- Wspierać, inspirować, motywować
- Ta wspaniała cecha ludzka i religijna, której na imię „wdzięczność”
- Od redakcji
- Uskrzydl swoje dziecko
- Wyrwani z nędzy
- Peru. Misja Lima
- Peru Życie jak w Andach
- Zambia. Oby tak dalej
- Największym bogactwem jest nasza wiara
- Szkoły katolickie muszą pilnować swojej tożsamości!
- Pierwsze kontakty księdza Bosko z Polakami
- Gdy złość komplikuje sprawy
- Nieszczelna amfora
- Motywowanie do rozwoju
- Tora uczy patrzeć i wierzyć
- Jedynki na semestr
- Lekcja 12 Temat: Katecheza ma również na celu kształtowanie postaw.
- Święty Jan Bosko uczynił z dobrego postanowienia narzędzie wychowawcze
- Pedagogia wspierania i budzenia odwagi
- Z dala od praktyk o ukrytym wymiarze duchowym
- Uzdrawianie przez zdradę?
Uskrzydl swoje dziecko
Anna Domecka
strona: 4
Kiedy Kamil Stoch miał 12 lat, już chciał zostać mistrzem olimpijskim. Pomóż swojemu dziecku wykształcić prawidłowe poczucie własnej wartości, rozbudź w nim wewnętrzną motywację, która będzie motorem jego działania, odporną na przeszkody płynące ze świata zewnętrznego.
Nad własną skutecznością człowiek pracuje przez całe swoje życie, jednak największe znaczenie ma to, co dostajemy na początku swojej drogi od rodziców, wychowawców, nauczycieli - osób znaczących.
W zależności od tego, czy relacja z tymi osobami jest uskrzydlająca, czy też te skrzydła regularnie podcina, dziecko rozwija się z poczuciem własnej siły i świadomością własnych talentów, bądź też, zawstydzane niewystarczającym poziomem efektów swej pracy, stopniowo wycofuje się, mając poczucie własnych niedoskonałości. Słowa ojca czy matki dźwięczą w jego głowie „i tak nic w życiu nie osiągniesz, a Grzesiek i tak jest sto razy od ciebie lepszy". Gdzie tu myśleć o sukcesach, skoro najbliższa ci osoba powątpiewa w twoje zdolności? To nie zachęca do większej aktywności.
Co dzieci mają w sercu
Jak sprawić, by dziecko odnalazło swoje talenty, rozwijało się i osiągało dobre, a może nawet genialne wyniki? W skrócie można by ująć to słowami: Pomóż swojemu dziecku wykształcić prawidłowe poczucie własnej wartości, rozbudź w nim wewnętrzną motywację, która będzie motorem jego działania, odporną na przeszkody płynące ze świata zewnętrznego. Ponadto zaszczep w dziecku wytrwałość i wolę walki, wspieraj je, szczególnie gdy odniesie porażkę, a co najważniejsze - sam uwierz we własne dziecko.
Żeby być w czymś artystą nie wystarczy się przymusić i jedynie ciężko ćwiczyć. Tworzenie płynie z serca. Zastanówmy się. Kiedy ludzie osiągają w czymś sukces? Dzieje się tak, gdy z własnej woli oddajemy czemuś serce. Gdy robimy coś, bo to lubimy, kochamy. Co jest spójne z naszą osobowością, wartościami, temperamentem. Przy czym nie dostrzegamy upływu czasu. Co wywołuje w nas pozytywne emocje, radość. Po prostu robiąc to wiemy, że jesteśmy we właściwym miejscu i czasie. To jest właśnie motywacja wewnętrzna. Nasz drogowskaz, nasza siła, energia.
