facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - lipiec/sierpień
POD ROZWAGĘ. Nie taki diabeł straszny?

Robert Tekieli

strona: 26



„Szanowny Panie Robercie, (...) jestem wierzącym i praktykującym katolikiem (chociaż myślę, że określenie „chrześcijanin” bardziej pasuje; wiarę, Biblię i Kościół interpretuję na swój sposób, nie ze wszystkimi stanowiskami Kościoła się zgadzam…). Zanim napiszę o ewidentnych, nieraz rażących błędach rzeczowych w artykule „Czyste kapele?” (Don BOSCO 2/2011 – przyp. red.) chcę zaznaczyć, że chociaż słucham zespołów, można powiedzieć, neosatanistycznych (stricte satanistycznych raczej nie słucham jakoś bardzo, ale z tego tylko powodu, że jest to przede wszystkim death i black metal, za którymi szczególnie nie przepadam, choć czasami mam ochotę posłuchać) NIE JESTEM satanistą. Podoba mi się muzyka, nie przesłanie tekstów. A to, że niejednokrotnie mówią o zniszczeniu czy śmierci nadaje heavy metalowi charakterystycznego klimatu. Słucham metalu już parę lat i dalej jestem tak samo wierzący. Przytoczę słowa pewnego satanisty, które mają ważne przesłanie także dla wierzących: „szatana trzeba nosić w sercu, a nie na ubraniach”. Tak samo jest w przypadku Boga. Co z tego, że ktoś słuchałby Arki Noego i ubierał się w bluzki z napisem „Bóg mnie kocha”, gdyby był niewierzący? Liczy się to, w co wierzymy, a nie jaka jest nasza ulubiona muzyka. Moim ulubionym zespołem jest Iron Maiden, lubię też wiele innych zespołów mających neosatanistyczne teksty, m.in.: AC/DC, Black Sabbath, Slayer… Pisał Pan o piosence Numer of the beast (...). Bardzo ją lubię, nie dlatego że jest o diable, po prostu lubię ostrą muzę. Tekst jest dla mnie tylko miłym dodatkiem. Wiem, że Bóg nie ma mi za złe, że słucham takiej a nie innej muzyki, jeśli dalej w Niego wierzę, praktykuję. (…) Co z tego, że zespół nazywa się Black Sabbath? (…) Nazwa zespołu to szczegół, liczy się muzyka, która jest świetna. (…) Słuchanie takiej muzyki nie zrobi z nikogo satanisty. To, że członkowie zespołu takowymi są to już inna sprawa. A satanistów – heavymetalowców jest mniej niż Pan myśli. (…) Gorgoroth – tak. Marylin Manson – tak. Kat – również. Metallica natomiast nie. (...) Przejdę teraz do błędów (…) Najbardziej… nie, nie rażący – śmieszny błąd to rozszyfrowanie skrótu Kiss (który tak naprawdę nie jest skrótem, a słowem znaczącym, jak prawdopodobnie pan wie, pocałunek). (…) Ich makijaże to wizerunek sceniczny, to że wyglądają trochę demonicznie służy stworzeniu fajnego „imidżu”, który zwróci uwagę ludzi, zainteresuje czymś odmiennym, nowym. Przejdźmy jednak do sedna, mówiłem o nazwie Kiss. Owszem, pojawiały się pogłoski, że skrót ten znaczy Knights In Satan Service (rycerze zamiast dzieci), ale są to wymysły fanów, nie muzyków. Paul Stanley w swojej autobiografii zdementował te plotki. Podobnie jest w przypadku AC/DC. Nazwę tę, która oznacza prąd zmienny/prąd stały wymyślili bracia Young, widząc ten napis na maszynie do szycia, oficjalnie mówią, iż nie ma tu żadnych satanistycznych podtekstów. (...) Liczę na to, iż Pan powie coś więcej, dlaczego miałoby się nie słuchać takiej muzyki. Pozdrawiam

Patryk

Drogi Patryku, dziękuję za list. Bardzo trudno jest poruszać tematykę muzyki w krótkim artykule. Kiedy spotykam się z rówieśnikami mojego syna i kiedy rozmawiamy o muzyce kilka godzin, dopiero taka wymiana myśli sprawia, że część z moich rozmówców przychyla się do części moich tez. Zdarza się, że niektórzy kasują jakąś muzę ze swoich komputerów i odtwarzaczy. Taką, co do której po rozmowie ze mną doszli do wniosku, że może ich skaleczyć.

Dzięki jednak za wskazanie błędów. Oczywiście to, że istnieją interpretacje nazw Kiss czy AC/DC mające wskazywać satanistyczny trop o niczym nie świadczy. Masz rację.

