- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Grupy Rodziny Salezjańskiej
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Ku cywilizacji ekologicznej
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. W harmonii ze sobą i środowiskiem
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Śmieciarkowa gratka
- ROZMOWA Z ... Moja siostra Ziemia
- GDZIEŚ BLISKO. Jeszcze czasami rzucam papierki
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. W trosce o środowisko
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Harmonia życia
- DUCHOWOŚĆ. Odczucie Boga
- POD ROZWAGĘ. Mój obrońca amulet
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Droga Krzyżowa
- MISJE. Nadal niewiele wiem o Afryce
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Historia ze sztandarem w tle
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- POKÓJ PEDAGOGA. Kłopotliwa dziesiąta muza
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- PRAWYM OKIEM. Nie karmić dzieci kulturowymi chipsami
Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
***
strona: 20
Dzienniczek Edy Kaźmierskiego (w oryginalnej pisowni):
1 kwietnia 1936 r., środa
Jak prima aprilis, to prima aprilis! W szkole odbyło się bez kawałów. Kawały zaczęły się na imieninach u Margowskiego, gdzie byliśmy z Marychem i Steinem. Od śmiechu rozbolały nas brzuchy. Ale największy wygłup nastąpił po imieninach. Ni stąd ni zowąd przyszło nam do głowy, żeby zadzwonić do Wolniewiczów i poprosić do telefonu Henię. Telefonował Marych. Zapiszczał do słuchawki, przedstawił się jako koleżanka Heni i poprosił ją do telefonu. Powiedziano mu, że Henia śpi i odłożono słuchawkę. Nie zrezygnowaliśmy jednak. Zadzwoniliśmy z następnego aparatu i poprosiliśmy do telefonu panią Wolniewiczową. Telefon odebrała służąca i powiedziała, że pani śpi. My na to, że mamy bardzo ważną, osobistą sprawę i prosimy, żeby panią zbudziła. Trochę targowaliśmy się, ale w końcu służąca ustąpiła. Po chwili usłyszeliśmy zaspany głos pani Wolniewiczowej. Spytała: kto mówi? Wziąłem słuchawkę od Marycha i powiedziałem, że mówi jej przyszły zięć i uprzejmie prosi o rękę jednej z jej córek. „Łobuzy” – krzyknęła i odrzuciła słuchawkę. Gdyby głos mógł zabijać, to pod aparatem leżałyby trzy trupy. Zadowoleni z kawału, poszliśmy w stronę swoich domów.