- Słuchanie, które jest przyjęciem i osobistym spotkaniem
- Od redakcji
- Jana Pawła II i ludzi młodych łączyła szczególna więź
- Dobra szkoła? Katolicka!
- Niebezpieczeństwa internetu
- BANGLADESZ: Odważ się być dobrym
- BURUNDI PROJEKT CENTRUM EDUKACYJNO-KATECHETYCZNEGO
- Czas Jezusa Chrystusa i czas głoszenia Dobrej Nowiny
- RODZAJE I POSZUKIWANIE autorytetu
- Skuteczni rodzice
- Kultura konsumpcji – dlaczego aż tak medialna?
- B: jak Biblia
- Zaniedbanie w rodzinie
- O mistrzostwie pedagogicznym słów kilka...
- Wobec zagrożeń kulturowych
- Dwa skrzydła do nieba To prawie niemożliwe iść do Jezusa bez Maryi
- Msze św. W INTENCJI BEATYFIKACJI abpa Antoniego Baraniaka
- Czytajmy Sienkiewicza
- Wierność Duchowi Świętemu czy duchowi świata
Jana Pawła II i ludzi młodych łączyła szczególna więź
Grażyna Starzak
strona: 4
Z AGATĄ SZUTĄ, DYREKTOR INSTYTUTU DIALOGU MIĘDZYKULTUROWEGO IM. JANA PAWŁA II W KRAKOWIE, ROZMAWIA GRAŻYNA STARZAK
Kieruje Pani placówką, której patronuje Jan Paweł II. Gdyby żył, w maju przyszłego roku skończyłby sto lat. Polacy będą świętować tę rocznicę na różne sposoby. Jak – Pani zdaniem – można uczcić to wydarzenie w szkołach?
W województwie małopolskim od 11 lat organizujemy projekt adresowany do młodych wolontariuszy pod hasłem „Mieć wyobraźnię miłosierdzia”. Przystąpienie do tego projektu, zaangażowanie się w wolontariat może być doskonałą formą uczczenia urodzin św. Jana Pawła II. W tym projekcie, który wciąż się rozwija, wzięło dotychczas udział w sumie ponad 45 tys. młodych ludzi. Nie apele, akademie, tablice, pomniki, ale włączenie się w tę lub inną akcję charytatywną chyba najbardziej przypadłoby do gustu papieżowi Polakowi. Chodzi tu o to, żeby uczniowie zwrócili uwagę na drugiego człowieka, na sąsiada potrzebującego pomocy, na chorą koleżankę. Oczywiście to wymaga dużego zaangażowania ze strony opiekunów. Wolontariat bardzo dobrze funkcjonuje w tych szkołach, gdzie są nauczyciele, którzy swój zawód traktują z pasją. Bo to oni są inspiracją dla młodego człowieka. Takich nauczycieli powinniśmy nagradzać, pokazywać, mówić o nich. Bo oni wraz z młodzieżą robią wiele, wiele dobrego. To jest najpiękniejszy „żywy” pomnik upamiętniający Jana Pawła II.
Jana Pawła II i ludzi młodych łączyła szczególna więź. Towarzyszyli mu niezależnie od tego, czy był księdzem Karolem, profesorem KUL czy biskupem krakowskim. Nie zmieniło się to także za jego pontyfikatu…
Papież sam również garnął się do młodych, bo czuł się cały czas młody duchem. Słowa, które do nich kierował, dawały otuchę i pociągały do działania, a zwykłe i szczere zachowania ludzi spotykały się ze spontaniczną reakcją Ojca Świętego. Do Jana Pawła II młodych ludzi prowadziła postawa kochającego, mądrego i wymagającego ojca. Młody człowiek odnajdywał w nim człowieka spójnego, mającego mocny kręgosłup moralny. Człowieka, który nie koloryzował wartości i nie przesuwał granic. Takiego, dla którego odniesieniem zawsze był Chrystus. Spotkania z młodymi były stałym punktem programu każdej papieskiej pielgrzymki. Ojciec Święty systematycznie zapraszał młodych również na Światowe Dni Młodzieży. Na to zaproszenie młodzi zawsze odpowiadali bardzo licznie, często w milionach uczestników.
