- Rodzina Salezjańska jest misyjna
- Od redakcji
- Rewolucja w szkolnych kuchniach
- Madagaskar: Dzieci niczyje
- Peru Miłość z prędkością światła
- Uganda Dom dla chłopców ulicy
- Prawdziwym zadaniem jest powołanie do życia w sakramencie
- Temat imigrantów i prześladowanych chrześcijan powinni podjąć katecheci
- Salezjańska droga św. Alojzego Orione (1872-1942)
- Łaska zdrowego życia
- Tata pod łóżkiem...
- Jak wychowywać dziewczęta. W relacji do Boga, czyli dziewczęta o wierze
- Dorastać do przyjęcia daru wolności
- Jak radzić sobie z agresją słowną w szkole?
- Temat: Darmowy czy dobry podręcznik do katechezy?
- Szum powracających fal
- Miłosierny konkretMiłosierny konkret
- Jak działa zły duchJak działa zły duch
- Nawrócenie aborcjonisty
Temat: Darmowy czy dobry podręcznik do katechezy?
ks. Tomasz Łach
strona: 25
Dobry podręcznik do religii czasem będzie przypominał książkę do historii, ćwiczenia z języka polskiego albo kodeks etyczny. Na szczęście podręczniki do nauki religii nie są darmowe i sami możemy je wybierać. Oby to był trudny wybór i tylko spośród najlepszych.
W nauczaniu religii w Polsce panuje dość duża swoboda, która dotyczy programu, sposobu prowadzenia zajęć czy wyboru podręcznika. Znam też katechetów, którzy w ogóle nie wymagają od uczniów kupowania „katechizmu”. Z jednej strony ich podziwiam, gdyż bardzo trudno jest prowadzić lekcje bez podręczników. Z drugiej jednak wnioskuję, że muszą mieć albo bardzo mało godzin, albo bardzo dużo wolnego czasu. Przygotowanie bowiem kilkudziesięciu jednostek lekcyjnych od podstaw, tak aby przekazać wiedzę i uniknąć powtórzeń, jest nie lada wyczynem. W tym roku rozpocząłem pracę w nowej szkole. Stanąłem więc przed decyzją wyboru podręcznika do klas pierwszych, a jest ich kilka. Można przebierać. Choć, muszę przyznać, że ich jakość bywa dość zróżnicowana. Nie jest bowiem łatwo stworzyć dobrą pomoc do nauki religii dla gimnazjum, a tym bardziej dla szkół średnich. Wskażę kilka cech, jakimi powinien, według mojej osobistej opinii, odznaczać się podręcznik do katechezy. Po pierwsze powinien zawierać wiedzę, precyzyjnie ujętą w zdania, które uczeń zapamięta i będą to zdania, dzięki którym uczeń będzie mógł mądrze i roztropnie kształtować swoje życie w duchu Ewangelii. Niestety, czasem znajduję całe passusy tzw. świadectw w postaci zwierzeń czy listów osób nawróconych. Jakkolwiek trzeba ich decyzję powrotu do Pana Boga uszanować, to zupełnie niezrozumiałe jest zapełnianie nimi połowy książki. Świadectwo osoby, która nie jest znana czytelnikowi, nic nie wnosi, niczego nie rozwiązuje, a zwłaszcza niczego nie uczy. Druga sprawa to oprawa graficzna. Czasem mam wrażenie, że jest ona zupełnie przypadkowa. Zdjęcia są za duże. Zajmują połowę strony. Można by zamieścić więcej informacji, zamiast romantycznego zachodu słońca, który nie jest związany z tematem i lepiej nadawałby się na tapetę komputera. Są jednak przykłady przeciwne. Tekst jest sensownie pogrupowany. Jasno wyszczególniona jest treść, którą uczeń winien opanować. Ilustracje są opisane i rzeczywiście „ilustrują” omawiane zagadnienie. Nauka z takich podręczników to czysta przyjemność, ufam, że nie tylko dla katechety… I rzecz ostatnia: interdyscyplinarność. Kiedyś w gimnazjum usłyszałem od uczniów taką opinię: „Przecież my o tym, co ksiądz mówi, uczyliśmy się na języku polskim i na historii!”. „Szkoda, że nie uczycie się filozofii, wtedy dopiero bylibyście zdziwieni, jak wiele te dziedziny mają ze sobą wspólnego”. Dobry podręcznik do religii czasem będzie przypominał książkę do historii, ćwiczenia z języka polskiego albo kodeks etyczny. Na koniec jeszcze jedna refleksja w kwestii tzw. darmowych podręczników. Zaraz … ale jakich darmowych? Przecież dobrze wiemy, że i tak KTOŚ MUSI za te książki zapłacić, które państwo tak wspaniałomyślnie „za darmo” rozdaje. Do tej pory nauczyciele sami je wybierali. I co? Źle się działo? Młodzież nie zdawała matury? Dzieci w podstawówce nie rozwijały się prawidłowo? To o co w tym wszystkim chodzi? Może o większą kontrolę i wpływ państwa na to, czego dzieci będą się uczyć, w trosce o to, by żadne „niepoprawne poglądy” nie zdeformowały umysłów młodych Polaków? A może po prostu o pieniądze, które ktoś na nich zarobi albo które przecież skądś trzeba będzie wziąć, najpewniej z naszych podatków. Na szczęście podręczniki do nauki religii nie są darmowe i sami możemy je wybierać. Oby to był trudny wybór i tylko spośród najlepszych. ▪