- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Bł. August Czartoryski
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Polityka „Ojcze nasz”
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Formacja przed zaangażowaniem
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wychować prezydenta
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Moja nieprywatna wiara
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Byli wychowankowie
- GDZIEŚ BLISKO. Skazani na aktywność
- (nie)zbędna POLITYKA. Kapłani, prorocy i królowie w liberalnym państwie
- (nie)zbędna POLITYKA. Odpowiedzialni za przyszłość cywilizacji
- (nie)zbędna POLITYKA. Realne niebezpieczeństwo władzy
- (nie)zbędna POLITYKA. Kościół w polityce – obecność obowiązkowa
- POKÓJ PEDAGOGA. Choroba dziecka
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Nie taki diabeł straszny?
- BIOETYKA. Eksperymenty na zwierzętach
- DUCHOWOŚĆ. Owoc drzewa życia
- MISJE. Bambo Marek
- MISJE. Salezjański Ośrodek Misyjny
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Z ewangelistą Markiem poznajemy Jezusa
- PRAWYM OKIEM. Pokusa anglikanizmu
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wychować prezydenta
Ewa Rozkrut
strona: 7
Starszy pan zapytał mnie kiedyś, zaglądając do niemowlęcego wózka, czy wychowuję swoje dziecko tak, aby mogło w przyszłości zostać prezydentem? Zupełnie nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Rozmówca, widząc moje zdziwienie, wytłumaczył: ”Bo to już czas rozwijać w nim takie cechy, jak odwaga, odpowiedzialność, umiejętność podejmowania decyzji, hart ducha”. W domu opowiedziałam o tym mężowi i właściwie zgodziliśmy się z tą opinią. Przecież wcale nie chodzi o pełnienie przez dziecko w dorosłym życiu aż tak wysokiego urzędu, czy zajmowanie się polityką, lecz o to, aby na ile to możliwe miało wyrobione odpowiednie cechy, umiejętności, nawyki pozwalające swobodnie wypełniać różne zadania czy to publiczne, czy rodzinne.
Staraliśmy się i staramy się nauczyć dzieci wypowiadania własnego zdania i słuchania, jak przedstawiają swoje opinie inni. Na naszych rodzinnych spotkaniach po kolei przedstawialiśmy różne sprawy, opowiadaliśmy o tym, co się wydarzyło, o ciekawych filmach, książkach albo grach. Szczególną wagę przywiązywaliśmy do porządku wypowiedzi, logicznego formułowania tez. Gdy młodsze dzieci miały z tym trudności, to prosiły o pomoc starsze rodzeństwo. Kiedyś najmłodszy syn, chcąc usprawiedliwić swoje przewinienie, zawołał: „Zaraz przyprowadzę swojego adwokata, mieszkam z nim w pokoju”. Przy okazji tworzyły się pomiędzy nimi więzi. Pewnego razu podczas ferii zimowych zorganizowaliśmy „sejm”. Dyskutowaliśmy o ewentualnej podwyżce kieszonkowego. Każdy przedstawił swoje argumenty, po czym głosowaliśmy.
Zachęcamy je także do angażowania się w różne inicjatywy na terenie szkoły, podwórka albo w rodzinie. Dobrą areną dla tego typu działalności jest samorząd klasowy i szkolny. W szkołach wybory przeprowadzane są w podobny sposób, jak te do parlamentu. Można sprawdzić, jak się wówczas funkcjonuje i wyrobić sobie własne zdanie na kreacje polityków. Przechodziliśmy tego typu szkolne kampanie wyborcze wiele razy. Był taki rok, kiedy każde dziecko pracowało w swoim samorządzie, wcześniej zrobili plakaty, przygotowali hasła wyborcze. Zwracaliśmy uwagę na uczciwość, prawdomówność, odpowiedzialność, odwagę. Nie wolno przecież zaśmiecać sumienia, tracić twarzy z żadnego powodu. Mogły się sprawdzić i ocenić, na ile odpowiada im tego typu aktywność, czy chcą później się rozwijać w tym kierunku, czy też zająć się czymś innym. W szkole to była przygoda umożliwiająca przyjrzenie się sobie, ale doświadczenia niewątpliwie zostaną wykorzystane przez nie w życiu dorosłym.
Od momentu spotkania ze starszym panem minęło już wiele lat, niektóre nasze dzieci usamodzielniły się, inne jeszcze chodzą do szkoły, jednak tamta uwaga pozostała mi w pamięci. Zdałam sobie wtedy sprawę, że także ja jestem odpowiedzialna za ojczyznę. Może to wielkie słowa, ale wcześniej wydawało mi się, że sprawy publiczne jakoś same się toczą, a ja przecież mam małe dzieci i tylko na tym powinnam się koncentrować.