facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2012 - maj
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Futbol? Ależ tak!

ks. Marek T. Chmielewski SDB

strona: 11



Piłka nożna jest kapitalnym narzędziem w rękach kogoś, kto chce wychowywać młodzież według zasad i ducha systemu prewencyjnego św. Jana Bosko.


Na podwórku Oratorium księdza Bosko nie było futbolowych bramek. Piłka nożna zawitała do Turynu z Anglii pół wieku po rozpoczęciu tam przez niego działalności wychowawczej i... świetnie zadomowiła się u salezjanów. Aby się o tym przekonać wystarczy w wyszukiwarce internetowej wpisać słowa: Don Bosco, salesiani, calcio, aby w odpowiedzi otrzymać niekończącą się listę stron klubów, klubików, drużyn, rozgrywek pucharowych i ligowych działających pod salezjańskim patronatem. I trudno się temu dziwić. Piłka nożna jest kapitalnym narzędziem w rękach kogoś, kto chce wychowywać młodzież według zasad i ducha systemu prewencyjnego św. Jana Bosko.

Przede wszystkim służy przyciąganiu młodych do środowiska salezjańskiego. Młodzi lubią piłkę. Jest w niej ruch, dynamika, rywalizacja, życie, radość. Każda okazja jest dobra do tego, aby w nią grać. W czasie studiów, kiedy byłem kapelanem w szkole sióstr salezjanek, codziennie oglądałem to na własne oczy. Na wewnętrznym dziedzińcu szkoły, ze względu na przeszklone krużganki, nie wolno było kopać futbolówki. Chłopcy znaleźli sposób, aby obejść tę zasadę. Kiedy dzwonek zaczynał przerwę na dziedzińcu pojawiały się papierowe kule, które kopano z zapamiętaniem tak długo, aż trafiały w ręce asystującej siostry. Wtedy natychmiast pojawiała się następna kula. I tak aż do kolejnego dzwonka.

Gdy będziecie w Turynie, warto nawiedzić dom salezjański na Valsalice. Był tam pierwszy grób księdza Bosko i szkoła, w której uczyła się pierwsza generacja polskich salezjanów. Na dziedzińcu szkoły rośnie kilkadziesiąt wielkich drzew. Jedno od drugiego dzieli kilka metrów wolnej przestrzeni wybrukowanej granitową kostką. Na krańcach stoją… piłkarskie bramki. Tak. Na tym placu odbywają się regularne mecze uczniów szkoły. Drzewa i bruk w niczym nie przeszkadzają. A czy widział ktoś boisko piłkarskie, na którym jednocześnie grają cztery drużyny? Dwie wzdłuż i dwie w poprzek. Są tam dwie piłki i czterech bramkarzy. Cztery są też kolory koszulek grających chłopców. To wcale nierzadki widok we włoskich oratoriach. Nic w tym dziwnego. Tak dziś wciela się w życie wskazania księdza Bosko, który zachęcał salezjanów, „aby z uwagą pochylali się nad młodzieńczymi inklinacjami swych wychowanków, aby starali się kochać to, co oni kochają”. Wtedy wychowankom łatwiej będzie przyjmować to, co proponują wychowawcy, co często jest dla nich bardzo trudne.

A przecież to dopiero początek, bo piłka jest w stanie dać wychowawcy znacznie więcej. Piłka uczy. Trzeba poznać zasady gry, trzeba trenować, poprawiać technikę, kondycję, pracować nad sobą, wyrzekać się tego co szkodzi, wybierać jedno i rezygnować z drugiego. Ileż tu rozumu, psychologii, pedagogii obowiązku. Piłka otwiera na autorytety. Na trenera, na naśladowanie wartościowych graczy, na docenianie ludzi grających fair play. Czy tego nie potrzeba wychowawcom? Piłka buduje więzi ludzkie: drużyna, zgłębianie zasad taktyki, współpraca, włączenie w zespół. Pozwala wyrażać radość. Radość z gry, ze zwycięstwa, z bycia razem. Czy jest prawdziwa? Bez wątpienia ksiądz Bosko zadawałby sobie to pytanie, patrząc na mecz piłkarski swoich wychowanków. Bo mecz, a ściślej mówiąc boisko, traktował jako poligon pedagogiczny. Na boisku widać, kto jest indywidualistą, a kto gra „na zespół”, kto myśli, a kto daje się ponosić emocjom, kto trenował, a kto spoczywał na laurach, kto buduje zespół, a kto chce dominować. Widać też, kto naprawdę jest radosny, a kto tylko udaje. Prawdziwa radość, ta związana z czystym sumieniem i uczciwą pracą, nie gaśnie nawet wtedy, gdy się przegrywa.

To przerażające, że od tego wszystkiego tylko krok do oszustwa, szowinizmu, kariery za wszelką cenę, wielkich pieniędzy, które łatwo deprawują. Piłka nożna, jak każde narzędzie ma charakter neutralny. Skalpel może leczyć i zabijać, podobnie jak atom i motyka. Piłka potrzebuje więc instrukcji obsługi. Tej zaś nie uda się zrozumieć i przyjąć bez wychowawcy.