facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - marzec
BIOETYKA. Historia oszustwa w nauce, czyli tzw. klonowanie terapeutyczne

ks. Paweł Bortkiewicz TChr

strona: 16



Jednym z najbardziej głośnych medialnie haseł z zakresu współczesnej biologii jest hasło „klonowanie”. Bardziej zorientowani wiedzą, że istnieją dwa typy klonowania – terapeutyczne i reprodukcyjne.

O ile klonowanie reprodukcyjne budzi dość jednoznaczny sprzeciw (padają w dyskusjach wizje o tworzeniu kopii przestępców, zabójców, psychopatów, których świat miał już dosyć), o tyle klonowanie terapeutyczne wywołuje pewne zaciekawienie. Czy może być coś złego w biologicznym tworzeniu specjalnych komórek, tak zwanych macierzystych, które mogą zastąpić chory organ, tkankę, część organizmu? Klonowanie terapeutyczne ma w swojej idei coś z pięknej dziedziny przeszczepów narządów, które można i należy postrzegać w perspektywie gestu solidarności z człowiekiem potrzebującym. Czy może być coś złego w leczeniu człowieka, który potrzebuje takiego leczenia?

Aby odpowiedzieć na to – zdawałoby się retoryczne – pytanie, trzeba spojrzeć najpierw na to, jakim narzędziem chcemy się posłużyć w owym leczeniu? Na czym polega ów fenomen komórek macierzystych, które fachowo określane bywają jako totipotencjalne. To znaczy tyle, co wszystko-mogące.

Zacznijmy jednak od niedawnej historii. W 2004 roku jedno z najbardziej prestiżowych pism naukowych na świecie, tygodnik ”Science”, doniosło o wyniku eksperymentów pewnego zespołu naukowego w Korei Południowej. Zespół liczył 15 badaczy, z których 14 pracowało w Korei Południowej, a jeden w USA. Kierownikami zespołu byli Woo Suk Hwang (ekspert klonowania zwierząt) oraz Shin Yong Moon (ginekolog), obaj z Narodowego Uniwersytetu w Seulu. Badacze uzyskali stosowne pozwolenie komitetu etycznego przy szpitalu uniwersyteckim Hanyang. Do eksperymentów zatrudniono 16 zdrowych wolontariuszek, które po stymulacji hormonalnej podarowały 242 świeże komórki jajowe do badań. Te same kobiety użyczyły również produkowanych w jajniku tzw. komórek pęcherzykowych. Mając taki materiał, przystąpiono do eksperymentu, którego istota była stosunkowo prosta. Chodziło bowiem o to, by przełożyć jądro z komórki pęcherzykowej do komórki jajowej, z której usunięto jej własne jądro, a wtedy z otrzymanego w ten sposób zarodka spróbować wyprowadzić linię macierzystych komórek zarodkowych. Właśnie taka technika oznacza klonowanie terapeutyczne.

Naukowcy pobrali z 242 komórek jajowych – 176. Po wymianie jąder pobudzali sklonowane zarodki do rozwoju za pomocą różnych substancji chemicznych. Okazało się, że po tygodniu spora część z nich obumarła, część rozwijała się dalej, dochodząc do stadium tzw. blastocysty. Spośród 30 blastocyst, Yong Moon wybrał 20. Z każdej z nich usunął część komórek, zostawiając tzw. węzeł zarodkowy – grupę komórek, z której w normalnych warunkach rozwija się płód. Tym razem jednak nie pozwolono na naturalny rozwój, ale „hodując” je dalej w laboratorium, zdecydowano się na to, by przekształcić je w linię zarodkowych komórek macierzystych.

Co takie komórki potrafią? Otóż w badaniach można zauważyć, że są one w stanie przekształcić się niemal we wszystko. Co ostatecznie z tego wszystkiego wynika? Ogłoszono zarówno w bardzo poważnych informatorach naukowych, jak i w publicystyce, że klonowanie terapeutyczne człowieka jest możliwe! Po drugie, wcześniejsze sugestie, iż klonowanie człowieka i małp napotyka na jakąś szczególną barierę, wydały się w tym momencie przedwczesne. Po trzecie, wreszcie przyznano, że cała technika wyprowadzania ludzkich komórek ze sklonowanych zarodków wymaga jeszcze dopracowania. Naukowcy przyznali, że uzyskali jedną linię komórek ze 176 embrionów, a więc, że uzyskali bardzo mało, ale zarazem bardzo dużo.

Warto spojrzeć na owe trzy konsekwencje klonowania terapeutycznego. Jakiś czas po owych sensacyjnych doniesieniach okazało się, że cały eksperyment był oszustwem. Był defraudacją ogromnych sum pieniężnych, co jest także problemem etycznym w dobie, gdy brakuje środków na podstawowe lekarstwa, ba, nawet na środki higieniczne. Tak naprawdę, klonowanie pozostało w sferze spekulacji. To temat, nad którym warto się trochę zatrzymać. W osobnej refleksji dotyczącej etosu ludzi nauki i etyki samej nauki. Często bowiem słyszymy o obiektywizmie naukowym w naukach ścisłych, o rzetelności badań doświadczalnych… A przecież bywa z tym bardzo różnie, także w naszym świecie, gdzie rzekomo wszystko jest poddane ocenom, kryteriom i parametrom…

Najbardziej jednak bulwersujący jest trzeci „efekt” koreańskiego oszustwa. Uzyskano tam „jedną linię komórek ze 176 embrionów”. Nieważne, że nie uzyskano nic. Ważne, że przemycono jako efekt nauki taką myśl, iż poświęcono 176 istnień ludzkich, aby wyhodować jedno nowe życie na części zamienne! Otóż ten eksperyment odsłania pewien charakterystyczny mechanizm. To mechanizm swoistego wyścigu szczurów w zakresie manipulacji na życiu człowieka. Ten wyścig nie kieruje się żadnymi kryteriami etycznymi. Sława i pieniądze motywują do oszustwa, do dyskredytowania samej rzetelnej wiedzy, do ośmieszania nauki. Nade wszystko jednak motywują do tego, że można poświęcić dosłownie dziesiątki istnień ludzkich, by osiągnąć cel – wątpliwy, mało skuteczny lub w ogóle nieskuteczny…

To tylko pierwsza warstwa problemów, które związane są z tak zwanym „klonowaniem człowieka”. Obojętnie – terapeutycznym czy reprodukcyjnym. Jedno i drugie jest manipulacją na życiu ludzkim, tyle tylko, że ze zróżnicowanym przeznaczeniem. Skopiować człowieka na części zamienne, czy skopiować go po to, aby móc cieszyć się w zastępstwie „oryginału” doskonałą kopią? Pytania są właściwie dwa – czy to jest możliwe, a jeśli byłoby – to po co?