- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Bł. August Czartoryski
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Polityka „Ojcze nasz”
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Formacja przed zaangażowaniem
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wychować prezydenta
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Moja nieprywatna wiara
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Byli wychowankowie
- GDZIEŚ BLISKO. Skazani na aktywność
- (nie)zbędna POLITYKA. Kapłani, prorocy i królowie w liberalnym państwie
- (nie)zbędna POLITYKA. Odpowiedzialni za przyszłość cywilizacji
- (nie)zbędna POLITYKA. Realne niebezpieczeństwo władzy
- (nie)zbędna POLITYKA. Kościół w polityce – obecność obowiązkowa
- POKÓJ PEDAGOGA. Choroba dziecka
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Nie taki diabeł straszny?
- BIOETYKA. Eksperymenty na zwierzętach
- DUCHOWOŚĆ. Owoc drzewa życia
- MISJE. Bambo Marek
- MISJE. Salezjański Ośrodek Misyjny
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Z ewangelistą Markiem poznajemy Jezusa
- PRAWYM OKIEM. Pokusa anglikanizmu
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Byli wychowankowie
ks. Marek T. Chmielewski SDB
strona: 9
Dla księdza Bosko wychowankowie opuszczający oratorium pozostawali synami.
Przed kilku laty miałem okazję spędzić kilka dni w Alassio, przepięknej miejscowości położonej nad Morzem Liguryjskim. Ze względu na swe walory geograficzne i klimatyczne miasteczko znane jest powszechnie jako zimowy kurort i letni raj dla plażowiczów. Obecnie liczy 11 tys. mieszkańców. Od 1870 r. salezjanie prowadzą tam przeróżne dzieła wychowawcze od szkół i internatu począwszy, poprzez oratorium, aż do ośrodków wczasowych nad morzem i w górach. Powiedzieć „prowadzą dzieła” w odniesieniu do salezjanów z Alassio, to jednak zbyt mało.
Pewnego wieczoru poszedłem z dyrektorem domu na wieczorny spacer nadmorskim bulwarem. Szliśmy do najsłynniejszej w mieście cukierni, w której podają wyśmienite lody. Naszą rozmowę co chwilę przerywali napotykani ludzie. Jedni z nich pozdrawiali dyrektora, inni zatrzymywali się, aby zamienić z nim kilka słów. Dyrektor przedstawiał mi kolejne osoby: inżynier, lekarz, właściciel hotelu, restaurator, nauczyciel, prawnik. Niekończąca się lista zawodów i profesji. Przy każdym nieodmiennie dodawał: to były wychowanek naszej szkoły. Tylko raz, prezentując jedną z pań, dodał: „jej mąż jest naszym byłym wychowankiem”. Spytałem w końcu dyrektora, czy w Alassio jest ktoś, kto nie byłby wychowankiem salezjanów. Odpowiedział, że jest ich bardzo mało. I dodał: „Kto w Alassio myśli o udanej karierze, musi mieć w życiorysie salezjański epizod. Tak tu po prostu jest”. Czy salezjanie rządzą Alassio? Na pewno nie.
To, czego tam doświadczyłem, jest namacalnym świadectwem prawdziwości przekonania księdza Bosko, który mówił o istnieniu intymnej więzi pomiędzy salezjanami i ich wychowankami. Dla księdza Bosko wychowankowie opuszczający oratorium pozostawali synami. On nadal pragnął być ich ojcem. „Wszystko polega na tym – pisał w broszurze «System prewencyjny w wychowaniu młodzieży» – aby uczuciowo związać wychowanka z wychowawcą. Trzeba, aby wychowawca mógł chłopcu mówić w zaufaniu o ważnych sprawach tak w okresie pobytu w domu salezjańskim, jak i po zakończeniu procesu wychowawczego. Wychowawca, który raz zdobędzie serce wychowanka, będzie mógł zawsze na niego oddziaływać, uprzedzać go, zwracać mu uwagę, radzić mu, korygować go także wtedy, gdy ten będzie ważnym urzędnikiem, pracownikiem administracji cywilnej czy handlowcem”.
Ta pedagogia często dawała dobre owoce. Niektórzy z jego wychowanków zostawali kapłanami, jak np. Felice Reviglio, proboszcz parafii św. Augustyna w Turynie. Cieszył się razem z nimi, widząc ich pracę dla dobra diecezji. W duchu pragnął, aby jak najliczniejsi wstępowali w szeregi salezjańskie. Większość z nich pozostała ludźmi świeckimi. Byli zaangażowani we wszystkich sektorach życia obywatelskiego i zawodowego. Byli wśród nich liczni robotnicy, rzemieślnicy, urzędnicy państwowi, oficerowie i podoficerowie, przedstawiciele wolnych zawodów. W czerwcu 1870 r. grupa wychowanków pod wodzą Carlo Gastiniego przybyła do Oratorium, aby świętować imieniny księdza Bosko. Wręczyli mu w prezencie serwis do kawy. To wydarzenie traktowane jest jako początek Stowarzyszenia Byłych Wychowanków Salezjańskich.
Ksiądz Bosko dbał o swych wychowanków. Z wielką chęcią ich spotykał, prowadził z nimi korespondencję, aby mogli spotykać się ze sobą zapraszał ich na uroczystości obchodzone w Oratorium. Bywało, że pomagał finansowo tym, którzy znajdowali się trudnej sytuacji. Z wielką cierpliwością i dobrocią odnosił się do tych – a byli i tacy – którzy stali się jego zdeklarowanymi wrogami, po tym jak wykorzystali jego hojność. Pragnął, aby zachowali ducha Oratorium, żyli według otrzymanych wartości i przekazywali je innym. Ich zadaniem było pokazać światu, że jest możliwe żyć jak „dobrzy chrześcijanie i uczciwi obywatele”.
Aktualnie Stowarzyszenie Byłych Wychowanków Salezjańskich obecne jest na całym świecie w formie międzynarodowej federacji. Oblicza się, że należy do niego co piąty uczeń, który odebrał wychowanie w salezjańskich instytucjach wychowawczych. Tak! Salezjanie nie rządzą w Alassio. Mój pobyt tam, uświadomił mi natomiast, jak prawdziwe były zapowiedzi ksiedza Bosko z 1884 roku: „Byliście małym stadem – mówił do byłych wychowanków – teraz ono się rozrosło, bardzo się rozrosło, a stanie się jeszcze bardziej liczne. Wy będziecie światłem, które będzie oświecać świat.”