Rozwój dziecka należałoby zacząć od rozpoznawania jego naturalnych zdolności. Będzie to możliwe, gdy stworzymy dziecku wiele okazji do zademonstrowania własnych talentów. Muszą to być bodźce jak najbardziej różnorodne, angażujące wszystkie zmysły, pobudzające różne formy ekspresji (zabawa z dźwiękiem, ruchem, wyobraźnią). Możemy zabrać dziecko na łyżwy, rower, pokazać przyrodę, zabierając je np. w góry, potańczyć z nim przy muzyce, zachęcić do śpiewania, gry na instrumencie, pobawić się z nim przy pracach plastycznych. Wykorzystać codzienne sprzyjające okoliczności i ugotować coś razem, zaangażować dziecko w robienie zakupów, zabierać ze sobą, gdy mamy sprawy do załatwienia w banku, na poczcie czy w innej instytucji. Bawić się wyobraźnią, tworząc skojarzenia, opowiadając sobie historyjki, bajki, pisząc ich kolejne scenariusze wraz z dzieckiem.
Podczas wszystkich tych aktywności należy dziecko obserwować i podążać za nim. Znaleźć to, co wzbudza jego radość, po co sięga spontanicznie, co go napędza, co sprawia, że nie chce przerwać danej aktywności. Błędem jest koncentrowanie się głównie na obszarach wymagających doskonalenia, sprawiających dziecku trudności. Ponieważ w wyniku pracy nad własnymi słabościami będzie kojarzyło naukę z bólem, niemiłymi uczuciami, wielkim wysiłkiem i miernym wynikiem. Nabierze przekonania, że jest gorsze, mało zdolne. Wspierajmy całościowy rozwój dziecka, ale główny nacisk kładźmy na rozwój jego naturalnych zdolności.
Dziecko ma prawo szukać
Atmosfera towarzysząca nauce jest bardzo ważna. W zabawie, pracy z dzieckiem dbajmy o to, by była pozytywna, nie wywoływała w dziecku lęku, presji, niepokoju, wstydu, obawy przed oceną. Aby dziecko mogło być swobodne (np. jeśli rysuje, niech rysuje to, co chce, jeśli chciałoby śpiewać, to nie pod nasze dyktando, a to, co lubi). Pozwalajmy dzieciom podejmować decyzje i wybierać, szczególnie w sprawach dotyczących ich samych.
Nie należy niepokoić się nadmiernie „słomianym zapałem" ani okraszać zmiennych wyborów ironicznymi uwagami czy wypominać je dziecku. Dziecko ma prawo szukać. A znaleźć można tylko przez zdobywanie różnorodnych doświadczeń. Zapewnij je dziecku i towarzysz mu w tych doświadczeniach. Wyśmiewanie jest zabronione. Dziecko nie ma stabilnego obrazu siebie. Kształtuje je na bazie twoich ocen. Bądź ostrożny w swoich opiniach, ponieważ mają one wpływ na samopoczucie twojego dziecka, a tym samym na jego motywację. W zależności od tego, czy jest to dobra ocena, czy też zła, dziecko będzie przeżywać dumę, radość, siłę bądź wstyd, upokorzenie, frustrację. Brakiem wiary, krytycznymi uwagami osłabiasz swoje dziecko, a ono musi mieć pewność, że sobie poradzi, a ty zawsze jesteś po jego stronie. Nawet jeśli coś mu nie wyjdzie.
