- Rodzina Salezjańska jest misyjna
- Od redakcji
- Rewolucja w szkolnych kuchniach
- Madagaskar: Dzieci niczyje
- Peru Miłość z prędkością światła
- Uganda Dom dla chłopców ulicy
- Prawdziwym zadaniem jest powołanie do życia w sakramencie
- Temat imigrantów i prześladowanych chrześcijan powinni podjąć katecheci
- Salezjańska droga św. Alojzego Orione (1872-1942)
- Łaska zdrowego życia
- Tata pod łóżkiem...
- Jak wychowywać dziewczęta. W relacji do Boga, czyli dziewczęta o wierze
- Dorastać do przyjęcia daru wolności
- Jak radzić sobie z agresją słowną w szkole?
- Temat: Darmowy czy dobry podręcznik do katechezy?
- Szum powracających fal
- Miłosierny konkretMiłosierny konkret
- Jak działa zły duchJak działa zły duch
- Nawrócenie aborcjonisty
Tata pod łóżkiem...
Bruno Ferrero
strona: 19
Kiedy byłam mała, ojciec był dla mnie czymś takim jak światełko w lodówce. I ojciec, i światełko było w każdym domu, lecz w rzeczywistości nikt nie wiedział, co robią, zarówno jedno, jak i drugie, kiedy już drzwi zostały zamknięte. Mój ojciec wychodził z domu każdego ranka, a wieczorem, gdy wracał, wydawał się szczęśliwy, że znów nas widzi. Jedynie on potrafił otworzyć słoik z ogórkami, podczas gdy innym to się nie udawało. Tylko on nie bał się chodzić sam do piwnicy. Zacinał się przy goleniu, lecz nikt nie dawał mu buzi, aby uśmierzyć ból, ani się tym nie przejmował. Kiedy padał deszcz, oczywiście on szedł po samochód i ustawiał go przed wejściem. Gdy ktoś zachorował, on wychodził kupić lekarstwa. Zastawiał pułapki na myszy, przycinał róże, aby można było wejść do domu nie kłując się. Kiedy dostałam w prezencie mój pierwszy rower, przez wiele kilometrów pedałował obok mnie, aż w końcu nauczyłam się radzić sobie sama. Bałam się wszystkich innych ojców, ale nie mojego. Kiedyś przygotowałam mu herbatę. Była to tylko osłodzona woda, lecz on usiadł na dziecięcym krzesełku i popijał ją, twierdząc, że jest wyśmienita. Za każdym razem, gdy bawiłam się lalkami, lalka mama miała zawsze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Nie wiedziałam jednak, co kazać robić lalce tacie, więc mówiła ona tylko: – Dobrze, no to idę do pracy, a potem wrzucałam ją pod łóżko. Kiedy miałam dziewięć lat, któregoś ranka mój ojciec nie wstał z łóżka, by jak zwykle pójść do pracy. Zabrano go do szpitala, gdzie umarł następnego dnia. Wówczas poszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam spod łóżka lalkę tatę. Odkurzyłam ją i posadziłam na łóżku. Mój ojciec nigdy nic nie robił. Nie wyobrażałam sobie, że jego odejście sprawi mi tyle bólu. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego. Tłumaczenie: dr Zdzisław Brzęk, salezjanin
Opowiadania Bruno Ferrero w nakładzie Wydawnictwa Salezjańskiego