facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2007 - styczeń
ROZMOWA Z... Niechciane rządy

Małgorzata Tadrzak - Mazurek

strona: 8



Rozmowa z Agnieszką Szajdą - współautorką warsztatów pt. "Ja tutaj rządzę - agresja. Strategie przeciwdziałania agresji w szkole" prowadzonych w ramach Polskiego Stowarzyszenia Pedagogów i Animatorów KLANZA

Do kogo adresowane są prowadzone przez Panią warsztaty?

Zacznę od tego, że napisałam je razem z Joanną Sieklucką i także wspólnie je prowadzimy. A skierowane są do osób pracujących w placówkach oświatowych i wychowawczych, głównie do nauczycieli, pedagogów szkolnych, wychowawców burs, internatów, domów dziecka. Mogą w nich także uczestniczyć psycholodzy, studenci pedagogiki i oczywiście rodzice.

Od jak dawna są prowadzone?

Pierwsza część od 4 lat jest w naszej ofercie warsztatowej, a druga od 3 lat. Z informacji zwrotnych wynikało, że jest potrzebna część bardziej praktyczna, pozwalająca pracować nad sobą, swoimi emocjami, o czym w pierwszej części mówiło się bardziej teoretycznie. Więc powstała część druga.

Jakie jest zapotrzebowanie?

Na początku było bardzo duże, kiedy jeszcze na rynku nie było wiele informacji na temat agresji. Później to zainteresowanie było mniejsze, poszukiwano form krótszych i tańszych, teraz natomiast – po ostatnich wydarzeniach w szkołach, bardzo nagłośnionych – pojawiła się jeszcze większa potrzeba i zamówień jest sporo.

Skąd pomysł warsztatów?

To nam „grało w duszy”. Ja jestem pedagogiem szkolnym, z wykształcenia pedagogiem i teologiem. Skończyłam też studia podyplomowe z socjoterapii i z zakresu wychowania prorodzinnego. W rozmowie z koleżanką, która skończyła pedagogikę systemową w Niemczech, doszłyśmy do wniosku, że dobrze by było, gdyby takie warsztaty powstały.

Na czym polegają zajęcia?

Już nazwa wskazuje, w jaki sposób pracujemy. Są to zajęcia warsztatowe, oparte na metodach aktywizujących, tzn. uczestnicy pracują – nie ma zajęć w ławkach. Wplatamy nawet tańce integracyjne, które są elementem socjoterapii, więc bardzo dobrą metodą przy temacie agresji i zabawy obniżające poziom agresji w sobie albo w dzieciach i młodzieży, z którymi mamy styczność w pracy. Są ćwiczenia, miniwykłady, posługujemy się też elementami filmów, planszami itd.

Pomaga to uczestnikom później w pracy?

Z tego co wiem, to tak. Niejednokrotnie jest tak, że po pierwszej części jesteśmy zapraszani na część drugą. Uczestnicy mówią, że już stosują, to czego się nauczyli, choć pomysły, które się na tych warsztatach pojawiają, nie są receptą, ale jedynie propozycją.

Czy wychowawcy są w stanie poradzić sobie sami, jeśli rodzice nie współpracują?

Wychowawcy mogą jedynie współpracować i wspierać rodziców. Zadaniem rodziców jest wychowywać i kochać swoje dzieci. Rodzina jest pierwszą wspólnotą, która ma pokazać dzieciom wzorce normalnego odnoszenia się do siebie – z miłością, nieagresywnie. Szkoła może co najwyżej postawy wyniesione z domu wzmacniać. Często mówię nauczycielom, że nie są odpowiedzialni za wychowanie wszystkich dzieci, z którymi mają kontakt w ciągu dnia. Nauczyciele mają je wspierać w rozwoju, pomóc rodzicom, ale nie przejmować funkcji wychowawczej za nich.

Jakie błędy najczęściej popełniają wychowawcy w przypadku agresji wychowanków?

