- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - W relacji
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Samotność młodzieży naglące wyzwanie
- WYCHOWANIE. Samotność czy osamotnienie
- OKIEM RODZICA. Nie jesteś w cieniu
- WYCHOWANIE. Nie zostawiajmy ich
- ROZMOWA Z... Na manowcach poszukiwań
- GDZIEŚ BLISKO. Nie chcę być sam
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Pedagogia obecności
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Przyjdźcie do mnie wszyscy
- DUCHOWOŚĆ. Historia Kościóła
- POD ROZWAGĘ. Bezpieczna homeopatia
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Program "Młodzież"
- MISJE. Rumuńskie dzisiaj
- MISJE. Polska rajem
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony ks. Filip Rinaldi
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Marszałki
OKIEM RODZICA. Nie jesteś w cieniu
Ewa Rozkrut
strona: 6
Zawsze wydawało mi się, że w rodzinie nie można być samotnym, ponieważ zwykle jest ktoś, kto może towarzyszyć, wesprzeć, wysłuchać, poradzić, że dzieje się to automatycznie. Ta pewność została nadszarpnięta, gdy któregoś razu usłyszałam, że przy tak dużej rodzinie, kierując swoją uwagę (światło) na jedno z dzieci, inne siłą rzeczy pozostawiam w cieniu. Wstrząsnęło mną to stwierdzenie. Zaczęłam się zastanawiać, jak to wygląda w naszej rodzinie. Konsekwencją były rozmowy w domu o oczekiwaniach wobec siebie, czego nam potrzeba, jakie mamy możliwości czasowe. Wówczas dzieci były jeszcze małe i mieliśmy ich tylko troje... Ale udało się znaleźć takie rozwiązanie, które wykorzystujemy po dzień dzisiejszy, pomimo iż dzieci jest dwa razy więcej.
Postanowiliśmy wtedy, że wygospodarujemy czas na takie sam na sam z każdym dzieckiem z osobna. Będzie to czas bez telewizora, telefonu itp., a nikt z pozostałych członków rodziny, bez ważnego powodu, nie powinien przeszkadzać. Czas poświęcony tylko sobie nawzajem. Prawdę powiedziawszy, nie było łatwo, przynajmniej dla mnie. Do teraz nie zawsze udaje mi się spokojnie wysłuchać do końca, bez przerywania, tego co dziecko ma do powiedzenia. Trzeba też było to wszystko jasno wytłumaczyć dzieciom, żeby w chwili kiedy przebywałam z jednym, pozostałe nie czuły się odtrącone czy niesprawiedliwie potraktowane.
Takie spotkania stały się w naszym domu tradycją. Dzieci je bardzo polubiły. Rozmowy sam na sam uczą formułować swoje przekonania, dodają odwagi, co jest ważne podczas wspólnych rozmów np. przy stole. A ja, znając sprawy, z którymi borykają się dzieci, jestem w stanie je wspierać. Zauważyłam, że moja szczera chęć spotkania z nimi jest dla nich naprawdę ważna, a systematyczność tych spotkań nie ma większego znaczenia, one same dostosowują się do mnie, odkładają swoje ważne sprawy, by pobyć ze mną.
Zastanawiałam się kiedyś nad osamotnieniem młodych i starszych ludzi w dzisiejszych czasach, przecież sposoby komunikowania się stały się nie tylko tańsze, lecz i szybsze, bardziej dostępne. Dlaczego więc tak dużo się mówi o samotności? Szuka się winnych, piętnuje rodziców. Wydaje mi się, że metoda małych kroków, rozmowa, uśmiech, skupienie na tym, co mówi w domu dziecko, sąsiad na klatce schodowej, zawiązują więź, która może przetrwać później niejedną burzę.