- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - W relacji
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Samotność młodzieży naglące wyzwanie
- WYCHOWANIE. Samotność czy osamotnienie
- OKIEM RODZICA. Nie jesteś w cieniu
- WYCHOWANIE. Nie zostawiajmy ich
- ROZMOWA Z... Na manowcach poszukiwań
- GDZIEŚ BLISKO. Nie chcę być sam
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Pedagogia obecności
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Przyjdźcie do mnie wszyscy
- DUCHOWOŚĆ. Historia Kościóła
- POD ROZWAGĘ. Bezpieczna homeopatia
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Program "Młodzież"
- MISJE. Rumuńskie dzisiaj
- MISJE. Polska rajem
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony ks. Filip Rinaldi
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Marszałki
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - W relacji
ks. Pascual Chávez SDB - IX następca księdza Bosko
strona: 2
Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa (Życie), bo ona stała się matką wszystkich żyjących. Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg rzekł: „Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia” (Rdz 3, 20nn).
Od chwili, kiedy człowiek został stworzony na obraz Boga, który jest Trójcą, czyli Komunią osób, człowiek rozumiany tylko jako odosobniona jednostka nie byłby „na podobieństwo Boże”. Będzie przypominał Boga – Wspólnotę, jedynie jeśli sam stanie się wspólnotą (czy to rodzinną, czy społeczną). Księga Rodzaju po stwierdzeniu, że Bóg stworzył człowieka na swój obraz, dodaje: „stworzył mężczyznę i niewiastę”. I powierzył im opiekę nad stworzeniem i złożył w ich ręce odpowiedzialność za historię. Człowiek jest „bytem w relacji”, podmiotem wielowymiarowym.
Człowiek jest więc powołany przede wszystkim do pozostawania w relacji pan – stworzenie, wypełniając swoje panowanie mające na celu „opiekę” nad nim, by stawało się coraz łaskawsze dla ludzi. Czyni to swoją inteligencją, zastosowaną w nauce i technologii, z których rodzi się postęp i dobrobyt. Ale człowiek jest powołany także do bycia w braterskiej relacji z bliźnim, bez chęci panowania nad nim, za to z troską o niego, tak jak pasterz troszczy się o powierzone mu owce. To dzieło jest możliwe jedynie dla tego, kto ma wielką miłość bliźniego, która wyraża się w solidarności i wspólnym budowaniu ludzkiej rodziny, bez względu na różnice ras, koloru skóry, języka, kultury, ludu i narodu. Poza tym człowiek jest powołany do osobistej relacji z samym sobą, uwzględniającej wszystkie sfery człowieczeństwa, do rozwijania ich tak, by żadna nie przytłaczała pozostałych, ale by harmonijnie dążyły do osiągnięcia wewnętrznej jedności ciała, serca, umysłu i ducha. Jest to możliwie tylko dla tego, kto dogłębnie zna siebie samego i potrafi wyciągać wnioski niezbędne dla odkrycia swojego powołania i wypełniania obowiązków, które z niego wynikają. Św. Paweł wyraża to w myśli: jesteśmy przeznaczeni na to, byśmy się stali „na wzór obrazu Jego Syna” (Rz 8, 29).
Człowiek jest wreszcie powołany do bycia w synowskiej relacji z Bogiem. Wobec Niego nie ma miejsca na niewłaściwe postawy, przez które ryzykujemy, że nie dotrzemy do celu. Mówię tu o podwójnej tendencji: tej, w której widzi się Boga jako Pana, któremu trzeba służyć i który arbitralnie nami dysponuje, i tej, w której Bóg jawi się jako surowy sędzia, będący zagrożeniem dla naszej wolności i szczęścia. Jeśli pierwsza wzbudza strach i prowadzi do relacji niewolnik – pan, druga popycha do buntu, aż po pokusę wyeliminowania takiego Boga, by móc w końcu stać się tym, kim chcemy być. Jezus pozostawał z Bogiem nie w relacji niewolnika czy buntownika, ale Syna. Co więcej – Jego rysem najbardziej charakterystycznym była wizja Boga jako Ojca, do którego zwracał się „Abba”, czyli „Tato”. Zdawał się nie mieć ważniejszego zajęcia, jak wypełnianie woli Ojca. Był świadomy, że Jego misja w świecie polega właśnie na pełnieniu woli Ojca, mówiąc wprost, że jest ona Jego pożywieniem. Tę sferę realizuje się poprzez wiarę, która otwiera nas na Boga kochanego jako najwyższe dobro.
Dzisiaj napiera, przynajmniej w niektórych częściach świata, fala laicyzacji, pod wpływem której chce się żyć tak, jakby Boga nie było, przez co wiara staje się dozwolona jedynie do użytku prywatnego, bez konsekwencji społecznych i politycznych. Sytuacja staje się jeszcze gorsza tam, gdzie wtłacza się agnostycyzm, który każe wierzyć w nieograniczoną transcendencję postępu technicznego i naukowego oraz pozbawia sumienie jego wymiaru nadnaturalnego. Nie brakuje też postaw i doświadczeń czystego i bezwzględnego ateizmu.
Tendencje te, choć nie są nowe, dziś stały się bardziej agresywne i podstępne. Zawsze istniała tendencja redukowania człowieka do tylko jednego wymiaru, kosztem pozostałych, budująca tym samym kulturę śmierci. Bo kultura to forma relacji człowieka z naturą, z innymi, z sobą samym i z Bogiem. I na koniec trzeba zauważyć, że tylko wtedy, kiedy człowiek jest w autentycznej relacji z Bogiem, jest też w dobrych relacjach z innymi. Z tego punktu widzenia wzorem, na którym trzeba budować własną egzystencję, z gwarancją sukcesu wobec jej fundamentalnych pytań (o życie i śmierć), jest Jezus.