To jest szeroka gama błędów, które wynikają ze stopnia świadomości samego siebie jako nauczyciela. Bo jeśli nauczyciel jest kreatywny i otwarty na rozwój osobisty, to będzie korygował każdy swój błąd. Natomiast jeśli chodzi o konkretne błędy, to według mnie nauczyciele mają kłopot z poprawną komunikacją z dziećmi. Często nie potrafią słuchać bądź nie chcą słuchać dzieci, ich problemów i potrzeb. Sami też nie potrafią wyrażać swoich potrzeb i oczekiwań, nie potrafią przeprosić ucznia za popełniony błąd. Traktują ucznia momentami jak zło konieczne, a nie jak osobę, którą trzeba prowadzić ku dobru. Czasami brakuje im podstawowej, elementarnej wiedzy pedagogicznej na temat radzenia sobie w sytuacjach kryzysowych. Kiedy nauczyciel nie potrafi sobie poradzić albo kiedy interpretuje komunikat ucznia jako atak na siebie, potrafi obrazić dziecko, reagować agresywnie, zaatakować nie wprost – np.: jesteście tacy, to zrobię wam kartkówkę. Za rzadko nauczyciele mówią od siebie, stosując komunikat „ja”: przeszkadzasz mi, męczy mnie twoje zachowanie. Czasami też w grę wchodzi brak wiary w siebie, wypalenie zawodowe, postawa obronna, poczucie – ja wiem wszystko, a wy siedźcie cicho.

Takie postawy wzmagają zachowania agresywne u dzieci?

Oczywiście. Dzieci czują się nieszanowane, z gruntu gorsze. To nie jest dobry punkt wyjścia do zdrowych relacji. Nauczyciel zamiast budować więź między sobą i klasą, tak naprawdę ją zrywa. A kiedy nie ma więzi, nie ma dobrych relacji. Np. nauczyciel często karze ucznia za to, że odezwał się niegrzecznie, bo czuje się urażony. Kara jednak nie będzie skutkować, jeśli nie będzie jakiejkolwiek pozytywnej relacji między uczniem i nauczycielem.

Jak nauczyciel powinien sobie prawidłowo poradzić z bezczelnością ucznia?

Po pierwsze musi sobie zadać pytanie: dlaczego dziecko wobec mnie jest bezczelne, dlaczego przekroczyło granice. Może uczeń testuje nauczyciela, na ile może sobie pozwolić. Jeśli ten na początku w sposób stanowczy, zdecydowany, nienaruszający godności ucznia, nie sprzeciwi się, wtedy uczeń zobaczy, że może sobie na takie zachowanie pozwolić.

Jakie nauczyciel ma środki, żeby postawić zdecydowaną granicę takim zachowaniom?

Słowo. Na lekcji ma się wyłącznie słowo. Tzn. zdecydowane, stanowcze przerwanie, np.: Nie życzę sobie tego.

No dobrze, a uczeń nie reaguje. Co dalej?

Stanowczo, stosując metodę tzw. zdartej płyty, powtarzać wciąż to samo, tym samym głosem. I ważne, żeby nie narastały emocje, żeby uczeń nie widział narastającego zdenerwowania. Uczeń musi widzieć, że nauczyciel ze stoickim spokojem dąży do osiągnięcia swojego celu. Nauczyciel może też wejść w dialog: Po co to robisz? Ale nie: Dlaczego to robisz? Pytanie „dlaczego” jest niedobrym pytaniem. Nie trzeba jednak tej rozmowy zbytnio rozwijać. Uczeń może być agresywny z różnych powodów – bo go ktoś „wkurzył”, bo na coś nie chce się zgodzić: ocenę, uwagę nauczyciela. Może też chcieć prowokować. Trzeba w miarę możliwości starać się nie reagować przy całej klasie, bo klasa „nakręca” takie sytuacje, jest elementem, który podnosi adrenalinę. Rozmowy powinny odbywać się po lekcji, jeśli można ucznia wyciszyć i prowadzić dalej lekcję, to to jest najrozsądniejsze. Dopiero później należy zapytać
o powód takiego zachowania.