Wierzmy, że się nam uda
Jeśli dziecko często się zniechęca, można spróbować poszukać przyczyn tych rezygnacji. Przyjrzeć się, na jakim etapie dziecko najczęściej rezygnuje. Być może uda się znaleźć coś, co łączy wszystkie sytuacje. Czasami może to być zmęczenie nadmiernym wysiłkiem fizycznym bądź psychicznym. Wtedy możemy pomóc dziecku utrzymać motywację zachętą bądź własną przy nim obecnością, zorganizowaniem przerwy bądź wprowadzeniem krótkiej relaksacji. Czasami powód rezygnacji może leżeć w braku wiary dziecka w osiągnięcie celu. Bądź wtedy blisko. Słowa „jesteś w tym świetny, nie odpuszczaj" , „wierzę w ciebie, następnym razem uda ci się jeszcze lepiej", „twój ostatni rysunek był genialny" mogą mu pomóc ponownie uwierzyć w siebie. Oczywiście nie mogą to być puste słowa. Musisz w nie naprawdę wierzyć. Dzieci świetnie wychwytują fałsz. Nie przekona ich udawana pochwała. Pamiętajmy (i dotyczy to także dorosłych), że wszyscy mamy w sobie większą gotowość do działania, gdy wierzymy, że się nam uda, gdy towarzyszą nam pozytywne nastroje, miłe uczucia, gdy obok jest osoba, która, jeśli braknie nam wiary, nie pozwoli nam się poddać. Zatem jeśli chcemy, aby dziecko się nie zniechęcało, utrzymujmy w nim pozytywny nastrój, stwórzmy bezpieczne warunki dla rozwoju, pokażmy, jak radzić sobie z porażką, odwróćmy uwagę od smutku.
Nie rywalizujmy z dzieckiem
Jeśli dostrzeżemy w dziecku zainteresowanie jakąś dziedziną, możemy pomóc mu poznawać ją głębiej. I od razu zwrócę uwagę, jaki błąd tu czasami można popełnić, całkiem nieświadomie. To nie ma stać się teraz twoja dziedzina. Pozwól dziecku stawać się ekspertem, aby mogło wiedzieć w temacie więcej niż ty. Nie zasypuj wszystkimi dostępnymi materiałami, których nie jest w stanie ogarnąć. Uświadomisz mu jedynie, ile jeszcze nie wie. Nie rywalizuj z dzieckiem. Zniechęcisz je. To nie będzie jego obszar, a twój. A dzieci potrzebują autonomii, w ten sposób dojrzewają do samodzielności, zdobywają wiedzę o własnej sile i wyjątkowości. Wystarczy, jak będziesz blisko, towarzysząc dziecku, wspierając, podsuwając dodatkowe wiadomości (z umiarem), aby dziecko samo mogło po nie sięgnąć, nie czyniąc tego pod przymusem, a z własnej chęci.
Do podejmowania wyzwań potrzebna jest koncentracja. Najwyższy jej poziom osiągamy przy zadaniach nieco wykraczających poza nasze możliwości, ale ich nie przerastających. Zatem potrzebny jest wysiłek, ale mamy w sobie przekonanie, że poradzimy sobie z zadaniem. Dziecko może mieć tę wiarę początkowo dzięki tobie, twoim zachętom, a wreszcie dzięki swoim kolejnym sukcesom.
Nie podcinajmy dzieciom skrzydeł
Na koniec jeszcze kilka słów o zachowaniach dorosłych, które negatywnie oddziałuję na dziecko, uniemożliwiając dziecku odkrycie talentów, przeżycie dumy, radości z własnych osiągnięć.
Jednym z nich jest porównywanie dziecka z rodzeństwem lub innym uczniem osiągającym lepsze wyniki, faworyzowanie któregoś z dzieci, co sprawia, że czuje się odrzucone. Nawet gdy efekt działania nie jest taki, o jaki chodziło, doceń jego pracę, poświęcenie, oddanie, np. „Widziałem, dałeś z siebie wszystko, dzielnie walczyłeś, jestem z ciebie dumny". Zmuszanie, poganianie - jeśli pasja stanie się obowiązkiem, przymusem, zacznie męczyć, dziecko szybko się zniechęci i porzuci zainteresowanie, zniknie to, co pochodziło z serca, a pojawi się presja wyniku (co grozi raczej szybkim wypaleniem). Realizowanie własnych marzeń przy pomocy dziecka - myślimy: „Nie udało mi się zostać lekarzem, ale mojemu synowi na pewno się uda, ja się o to postaram" - dziecko ma swoje życie, za które jest odpowiedzialne, tak jak ty odpowiadasz za swoje. Każdy musi przeżyć je zgodnie z własnym przeznaczeniem, odkrywając swoją drogę, swoje powołanie, nie możemy w to ingerować. Podcinanie skrzydeł - „przecież ty nigdy nie wytrzymałeś na zajęciach sportowych dłużej niż miesiąc, kolejny raz wymyślasz nową dyscyplinę?" (czyli mniej więcej, ja już ci nie wierzę, nie dasz rady, odpuść sobie). Zbyt wysokie oczekiwania - nie pozwalają cieszyć się sukcesem, ponieważ dziecko wciąż słyszy: „Mogłeś więcej, lepiej, wyżej, dalej". Poprzeczkę należy podnosić stopniowo i musi też być czas na celebrowanie sukcesów.
