- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Sto sposobów komunikowania
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. W pogoni za sukcesem
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Oko w oko z porażką
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Łatanie dziur
- ROZMOWA Z ... Komu potrzebny sukces
- GDZIEŚ BLISKO. Umieranie nie jest ciekawe
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Umiarkowanie
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POKÓJ PEDAGOGA. Płacić – nie płacić
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Ręce zwisały mi do nóg
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Warto się czasem zasłuchać
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Salezjanie grekokatolicy
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- MISJE. W rytm szamańskiej pieśni
- MISJE. Wczoraj, dziś i jutro
- MISJE. Prosto z Hawany
- ZDROWA MEDYCYNA. To nie komórki, to człowiek
- DUCHOWOŚĆ. Kilka myśli o miłości, co nie umiera
- DUCHOWOŚĆ. Bracia (cioteczni) Jezusa
- PRAWYM OKIEM. Nieludzkie miłosierdzie
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Umiarkowanie
ks. Marek Chmielewski SDB
strona: 12
Ksiądz Bosko, dzięki umiarkowaniu, nie musiał się ścigać, wygrywać, czy wciąż sięgać po sukcesy.
W zażenowanie wprawiają głosy zadowolenia z osiągnięcia wysokich lokat przez niektóre szkoły salezjańskie w tzw. „rankingach szkół”, gdzie kryterium jest np. liczba „olimpijczyków wyprodukowanych przez szkołę” czy gloryfikacja tych drużyn stowarzyszonych wokół salezjańskiego sportu, które „zdobyły” lub „wywalczyły” tytuł mistrza kontynentu. Jakże trudno jest nie ulec kulturze, która gloryfikuje posiadanie, sukces, skuteczność i zysk.
Ksiądz Bosko zostawił w tym względzie kilka wartościowych inspiracji. Nie wszyscy pamiętają, że obok powszechnie znanego motta programowego: Da mihi animas, caetera tolle (Daj mi dusze, resztę zabierz), chętnie używał też innego, dobrze oddającego świat wartości, jaki nim kierował: Labor et temperantia (Praca i umiarkowanie). Oba hasła świetnie się dopełniają. „Daj mi dusze” jest modlitwą, prośbą do Boga, poprzez którą ksiądz Bosko, duszpasterz i wychowawca, wyraża swe pragnienie całkowitego poświęcenia się sprawie zbawienia młodych. „Resztę zabierz” jest wyrazem ascezy, rezygnacji z tego wszystkiego, co przeszkadza mu w takim właśnie oddaniu się sprawie zbawienia młodzieży. Nie dbam o nic – chciałby powiedzieć ksiądz Bosko – co nie służy zbawieniu młodych; wystarczy mi tylko to, co jest konieczne do życia i pracy dla młodzieży; całą resztę mogę oddać.
W tym właśnie tkwi sedno umiarkowania księdza Bosko. Umiarkowanie, wynikające z oddania wszystkiego duszom, ogarniało całość życia księdza Bosko. Dzięki niemu był człowiekiem zrównoważonym. Ze względu na dobro wieczne młodych szukał właściwej miary wszystkich rzeczy (np. szkoła służyła integralnemu wychowaniu, a nie produkcji zwycięzców). Był zdyscyplinowany (choćby wykorzystanie czasu), potrafił współpracować (np. z innymi salezjanami, ze świeckimi, biskupami, politykami) i emanował spokojem wewnętrznym. Budował pogodne relacje ze wszystkimi, zwłaszcza młodymi (nie zawłaszczał osób, wymagał, a jednocześnie nie tracił ich zaufania). Był gotów sprostać wszelkim wymaganiom, których spełnienie miałoby przynieść pożytek młodym. Jeśli czegoś brakowało, nie traktował tego jako porażkę, ale jako okazję do realizacji swego celu.
W ramach swego umiarkowania umiał rezygnować z własnych ambicji, także tych dotyczących duszpasterstwa i wychowania. Umiar wprowadzał porządek w jego pracę, wyznaczał jej rytm i ustalał kolejność podejmowanych zadań oraz sprawiał, że modlitwa nie przeszkadzała pracy i odwrotnie. Porządkował też relacje międzyludzkie, każąc wybierać te, które służą dobru młodych, a rezygnować z innych. Jeśli na tej drodze napotykał trudności, nie tracił optymizmu i radości. Tak rozumiane umiarkowanie było niczym innym, jak opanowaniem siebie, które pozwala ze spokojem ograniczać wybujałe pragnienia i nieuporządkowane poruszenia.
Ksiądz Bosko, dzięki umiarkowaniu, nie musiał się ścigać, wygrywać, czy wciąż sięgać po sukcesy. Takiej postawy oczekiwał od salezjanów i uczył jej swoich wychowanków. Pewnie dlatego wolał nagradzać ucznia nie najlepszego w klasie, ale który najwięcej postąpił w nauce i zachowaniu, niż tego który po prostu był zdolny. Z tej samej racji tłumaczył chłopcom, że cenniejsze jest wierne wypełnianie zwyczajnych, codziennych obowiązków, niż rezygnacja ze snu i jedzenia. Dlatego też robił wszystko, aby jego chłopcy najpierw posiedli „bojaźń Bożą”, czyli stale troszczyli się o to, aby nie stracić Bożej przyjaźni, a potem – choć jedno z drugim bardzo się wiąże – byli dobrymi uczniami, wygrywali zawody sportowe, nauczyli się zawodu.