- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Bł. Aleksandrina Da Costa (1904-1955)
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Szczęśliwy dom – marzenie dzieci
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Niepełna rodzina
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Dzieci tracą tak wiele
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Wybór, którego nie chciałam
- ROZMOWA Z ... Co Bóg złączył
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Muszą wiedzieć, że są kochani
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Dopóki sąd ich nie rozłączy
- POD ROZWAGĘ. Lek silniejszy, im bardziej go nie ma
- POKÓJ PEDAGOGA. Autorytet nauczyciela
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Historia oszustwa w nauce, czyli tzw. klonowanie terapeutyczne
- DUCHOWOŚĆ. Cząstka Marii
- MISJE. Śmierć naszego misjonarza
- MISJE. Jestem powołany do bycia z tymi ludźmi
- MISJE. ***
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Świat apokryfów
- PRAWYM OKIEM. Aby było miło
MISJE. Jestem powołany do bycia z tymi ludźmi
***
strona: 19
W ostatnich listach, jeszcze w lutym br., ks. Marek Rybiński pisał:
Kiedy byłem małym dzieckiem, ktoś dał mi do ręki kalejdoskop. Kawałki szkła w tubie, które przy asyście światła łączą się w fantastyczne układy. Nie jesteś w stanie przewidzieć, co nastąpi za chwilę, wszystko jest niespodzianką. Zachwyt miesza się z dziwną niepewnością, napięciem i oczekiwaniem.
Życie to nie kalejdoskop, nie martwa tuba. Jestem naocznym świadkiem tego, co się działo i dzieje w Tunezji. I mimo bólu, który dotyka tę ziemię, jestem zachwycony, bo jestem w centrum tworzącej się historii narodu. Jestem dumny nie tyle z tego, że znajduję się w sercu wydarzeń, ale jestem dumny z ludzi, którzy mają na te wydarzenia tak ogromny wpływ. Patrzę niepewny w przyszłość. Jak pokierują swoimi losami? Czy nie stracą tego wszystkiego, za co zapłacili tak wysoką cenę? Czekam na jutro z nadzieją. Życzę Tunezyjczykom powodzenia.
Tych parę słów piszę ku pamięci historii, która układa się przedziwnie. Turysta, nerwowo oczekujący na wylot z tego kraju, nie widzi tego, co ja, wędrujący o północy po dachu naszej szkoły. Moja obecność tu to przywilej darmo dany, z którego korzystam. Jestem powołany do bycia z tymi ludźmi, w tym właśnie momencie.
(…)
Tunezja budzi się jeszcze bardziej sroga i zdeterminowana. Nie o cukier i mleko tu chodzi, ale o wolność. Prezydent tchórzy i ucieka z żoną z kraju.
(…)
Tunezyjczycy się nie poddają. „Jaśminowa rewolucja”. Biorą kije w ręce i pilnują ulic. Do tej pory wiedziałem jedynie z książek, co to znaczy walczyć o wolność. Teraz mam okazję przeżyć to na własnej skórze.
Opis przewrotu dopełniają różne niespodziewane gesty. Dzwoniłem do nauczycielki, której mąż jest piekarzem:
– Da nam Pani chleba?
– Jasne, mam cztery w lodówce, dam wam dwa. Dopiero jutro mąż zaczyna piec. Ale nic nie szkodzi, przyjeżdżajcie.
Ktoś inny dzwoni:
– Co tam u was? Jakby wam czegoś brakowało dajcie znać, przyjdźcie jeść do nas.
Ja, chrześcijanin, zapraszany przez rodziny muzułmańskie. Troszczą się o mnie, jak o swego. To honor dla mnie, że jestem w Tunezji i znam takich ludzi.
Razem ze mną na misji pracuje Wojtek – ksiądz diecezjalny. 2 stycznia wyjechał do rodziny w RPA. Ostatnim razem kiedy zostawiał mnie samego, 10 kwietnia 2010 roku, wylądował w Polsce o 12.00. Wtedy przeżywaliśmy katastrofę smoleńską.
Wojtek znów wyjechał. Kolejna tragedia. Wraca 23 stycznia, będzie pewnie już po wszystkim. Tunezja straciła swojego prezydenta. Straciła? A raczej Tunezja odzyskała swoją wolność i chciałbym, by to nie były tylko pobożne życzenia! Ta tworząca się demokracja może być nową szansą również dla Kościoła. Będzie to możliwe, jeśli ludzie zjednoczą się w modlitwie.
(...)
To jest dla Tunezyjczyków szok, skok kulturowy. Najpierw rządzili nimi Turcy, potem Francuzi, potem dyktatorzy Tunezyjscy. Jest tego prawie dwieście lat. Tunezyjczycy nigdy nie mogli czuć się jak u siebie. Dla nich ten przewrót jest tak ważny, jak dla Polaków odzyskanie niepodległości w 1918 roku.