Papież mówił do młodych ludzi – wymagajcie od siebie, nawet gdyby nikt od was nie wymagał. To jest chyba najważniejsze przesłanie jego pontyfikatu skierowane do młodzieży…
Wynikało to również z Jego doświadczeń życiowych. Jan Paweł II został wcześnie osierocony przez mamę. Zmarł Mu ukochany brat. Gdy ukończył 20 lat musiał pochować ojca. Wiedział, że musi liczyć tylko na siebie. To, co w życiu osiągnął, wszystkie talenty, pasje udało Mu się w tak doskonały sposób rozwinąć dzięki ogromnej pracy. Trzeba o tym mówić młodym ludziom. Wtedy oni zobaczą w Janie Pawle II nie tylko papieża, przywódcę Kościoła, ale również przyjaciela, człowieka, który miał wiele pasji, bo przecież papież był aktorem, sportowcem. I nawet gdyby został kimś innym, nie kapłanem, to na pewno w tej wybranej przez siebie dziedzinie też byłby najlepszy. Stawiając papieża za wzór, przyglądając się Jego drodze życiowej, powinniśmy uświadomić młodym ludziom, że nic nie przychodzi lekko. Jeżeli chcemy coś w życiu osiągnąć, to musimy po prostu nad tym popracować. Dzisiaj młody człowiek chciałby mieć wszystko od razu. Piękne ubranie, samochód, ładnie urządzone mieszkanie. Nie zawsze się to udaje. Bywa, że młodzi ludzie po ukończeniu szkoły nie zawsze się odnajdują na rynku pracy i przeżywają frustracje. Wydaje mi się, że głównym zadaniem rodziców, nauczycieli jest dziś takie przygotowanie młodego człowieka do życia, by przeszkody, które napotka, porażki, których doświadczy, mobilizowały go. Stawały się dla niego tym, co go bardziej wzmocni. Tymczasem przeważnie jest odwrotnie. Życiowe przeszkody, porażki powodują u młodych ludzi depresję. Dzisiaj w polskich szkołach cierpią na nią już sześciolatki. Dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej mają za sobą próby samobójcze. To jest sygnał dla rodziców, wychowawców, żeby przeanalizowali swoje postępowanie, zastanowili się, gdzie popełniamy błędy. W tym miejscu trzeba wspomnieć, że wszystko zaczyna się od rodziny. I jeżeli dziecko, młody człowiek nie będzie miał wsparcia w rodzinie, to nie poradzi sobie w różnych sytuacjach życiowych, będąc dorosłym.
Jest Pani pedagogiem, a zarazem znawcą papieskiego nauczania. Jaka była recepta Jana Pawła II na dobre wychowanie?
Odpowiem, cytując św. Jana Pawła II. Otóż papież Polak mówił, że „poprzez wszystkie trudy, wszystkie cierpienia i zawody, jakie idą w parze z wychowaniem człowieka, to miłość wciąż zdaje wielki egzamin”. Zaznaczył jednak, że „aby zdać ten egzamin, trzeba źródła duchowej mocy”. To źródło znajduje się „nieodmiennie w Tym, który do końca umiłował”. Jan Paweł II wiele razy podkreślał, jak bardzo wychowanie „należy do całej cywilizacji miłości” i że „od niej zależy i w wielkiej mierze przyczynia się do jej zbudowania”.
Jak papież widział rolę szkoły? Czy powinna być miejscem, które kształci? Czy raczej rola szkoły winna być dużo szersza, czyli powinna także wychowywać?
I znów posłużę się cytatem z nauczania Jana Pawła II. Papież Polak pisał w „Deklaracji o wychowaniu chrześcijańskim”, że szkoła „mocą swego posłannictwa rozwija zdolność wydawania prawidłowych sądów, wprowadza w dziedzictwo kultury wytworzonej przez przeszłe pokolenia, kształci zmysł wartości, przygotowuje do życia zawodowego, sprzyja dyspozycjom do wzajemnego zrozumienia się, stwarzając przyjazne współżycie wśród wychowanków różniących się charakterem czy pochodzeniem”. Oto w skrócie zadanie szkoły, która – jak pisał papież – ma „kształcić i wychowywać”. Jan Paweł II zaznaczał równocześnie, że w podejmowaniu tego zadania „nie wystarczy patrzeć tylko w wyimaginowaną przyszłość, ale trzeba ją już teraz jakoś tworzyć, trzeba mieć przed oczyma całą tradycję narodu, społeczeństwa, państwa”. Bo jak przypomniał „narody, które tracą pamięć, schodzą do rzędu plemienia”. Od siebie mogę dodać, że wiedza jest bardzo ważna, ale szkoła powinna wspierać rodziców w wychowaniu. Nie może być tak, że szkoła tylko naucza. Oczywiście, to jest jej główne zadanie, ale rodzice powinni mieć wsparcie w wychowywaniu swoich dzieci w szkole. Ze strony nauczyciela, pedagoga szkolnego, psychologa. I jeszcze jedno. Był taki okres, kiedy w polskiej szkole stosowało się model „wyrównywania szans”. Od dzieci wymagano, by równały do najlepszych, najzdolniejszych. Dzisiaj wiadomo, że praca nauczyciela, pedagoga powinna być zindywidualizowana. Dostosowana do możliwości ucznia. Jeżeli wszystkich potraktujemy tak samo to te mniej zdolne dzieci i tak nie osiągną pewnego pułapu i odbije się to na ich zdrowiu psychicznym.
Jan Paweł II zmarł ponad 14 lat temu. Gdyby żył, ciekawe, co odpowiedziałby na pytanie, jakie jest obecnie największe zagrożenie w procesie wychowania dzisiejszej młodzieży?