Gdzie jest granica dialogu z uczniem?

Znowu – w każdej sytuacji inny jest moment, w którym trzeba przestać. Na pewno kiedy sytuacja się „nakręca”. Kiedy rosną emocje, należy przerwać. Kiedy zdenerwowanie odbiera możliwość logicznego myślenia, żaden dialog nie będzie skuteczny. W momentach kryzysowych wskazane jest przerwać do chwili, aż opadną emocje. W momencie nagłego wybuchu gniewu wychowanka w ogóle nie podejmować kroków wyjaśniających i dyscyplinujących, tylko przerwać zdarzenie w zdecydowany sposób, odizolować agresywnego ucznia i poczekać, aż ochłonie.

A co, jeśli agresja zaczyna przybierać formy przemocy fizycznej, np. wobec innych dzieci?

To zależy, gdzie ona ma miejsce – czy to jest na korytarzu, czy w klasie, czy przed szkołą…

A reagowanie różni się w zależności od miejsca?

Przede wszystkim sytuacje takie różnią się liczbą obserwatorów, ale w każdej z nich pierwszy krok – to odizolować bijących się uczniów.

Nauczycielka też ma wejść między nich, fizycznie oddzielić?

Często tak. Jeśli to jest w czasie przerwy szkolnej i są nauczyciele dyżurujący, to mają obowiązek pomóc ofierze agresji. Rozpędzić gapiów, rozdzielić uczniów i doprowadzić do schłodzenia emocji, najlepiej w odosobnionym miejscu – w gabinecie dyrektora, pokoju nauczycielskim itp. Najczęściej jest tak, że rozdzielamy uczniów, wyrzucamy do jakiegoś pomieszczenia, okładamy inwektywami, naganami, na koniec każemy się przeprosić i to wszystko. To złe rozwiązanie, bo nastąpi agresja przemieszczona – oni wyjdą z gabinetu i mimo obietnic będą się dalej bić po wyjściu ze szkoły. Problem nie został rozwiązany. W takiej rozmowie mamy obowiązek wysłuchać tak ofiary, jak i sprawcy, bez różnicowania. Oczywiście, jeśli już nie skaczą sobie do oczu, w przeciwnym razie nie należy nawet rozpoczynać rozmowy. Może być tak, że tego dnia nie da się z nimi rozmawiać i trzeba np. wezwać rodziców, by zabrali uczniów do domu, umówić się na rozmowę w następnym dniu, ale wtedy już dłużej tego nie odkładać.

Jak ma postąpić rodzic, który wie, że nauczyciel popełnia ewidentne błędy, a nie chce podważać jego autorytetu?

Jeśli jest oczywiste, że nauczyciel sprowokował ucznia, rodzic powinien wzmacniać dziecko i uczyć je, jak nie akceptując konkretnych zachowań nauczyciela, jednocześnie nie reagować publicznym niezadowoleniem, ale się podporządkować. Chodzi o emocjonalne wzmocnienie dziecka. Dobrze jest też porozmwiać o tym z nauczycielem.

Czy jest jakaś recepta na szkołę bez agresji?

Ja myślę, że przede wszystkim szkoła musi być mała, żeby uczniowie nie byli anonimowi. Poza tym musi mieć jasno napisany regulamin. Ja bym go wywiesiła w holu w głównym miejscu. Prawa, obowiązki i konsekwencje ich nieprzestrzegania. I regulamin ten musi być przestrzegany przez wszystkich, od uczniów, przez nauczycieli, po panie woźne. Na pewno nauczyciel nie może poprzestać tylko na przekazywaniu wiedzy, powinien się starać wchodzić w relację z uczniem. Budować więź.