Nawet gdy nie mówisz tego głośno, dziecko najczęściej świetnie wie, co o nim myślisz. Potrafi to ocenić po sposobie, w jaki je traktujesz, jakie dajesz mu zadania, obowiązki, jak reagujesz na jego pomysły. ■
Kamil Stoch: Kto mu dał skrzydła, czyli wielkie marzenia małego chłopca
Jest rok 1987. Kamil Stoch ma 12 lat i za sobą pierwsze skoki na Dużej Krokwi. Wielkie skoki. Mały chłopiec z podhalańskiej wioski Ząb staje przed kamerą TVP Sport i mówi spokojnym, rzeczowym głosem.
„Pierwszy raz zacząłem skakać na nartach cztery lata temu. Namówiła mnie to tego pani Jadzia z Zebu, która założyła nasz klub LKS Ząb" - opowiadał wtedy przed kamerą.
A w chwilę później: „Chciałbym wystartować na olimpiadzie i zdobyć złoty medal, ale na razie to mam jeszcze czas, ale może za pięć - sześć lat wystartuję".
Konsekwentnie dążył do celu, a najbliżsi i wychowawcy pielęgnowali jego pasję.
Pani Jadzia to Jadwiga Staszel, założycielka Ludowego Klubu Sportowego „Ząb", w którym treningi rozpoczął Kamil. To jego pierwsza trenerka. Jak opisują dziennikarze, gdy w 1995 wysłano ją na emeryturę, wraz z kilkoma kolegami założyli klub sportowy. Kamil był zawodnikiem w pierwszej grupie sportowców. Jak opowiadała dziennikarzom, Kamil chciał skakać. Był świetnie zbudowany, miałdoskonałą koordynację ruchu, do tego ambitny, nie znosił uwag, lubił być chwalony. „On skakał, a ja żebrałam kasę na LKS Ząb. Bo tylko żywa ryba płynie pod prąd" - opowiadała.
Kamil Stoch w 2003 roku zadebiutował w reprezentacji seniorów, a 17 stycznia 2004 w Zakopanem, gdzie urodził się niecałe 17 lat wcześniej, po raz pierwszy wystąpił w zawodach Pucharu Świata i był 49. A dalej? Wszyscy wiemy. Jest zdobywcą dwudziestu sześciu medali na zimowych i letnich mistrzostwach Polski - dziewięciokrotnie zwyciężał. Pierwsze punkty Pucharu zdobył 11 lutego 2005 w Pragelato po zajęciu 7. miejsca. Po raz pierwszy na podium PŚ stanął 23 stycznia 2011, zwyciężając w rodzinnym Zakopanem. W ramach PŚ zwyciężył 13 konkursów i 27 razy stawał na podium. Zdobywca Pucharu Świata w sezonie 2013/2014. Indywidualny mistrz świata i drużynowy brązowy medalista mistrzostw świata z 2013 i w końcu mistrz olimpijski z 2014.
„Dzieci mamy zdolne. Tylko trzeba tę zdolność w nich wyszukać, ukierunkować odpowiednio, by mogły iść w świat" - opowiadała Jadwiga Staszel.