Czy jednak satanistyczny image zespołu jest nieistotny? Możesz go lekceważyć twierdząc, że to zabieg marketingowy. Nie zmienia to faktu, że ten zabieg oswaja demoniczne zło. Satanizm to twierdzenie, że nienawiść jest dobra. Czy wyobrażasz sobie „śmieszne” stroje sceniczne przedstawiające oprawców hitlerowskich z obozów koncentracyjnych? Z pewnych rzeczy nie można się śmiać. A ludzie żyjący z popkultury cały czas zacierają te istotne granice.

Sataniści to osoby, które dokonują wielkiego życiowego eksperymentu. Oddają cześć osobie, która deklaruje, że jest złem. I która czyni zło. Niszczy, zabija, kłamie. Wiara satanisty, że on jako jedyny nie jest przez szatana oszukiwany jest naiwna. Osobiście nie wierzyłbym w żadne słowo czciciela kłamstwa. To tak jakbyś rozmawiał z człowiekiem, który przez 5 godzin naświetlał się rentgenem, bo nie wierzy w negatywne oddziaływanie promieniowania X. Nie widać jeszcze objawów choroby popromiennej. Jednak za parę dni wypadną mu włosy. Nie wiadomo czy w ogóle przeżyje. Ale teraz mówi: tylko bomba atomowa zabija, promieniowanie rentgenowskie jest OK. I Ty w to wierzysz.

Noszenie koszulki z napisem „Bóg mnie kocha” może nic nie znaczyć. Osoba ją nosząca może nie dopuszczać Boga do swego serca. Jednak noszenie koszulek z napisami „Sabat czarownic”, „szatan OK”, „666” czy z pentagramami nie jest obojętne dla człowieka. Satanista wyznający szatana sercem dąży do samozniszczenia, do opętania, człowiek noszący szatana na ubraniu naraża się na zniewolenie duchowe, człowiek słuchający muzyki satanistycznej i twierdzący, że jest odporny na brud satanistycznych tekstów bardzo się myli. Szambo nie pachnie.

Bóg Cię kocha niezależnie od tego co nosisz. Ale kocha też demony. I żałuje, że wybrały złą drogę. Nam zaś dał podpowiedzi, jak się do siebie zbliżyć. Słuchając tej muzyki, zbliżasz się do kogoś, kto o sobie mówi, że jest przeciwnikiem Boga. To mniej więcej tak, jakbyś słuchał muzyki nazistowskiej, w tekście byłyby zachęty do zabijania Żydów, a Ty mówiłbyś: te teksty mnie nie brudzą. Cieszę się, że wierzysz i praktykujesz. Jednak znam starszych o 10 lat od Ciebie ludzi, którzy robiąc to co Ty, powoli i niedostrzegalnie dla siebie zeszli z drogi wiary. A dziś są poza Kościołem i śmieją się z naiwności Jezusa.

Nie twierdzę, że każdy słuchający tej muzyki stanie się satanistą. Twierdzę, że zostanie satanistą dwóch na stu. A u pozostałych 98 ta muzyka i te teksty zostawią ślady na emocjach, psychice i sumieniu.

Dlaczego satanizm muzyków miałby być dla ich słuchaczy nieistotny? Jeśli jesz warzywa, to ważne dla Ciebie jest zapewne czy sprzedający je miał czyste czy brudne ręce.

Rozróżniasz muzyków deklarujących się jako sataniści, od nie deklarujących tego. Oczywiście jest różnica. Jednak dla mnie o wiele mniejsza niż dla Ciebie. Po prostu przy popularności jaką cieszyła się Metallica jeden satanistyczny tekst o władcy marionetek, czyli o szatanie, jeśli przekracza granicę i może być potraktowany jako inwokacja, skrzywdzi tyle samo osób, co cała twórczość niszowego Mansona czy Gorgotha. We Włoszech satanizm jest rozpoznany najdokładniej w Europie. Jednym z jego nurtów jest lucyferianizm. Lucyferianie nie wierzą w realne istnienie szatana. A procent opętanych lucyferian jest identyczny jak w nurtach, w których szatana się adoruje.

Muzyki nie da się odłączyć od tekstu. Czy chcesz tego świadomie czy nie, nasiąkasz tymi treściami.

Ciekawe jest też, że bierzesz wiele rzeczy związanych z tą muzyką w nawias, a oficjalne wypowiedzi muzyków traktujesz całkiem serio. Jakby nie mogły być żartem czy elementem marketingu. Pokolenie ludzi związanych z rewolucją obyczajową i muzyką rockową traktowaną jako całość przekształciło kulturę. Odwróciło też sens wielu słów. Stworzyło ezopowy język, w którym złe czyny wyglądają na dobre albo przynajmniej „normalne”. Może to być trudne do przyjęcia, ale używasz sformułowań, które same w sobie uniemożliwiają poważne spojrzenie na poważne kwestie. Jak wielu współczesnych nam ludzi, uczestniczysz w tej antykulturze.