Tego nie wiem, ale w mojej opinii, dzisiaj największym zagrożeniem jest brak wychowania do wartości. Powinno się to odbywać głównie poprzez naśladowanie wzorów, kontakt z autorytetami, ludźmi, którzy inspirują młodzież. Niepokojące jest to, że gdy pytamy młodych ludzi, kto jest dla ciebie autorytetem, odpowiadają, że nie mają autorytetów. Dawniej to byli rodzice, wychowawcy, nauczyciele, dziadkowie. Pod określeniem autorytet rozumiem tu osobę, która ma wpływ na zachowanie i poglądy innych, budzi zaufanie i może stanowić wzór postępowania. Człowiekiem, który z pewnością posiadał te cechy był Jan Paweł II. Jeszcze dekadę, dwie dekady temu młodzież właśnie Jego wskazywała jako największy autorytet. Dzisiejsze młode pokolenie urodziło się już u schyłku pontyfikatu papieża Polaka. Dlatego dzisiaj należałoby częściej pokazywać, że młodzież kochała Jana Pawła II i darzyła Go szacunkiem, bo On nie pouczał, ale wskazywał drogę. I w tym, co mówił, był autentyczny. Dlatego tak wiele osób brało udział w zainicjowanych przez Niego – Światowych Dniach Młodzieży. Jan Paweł II cieszył się wielkim autorytetem, bo przez swoje poglądy, zachowanie i wiarę dawał dobry przykład ludziom, szczególnie młodym. Był duszpasterzem, który nawracał serca miłością, dawał pokój ludzkości samą swoją obecnością, utwierdzał wiarę swoim świadectwem i kochał wszystkich ludzi z wzajemnością. Papież jednoczył ludzi o różnych postawach życiowych, a jego słowa wpływały na wybór przez wielu właściwej drogi. Wspaniałą cechą papieża, która również czyni z niego autorytet, była jego tolerancja – tak dotycząca poglądów, jak i wszelkich nowości. Zawsze okazywał przyjaźń i szacunek wszystkim ludziom, nawet jeśli byli innego wyznania niż katolickie.
A co Pani myśli na temat zagrożeń ze strony wirtualnego świata?
Na ten temat wiele już powiedziano. Teraz powinniśmy się zastanowić, jak tym zagrożeniom zapobiec? Otóż wydaje mi się, że szkoła powinna organizować spotkania, pogadanki z rodzicami na temat, jak dziecko powinno korzystać z internetu. Bo tam można znaleźć wiele pozytywnych, potrzebnych informacji, ale trzeba nauczyć dziecko z niego korzystać. Dla przykładu – dzieci, młodzież – oglądają w internecie celebrytów. Jak wyglądają, jak mieszkają, jak się ubierają. Siłą rzeczy chcą naśladować swoich idoli. A ponieważ nie zawsze im się to udaje, frustrują się. Wydaje mi się, że młodemu człowiekowi należy powiedzieć, że powinien pokochać siebie takim, jakim jest, że nie musi dorównać wyglądem zewnętrznym komuś innemu. Uświadomić, że ma inne umiejętności, inne walory przydatne w życiu. Nie musi mieć 180 cm wzrostu i 50 cm w talii. Dzisiaj we wszystkich poradnikach specjaliści piszą, że najpierw trzeba pokochać siebie. My chrześcijanie wiemy to z Pisma Świętego. Wszak „będziesz kochał i miłował bliźniego swego jak siebie samego”. Czyli najpierw muszę pokochać siebie, żeby potem móc tą miłością obdarzyć kogoś i komuś ją dać. Gdyby młodzi ludzie sięgnęli do Ewangelii, np. zachęceni przez rodziców, opiekunów, to myślę, że to by im pomogło odnaleźć się w tej trudnej nieraz rzeczywistości.
Na koniec zapytam, w jaki sposób Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II w Krakowie zamierza uczcić 100. rocznicę urodzin papieża Polaka?
Trudno mi wymienić wszystkie zaplanowane przez nas wydarzenia. Będą to m.in. rozmaite wystawy, koncerty z udziałem gwiazd światowej sławy, wielki rodzinny piknik, widowisko plenerowe nad Wisłą, a także ogólnopolski konkurs wiedzy o św. Janie Pawle. Chcemy również pobić rekord Guinnessa w zebraniu laurek na setną rocznicę urodzin naszego papieża. W listopadzie w ramach projektu „Veritatis Splendor” zorganizujemy konferencję z udziałem wybitnych postaci ze świata nauki i polityki pod hasłem „Czy dialog w Polsce jest jeszcze możliwy?”. Chcemy przypomnieć, że Jan Paweł II posiadał niezwykłą umiejętność prowadzenia dialogu, co wynikało z Jego bezwarunkowego szacunku wobec godności osobowej tych, którzy stanowili stronę dialogu. Ojciec Święty każdego szanował. Nigdy nikogo nie wykluczał. Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że również dzisiaj, być może, jak nigdy wcześniej, postawa taka jest nam wszystkim bardzo potrzebna.
Dziękuję za rozmowę.