facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2019 - październik
Wierność Duchowi Świętemu czy duchowi świata

Tomasz P. Terlikowski

strona: 29



Pogrzeb przed samobójstwem, błogosławieństwo proboszcza na wspomagane samobójstwo i uczestnictwo chóru kościelnego w czasie przygotowania do eutanazji - tak miało wyglądać według Roberta Fullera jego przygotowanie do eutanazji i stosunek do niej jego parafii.

Archidiecezja Seattle wyjaśnia, że wiadomości te są nieprawdziwe, bowiem ani proboszcz, ani błogosławiący mężczyznę kapłan nie mieli pojęcia, że błogosławią mu na śmierć. „O ile jest jasne, że część z przyjaciół z parafii pana Fullera wiedziała o jego planach, to proboszcz parafii św. Teresy tego nie wiedział” – przekonuje archidiecezja.

Sprawa nie jest jednak wcale tak oczywista, jak się może wydawać, bowiem – nawet jeśli parafia i proboszcz o tym nie wiedzieli, to mieli oni świadomość, do czego szykuje się mężczyzna. Proboszcz odbył z nim rozmowę, przekonywał go do tego, by wybrał życie, a gdy się to nie udało, zadał pytanie archidiecezji, czy może odprawić jego pogrzeb. Kuria odpowiedziała, że pod warunkiem, że nie będzie wątpliwości, że nikt nie połączy tego ze wsparciem dla samej formy śmierci i że będzie to nabożeństwo dla tych, którzy się smucą. I takie nabożeństwo zostało odprawione. I tu warto postawić fundamentalne pytanie: czy rzeczywiście w przypadku wspomaganego samobójstwa i to przeprowadzonego w świetle kamer i z towarzyszeniem dziennikarzy, powinno odprawić się nabożeństwo pogrzebowe? Fuller samą swoją decyzją zanegował katolickie nauczanie, odrzucił je i popełnił jeden z najbardziej przerażających grzechów, i to w taki sposób, by uczynić z tego spektakl. Czy w takiej sytuacji, jawnego zaparcia się Kościoła i Boga, nie powinno się rozważyć odmowy pogrzebu, a nie wydawać na niego zgodę i to jeszcze za życia mężczyzny?

Tak wiem, że Kościół powinien towarzyszyć człowiekowi w każdych okolicznościach, ale… w tym przypadku było wiadomo, że może to nie tylko wywołać zgorszenie, ale też wprowadzić w błąd wiernych, którzy po takim wydarzeniu (szczególnie jeśli zostanie ono nagłośnione przez media) będą mogli mieć wątpliwości, co do tego, czy Kościół rzeczywiście potępia wspomagane samobójstwo. I żeby nie było wątpliwości nie zamierzam dyskutować z tym, czy samobójców należy pochować, bo to jest dość oczywiste, ale o tym, czy w takiej sytuacji, o jakiej mowa, rzeczywiście trzeba odprawiać i to za życia „wspomaganego samobójcy” takie nabożeństwo.

Druga sprawa jest nie mniej istotna. Otóż wprawdzie mężczyzna na swoim Facebooku pisał, że błogosławieństwa udzielił mu proboszcz, to jednocześnie dodawał, że proboszcz ten jest jezuitą. To nie jest prawda, bowiem proboszcz owej parafii jezuitą nie jest, jest natomiast faktem, że w parafii tej jezuici posługiwali, a mszę z rzekomym błogosławieństwem odprawił jezuita ojciec Quentin Dupont. On, po pewnym czasie, także zaprzeczył, że miał cokolwiek wspólnego z „błogosławieniem” takiego wydarzenia i zapewnił, że o niczym nie wiedział.

Wszyscy jednak przyznają, że o sprawie wiedzieli przynajmniej parafialni znajomi Fullera (przy okazji był on znanym działaczem gejowskim) i że oni angażowali się w jego działania z pełną świadomością. Powstaje więc pytanie, czy archidiecezja Seattle zamierza wyciągnąć wobec nich jakieś konsekwencje? Czy zamierza chociaż przypomnieć, że takie działanie, wspieranie człowieka w dążeniu do wspomaganego samobójstwa, jest niedopuszczalne, że jest grzechem śmiertelnym? Te pytania muszą wybrzmiewać, bo w związku ze zmieniającym się nastawieniem społecznym wobec eutanazji, będziemy się z takimi sytuacjami spotykać coraz częściej. I potrzebna jest jednolita postawa wobec nich. 