- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Przyjaciele
- WYZWANIA
- Jak wychować świętych
- WYCHOWANIE. Nie chcę do kościoła
- WYCHOWANIE. W poszukiwaniu sensu
- POD ROZWAGĘ. Medytacje z głową
- GDZIEŚ BLISKO. Wspólny dar
- ROZMOWA Z ... Rafałem Boniśniakiem
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Debrzno
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Wychowawcy powołań
- Z życia błogosławionych oratorianów
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Savionalia
- W anegdocie
- W ORATORIUM. Sposób na dobrą pogodę
- W ORATORIUM. Funkcje animatora w grupie
- MISJE. Parafia obojga narodów
- MISJE. Finał konkursu misyjnego
- DUCHOWOŚĆ. Bóg rodzic
- DUCHOWOŚĆ. Jaka postawa wobec "Kodu"?
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Świętość
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- Witajcie Najmilsi!
MISJE. Parafia obojga narodów
ks. Andrzej Godyń SDB
strona: 20
Wilno jest miastem niezwykłej urody. Ostra Brama, historyczne kościoły, cmentarz na Rossie, Uniwersytet im. Sfefana Batorego, polskie epitafia, miejsca pamięci związane z tak wielu wielkimi postaciami naszej historii, sprawiają, że trudno czuć się tu obco. Polacy, którzy do drugiej wojny światowej stanowili znaczną większość, dziś są mniejszością - ich liczba nie przekracza 20 procent mieszkańców miasta, choć na wileńszczyźnie są jeszcze wioski niemal całkowicie polskie.
Litwa była pierwszą republiką Związku Sowieckiego, która ogłosiła niepodległość. Kiedy w styczniu 1991 r. rosyjskie siły specjalne chciały zająć wieżę telewizyjną, stanęły im na drodze tłumy mieszkańców Wilna. Zginęło wtedy l5 osób, a 700 zostało rannych, ale Litwa obroniła niezawisłość. Dzisiaj jest członkiem Unii Europejskiej.
Bardzo blisko wieży telewizyjnej znajduje się prowadzona przez salezjanów parafia św. Jana Bosko. Dyrektorem wspólnoty salezjańskiej (a także redaktorem litewskiego odpowiednika Don BOSCO) jest Włoch ks. Alessandro Barelli, którego misyjne powołanie wywiało do kraju może nie egzotycznego, ale wciąż bardzo potrzebującego księży. Współbracia Litwini są albo bardzo zaawansowani wiekiem - wstępowali do zgromadzenia jeszcze przed II wojną światową- albo bardzo młodzi, na ogół w trakcie formacji. No i nie ma ich za wielu. W parafii aktywnie pracują jeszcze ks. Mykolas Petravićius i ks. Władysław Mikulewicz. Proboszczem jest ks. Jacek Paszenda, rodem co prawda z Rybnika, ale jego śląski akcent ustąpił „zaciąganiu", czy bardziej naukowo - wpływowi dialektu północno-kresowego. Ks. Jacek oczywiście świetnie mówi także po litewsku i został już przez Litwinów zaakceptowany na tym stanowisku, choć początki nie były łatwe. Dla mnie to absurdalne - mówi ks. Alessandro - niektórzy Litwini nie chcieli ks. Jacka tylko dlatego, że jest Polakiem, poza tym nie mieli do niego zupelnie nic.
Trzeba ich zrozumieć - dopowiada ks. Jacek - Litwini od stosunkowo niedawna mogą manifestować swój patriotyzm, mają liczną mniejszość Polaków i Rosjan, maja też swoje historyczne żale do Polaków, więc reagują bardzo impulsywnie. Bali się może, że będę faworyzował Polaków. Ale to już przeszłość. Zazwyczaj jest spokojnie, ale zarówno wśród Polaków jak i Litwinów są osoby, które żyją zranieniami, więc zdarzają się nieporozumienia. Jednak w mojej ocenie z biegiem czasu jest ich coraz mniej.
Rzeczywiście na terenie parafii żyją jakby niezależnie od siebie dwie wspólnoty - litewska i polska. Teren parafii obejmuje całą dzielnicę, czyli teoretycznie 40 tysięcy dusz. Jeśli liczyć jednak wierzących, takich co przychodzą do Kościola to dużo, dużo mniej. Na pasterce i wszystkich Mszach Bożego Narodzenia bylo ok. 5 tys. osób - mówi ks. Jacek - W niedziele mamy cztery Msze po litewsku i dwie po polsku. W niedziele przychodzi więcej Litwinów, za to w tygodniu więcej Polaków. Niektóre rodziny są mieszane, wtedy raz przychodzą na Mszę polską a raz na litewską. W każdym roku są dwa czuwania wielkanocne, dwie pasterki, dwie procesje na Boże Ciało. Także młodzież polska i litewska spotyka się osobno, osobno jeździ na akcje wakacyjne. Młodymi Litwinami opiekuje się ks. Alessandro, Polakami - ks. Jacek. W zeszłym roku jednak jedni i drudzy byli wspólnie na Mazurach, a ks. Alessandro, męcząc się i pocąc, po raz pierwszy odprawił Mszę w języku polskim.
Polska młodzież uczęszcza do polskiego Gimnazjum im. Jana Pawla II lub do znajdującej się na terenie parafii szkoły polsko-rosyjskiej. Podczas rozmowy przy herbacie z prawdziwą przyjemnością słucham śpiewnego wschodniego akcentu, który w Polsce można spotkać jedynie u najstarszych przesiedleńców „zza Buga". Ich słownik również jest archaiczny, za to przesycony rusycyzmami. To tzw. mowa „po naszemu", albo „po tutejszemu".
Młodzi mówią, że ich relacje i z Litwinami i z Rosjanami są dobre. “Mamy kolegów i koleżanki wśrod jednych i drugich. Chętnie słuchamy rosyjskiej muzyki”. Ks. Jacek tłumaczy: “Myślę, że wśród młodzieży jest mniej napięć niż wśród dorosłych. Młodzież między sobą potrafi. znaleźć wspólny język, bo nie myśli historycznie nie ma tych doświadczeń i zranień”.
Na koniec zapraszam ks. Jacka i ks. Alessandra do Poznania, do Oratorium błogosławionych męczenników i do Redakcji Don BOSCO. Dziękują za zaproszenie, choć wątpią czy nawał pracy pozwoli im na taką 800-kilometrową eskapadę. To prawda - mają co robić. Tę pracę docenił prezydent Litwy, przyznając obydwóm obywatelstwo Republiki Litwy.