- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Sto sposobów komunikowania
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. W pogoni za sukcesem
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Oko w oko z porażką
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Łatanie dziur
- ROZMOWA Z ... Komu potrzebny sukces
- GDZIEŚ BLISKO. Umieranie nie jest ciekawe
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Umiarkowanie
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POKÓJ PEDAGOGA. Płacić – nie płacić
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Ręce zwisały mi do nóg
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Warto się czasem zasłuchać
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Salezjanie grekokatolicy
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- MISJE. W rytm szamańskiej pieśni
- MISJE. Wczoraj, dziś i jutro
- MISJE. Prosto z Hawany
- ZDROWA MEDYCYNA. To nie komórki, to człowiek
- DUCHOWOŚĆ. Kilka myśli o miłości, co nie umiera
- DUCHOWOŚĆ. Bracia (cioteczni) Jezusa
- PRAWYM OKIEM. Nieludzkie miłosierdzie
WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Oko w oko z porażką
ks. Marek Dziewiecki
strona: 6
To zrozumiałe, że rodzice pragną, aby ich dzieci były szczęśliwe, aby spełniły wszystkie swoje życiowe marzenia, aby nie borykały się z porażkami, aby nie były przez nikogo krzywdzone, aby nie cierpiały. Tego typu marzenia rodziców są tym silniejsze, im bardziej lansowany i powszechny staje się kult sukcesu – nawet wtedy, gdy ceną za włączenie się dziecka w „wyścig szczurów” jest jego zdrowie, brak czasu na więzi z najbliższymi czy zupełnie jednostronny, a w konsekwencji zaburzony rozwój.
Kult sukcesu za wszelką cenę sprawia, że coraz częściej sami rodzice – wbrew swej woli! – stają się źródłem stresu i krzywdy własnego dziecka. Dzieje się tak na przykład wtedy, gdy ulegają oni mitowi o istnieniu wychowania bez stresów albo gdy próbują chronić dziecko przed wszelkimi, najmniejszymi nawet niepowodzeniami czy niepokojami. W konsekwencji stają się nadopiekuńczy i rozpieszczają, zamiast wychowywać. Dziecko nadmiernie chronione i „wychowywane” bezstresowo okazuje się niezdolne do stawiania czoła rzeczywistości, która przynajmniej czasami bywa twarda i stresująca. Inne przejawy niezamierzonego krzywdzenia dziecka przez rodziców, to wmawianie synowi czy córce, że ma większe możliwości – zwłaszcza intelektualne – niż w rzeczywistości, a także zrzucanie na innych ludzi czy na określone instytucje odpowiedzialności za błędy i niepowodzenia dziecka.
Dojrzali rodzice i pedagodzy nie poddają się modzie na sukces osiągany zawsze i za wszelką cenę. Przeciwnie, mają oni świadomość, że szczęście zależy od tego, czy dziecko nauczy się kochać, a nie czy nigdy nie zostanie skrzywdzone i zestresowane. Wiedzą również, że istotnym elementem wychowania jest uczenie dzieci i młodzieży radzenia sobie z porażkami, a także zmagania się z krzywdami i z dźwiganiem krzyża w postaci doświadczenia niezawinionego zła. Wychowanie, to przecież uczenie dziecka realizmu, czyli pogodzenia się z faktem, że na tej ziemi nie ma jeszcze Nieba i że z wymogami codzienności nie poradzi sobie ktoś, kto nie ma żadnej odporności na stres i na krzywdę.
Z drugiej strony ważne jest, by chrześcijańscy wychowawcy nie popadali w kolejną skrajność i by nie sugerowali wychowankom, że należy nadstawiać drugi policzek, gdy ktoś nas krzywdzi, że Bóg pragnie, byśmy przynajmniej czasem cierpieli albo że trzeba wszystko wszystkim wybaczać, nawet jeśli krzywdziciel nie żałuje popełnionego przez siebie zła i nadal próbuje nas krzywdzić. Błędem jest zatem odpowiadanie na kult sukcesu kultem cierpiętnictwa. W żadnej dziedzinie lekarstwem na skrajną postawę nie jest popadanie w jej przeciwieństwo. Dziecku do prawidłowego rozwoju potrzebne jest doświadczenie miłości, a nie doznanie krzywdy. Każda krzywda jest czymś złym i negatywnie odbija się na psychice dziecka, zwłaszcza wtedy, gdy krzywda jest poważna i gdy dziecko nie jest jeszcze w stanie się przed nią bronić. Taka sytuacja może prowadzić do psychicznych zranień i do nieufności na całe życie. Ponadto bierność wobec krzywdziciela, a tym bardziej zupełny brak obrony, prowadzi do rozzuchwalania krzywdziciela i do upewniania go w przekonaniu, że może on nadal bezkarnie ranić innych.
W obliczu krzywdy i cierpienia optymalnej postawy możemy uczyć się od Jezusa – najlepszego wychowawcy wszechczasów. On wszystkim czynił dobrze, ale też stanowczo bronił siebie i innych przed krzywdzicielami. Jezus upewnia nas o tym, że sensem życia jest odniesienie zwycięstwa poprzez miłość i trwałą radość. Prawdziwe zwycięstwo w życiu jest najpierw zwycięstwem nad sobą, nad własnym egoizmem, nad własną słabością i grzesznością. Jezus uczy nas nie tylko kochać. On uczy nas także sztuki szlachetnej obrony, a zatem takiej, w której nie ma miejsca na agresję czy zemstę. Jego pot w Ogrójcu oraz krzyk strachu na krzyżu pokazuje, że nikomu nie jest łatwo radzić sobie z doświadczeniem krzywdy i cierpienia oraz że każdy z nas ma prawo bronić siebie i innych – zwłaszcza nieletnich – przed tego typu doświadczeniem.
Zadaniem rodziców i innych wychowawców jest stosowanie profilaktyki w tym względzie, czyli chronienie dzieci i młodzieży przed chodzeniem w takie miejsca czy środowiska, w których doznanie krzywdy jest prawdopodobne. Mądry wychowawca tłumaczy wychowankom, że mają oni z szacunkiem i miłością odnosić się do wszystkich kolegów oraz koleżanek, ale do domu i do serca powinni wpuszczać jedynie tych, którzy są dobrze wychowani i którzy nikogo nie krzywdzą. Kto dojrzale kocha, ten nie rani innych, ale też nie pozwala się skrzywdzić, gdyż nie ułatwia zadania potencjalnym krzywdzicielom. Pomimo stosowania powyższych zasad każde dziecko czy nastolatek doświadczy czasem krzywdy czy niesprawiedliwości. Jednak będą to sytuacje wyjątkowe i rzadkie, z którymi stosunkowo łatwo sobie poradzić z pomocą mądrych i dobrych wychowawców. Tacy wychowawcy czuwają nad tym, by wychowanek nie tylko nie był krzywdzony przez innych, ale też by nie krzywdził samego siebie, gdyż każdemu człowiekowi najtrudniej jest obronić się przed własną słabością.