobowość, ale dostrzegali w nim coś więcej. Widzieli w nim obecność Boga. Jan Paweł II nigdy nie przeszedł obojętnie obok drugiego człowieka, nawet zamiatającego ulice, żeby go nie pozdrowić, nie podać mu ręki. Pierwszy ślub, jakiego udzielił w Watykanie, to był ślub córki śmieciarza. Prostym ludziom służył zawsze, szanując wszystkich innych.

Księże Kardynale, o Janie Pawle II mówi się, że już za życia był święty. Gdzie tkwi tajemnica Jego świętości?

Kluczem do zrozumienia tej tajemnicy jest miłość. To ona była źródłem jego głębokiej więzi z Bogiem i żarliwości w służbie Kościołowi i drugiemu człowiekowi. Karol Wojtyła był normalnym dzieckiem, bystrym i wrażliwym, pełnym energii i radości życia. Od wczesnego dzieciństwa było w nim coś więcej. Miłość do Chrystusa rosła w jego chłopięcym sercu, dojrzewała i umacniała się, aż znalazła swój doskonały kształt w kapłaństwie, a potem w pasterskiej służbie Kościołowi. Tej miłości pozostał wierny aż do śmierci. Codziennie odpowiadał – życiem, modlitwą, cierpieniem – na Jezusowe pytanie: „Czy miłujesz Mnie?”. Karol Wojtyła prowadził dialog ze swoim Stwórcą i Zbawicielem. Był człowiekiem modlitwy. Widziałem to przez kilkadziesiąt lat, dzień po dniu. Jan Paweł II potrafił się modlić nie tylko z wielkimi rzeszami wiernych, dla których sprawował liturgię w Rzymie i podczas podróży apostolskich. Wiele godzin spędzał na modlitwie w samotności. Modlił się również z nami, najbliższymi współpracownikami. Posługiwał się modlitwami należącymi do skarbnicy modlitw Kościoła, a takimi są między innymi różaniec, śpiew Litanii Loretańskiej i do Serca Pana Jezusa. Te proste, ale głębokie modlitwy są w zasięgu każdego z nas. Mówię o tym, by wskazać na praktyczny sposób modlitwy w naszych rodzinach. Możemy i powinniśmy go w tym naśladować.

Czy zdaniem Księdza Kardynała potrafimy w dostatecznym stopniu korzystać z dziedzictwa, jakie nam zostawił?

Trudno w kilku zdaniach odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w dokumentach Jana Pawła II, w jego encyklikach, adhortacjach, homiliach i przemówieniach jest ogromne bogactwo i świeżość. Nie wszyscy natomiast mamy świadomość, że czytając te dokumenty, ubogacamy się jego sposobem przeżywania wiary w Boga. Mottem posługi Jana Pawła II były słowa: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. To hasło wciąż działa. Jeśli przyjmiemy do końca to, czego nauczał Jan Paweł II, możemy patrzeć spokojnie w przyszłość. On nas wszystkich prowadził i będzie to robił nadal.

Czyim patronem może być Jan Paweł II? Młodzieży, rodziny, Europy?

On inspiruje różne grupy. Na pewno jest patronem młodzieży, czego największym przykładem są Światowe Dni Młodzieży. Młodzi są nim zafascynowani, pociąga ich przykład jego życia. Mijają lata, w dorosłość wkracza pokolenie, które nie znało Jana Pawła II, gdy był z nami. Wciąż jednak, również dla tych nowych pokoleń, jest mistrzem, autorytetem i ojcem. Jest także patronem rodziny, na co zwrócił uwagę papież Franciszek w dniu kanonizacji papieża Polaka. Pamiętamy, że to Jan Paweł II powołał Radę ds. Rodziny oraz Akademię Pro Vita, ale przede wszystkim, w każdym punkcie kuli ziemskiej, w trakcie ponad stu pielgrzymek, przemawiał do rodzin, spotykał się z nimi. Odwiedzał też rodziny w ich domach. Nie mógł tego nie robić. Był to jego duszpasterski priorytet, gdyż, jak często powtarzał, przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. Jego osobowość, myśl, praca pozostawiły ogromny ślad nie tylko w życiu Kościoła, ale i całej społeczności światowej. Dlatego jest patronem Europy, reprezentując najszlachetniejszy ideał Europejczyka. Papież dowodzi swoim życiem, że bycie Europejczykiem i bycie uczniem Chrystusa nie wykluczają się, ale radykalnie uzupełniają. Papież wypraszał za życia i wyprasza wiele łask dla wielu ludzi, np. uzdrowienia w chorobach nowotworowych i dar potomstwa dla bezdzietnych małżeństw. Za życia Jana Pawła II się o tym nie mówiło. On sam podkreślał, że cuda czyni Pan Bóg, nie człowiek. Wciąż otrzymujemy wiele listów z prośbą o modlitwę, ale są też listy z podziękowaniami za uzdrowienia, dar potomstwa, nawrócenia. Pielgrzymowanie do niego się nie skończyło, ciągle trwa. Nieraz patrzyłem na małe dzieci, które przechodziły przed grobem Jana Pawła II w grotach watykańskich, a potem w Bazylice św. Piotra i mówiły: „ciao Papa”, tak jak do człowieka żywego. Jest bliski wielu ludziom, którzy myślą o nim jak o serdecznym przyjacielu i niezawodnym przewodniku.

Księże Kardynale, świat, Europa się zmienia. Coraz częściej negowane są podstawowe wartości, podcinane nasze chrześcijańskie korzenie. Co w tym kontekście powiedziałby nam dzisiaj papież, o co by prosił, z jakim apelem zwróciłby się do nas?

Jan Paweł II był bystrym obserwatorem życia. Myślę, że powiedziałby nam dzisiaj: zajmijcie się rodziną. Rodzina w Europie i w Polsce przeżywa kryzys. Trzeba sobie to uświadomić. Apelowałby ‒zajmijcie się młodzieżą. Mamy młodzież w Kościele, ale zauważamy jej odchodzenie. Najlepszym sposobem na zatrzymanie młodych są ruchy i stowarzyszenia, które w sposób przekonujący ich przyciągają. Ważne jest także świadectwo życia i autentyczność duszpasterzy. Jako młody kapłan Karol Wojtyła przyciągał młodych do Boga i do Kościoła właśnie tym: autentycznością swojej więzi z Jezusem. Papież był zawsze blisko młodzieży, a młodzież była blisko niego. Wiedział, że młodzi są wrażliwi na piękno, dobro, prawdę, że stawiają pytania. Starał się na nie odpowiadać i być dla młodych przewodnikiem.

Wasza Eminencjo, miesięcznik „Don Bosco” czytają rodzice, wychowawcy, katecheci. Czego życzyłby Ksiądz Kardynał naszym czytelnikom z okazji tegorocznych świąt Bożego Narodzenia?

W życiu publicznym powinniśmy sobie życzyć pojednania. W życiu bardziej prywatnym więcej miłości i poszanowania oraz wyrozumiałości. Różnimy się, ale trzeba uszanować różnice zarówno charakterów, jak i poglądów. Życzmy sobie z jednej strony przebaczenia i jedności, z drugiej – pogłębienia tych wartości, które budowały naszą kulturę życia religijnego.

Bardzo dziękuję Eminencji za rozmowę.