- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Dar życia
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wobec agresji
- WYCHOWANIE. Nazwać zło po imieniu
- WYCHOWANIE. Tylko spokojnie
- OKIEM RODZIA. Nie dajmy się zwariować
- ROZMOWA Z... Niechciane rządy
- GDZIEŚ BLISKO. Co z tą przemocą?
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Generał z Carmagnola
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Wymuszony postój
- DUCHOWOŚĆ. Niedzielna msza św.
- POD ROZWAGĘ. Powaga i tajemnica zła
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Dla nocnych marków
- MISJE. Promyk światła w Odessie
- MISJE. Uśmiech za 1 procent
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Pilska Solidarność
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. KRAKÓW Wspólnota bł. ks. Augusta Czartoryskiego SDB
WYCHOWANIE. Wobec agresji
ks. Wiesław Żygadło SDB
strona: 4
Zamiast lekcji trwają próby przedstawienia. Dzieciaki są w miarę spokojnie. jeden z chłopców ma być ołowianym żołnierzykiem, więc przyniósł do szkoły drewniany karabin. W którymś momencie rozlegają sie uderzenia i krzyki. Chłopak próbuje ugodzić kolbą kolegę. Na szczęście atakowany robi uniki. Mocne uderzenia trafiają w ławkę, ścianę, odłamują kawałki drewna. Nauczyciel w końcu chwyta napastnika. Chłopak miota sie, nie daje za wygraną. - Chciał mi zabrać mój karabin! - wykrzykuje. - Zdajesz sobie sprawę, że mogłeś go zabić? - pyta nauczyciel. - Tak.Chciałem go zabić, bo przecież to mój karabin.
Opisane zdarzenie naprawdę miało miejsce w jednej ze szkół. Problemy z agresją młodzieży stały się codziennością. Wychowawcy i rodzice nie bardzo wiedzą, jak sobie z nią poradzić. Co gorsza, dopóki coś strasznego się nie wydarzy, życie biegnie jakby nigdy nic. Ci co nie stykają się codziennie z problem agresji wśród dziecii młodzieży, marginalizują problem, nie chcą na ten temat rozmawiać. Ale co jakiś czas zdarza się tragiczny wypadek. Dziennikarze zajmują się wtedy tematem, ukazują jego wagę. Niestety, niektórzy szukają jedynie sensacji. O sprawie łatwo się zapomina, szuka innych sensacji i nikt nie zadaje pytania, czy zostało zrobione coś, aby rozwiązać problem. Nie wystarczy oskarżyć konkretnych uczniów o okrucieństwo, rodziców o brak kontroli, nauczycieli o nieobecność. Może wzmocni to czujność niektórych, ale to za mało.
Dopiero usunięcie przyczyn może się okazać najlepszym środkiem zaradczym. Badanie przyczyn przemocy powinno być pomocą dla wychowawców i rodziców, ale na to potrzeba czasu. Dla nas istotną rzeczą jest szybkie wyciągnięcie wniosków i przeciwdziałanie zjawisku, które narasta. Niemniej, powinni znaleźć się pedagodzy i psycholodzy, którzy solidnie zajmą się tą sprawą.
W tej chwili najlepszym rozwiązaniem wydaje się obecność dorosłych wśród dzieci i młodzieży. W systemie wychowawczym księdza Bosko nazywa się to asystencją. W szkołach oczywiście nauczyciele mają obowiązek dyżurować na przerwach, być tam, gdzie są uczniowie, ale sam dyżur nie rozwiązuje problemu. W systemie prewencyjnym asystencja to nie tylko obecność fizyczna wychowawców, ale przyjazne uczestnictwo razem z młodzieżą w ich wolnym czasie, w ich byciu razem. Dyżur na korytarzu szkoły to kontrola zachowań, wymuszona przepisami i troską o bezpieczeństwo; asystencja ma w sobie również aspekt nadzoru, ale w sensie pozytywnym. Wychowawca, który asystuje młodzieży, uczestniczy w ich życiu, w ich zabawach, poznaje ich lepiej, a młodzież widzi wychowawcę w innym świetle. Asystent reaguje na nieprawidłowości i problemy, ale nie chodzi mu jedynie o to, by był spokój w czasie, gdy asystuje; chce dotrzeć do każdego wychowanka indywidualnie i przekonać go o przyjaźni i trosce o niego. Ta troska sprawia, że wychowawca interesuje się tym, co robi i jak żyje jego wychowanek poza murami szkoły, w rodzinie. Gdy potrzeba, kontaktuje się z rodzicami, nie celem „doniesienia” na wychowanka, ale celem pomocy we wzrastaniu i rozwoju.
Wychowawca musi również zrobić wszystko, by wychowanek był przekonany, że jest kochany, a wszelkie działania są podejmowane w trosce o jego dobro. I wreszcie, nie można być dobrym wychowawcą z przymusu, dla pieniędzy. Obecność wśród młodych musi wypływać z chęci bycia z nimi, dzielenia z nimi życia, patrzenia z sympatią na ich świat, ich wymagania, oczekiwania i wartości.
Na pewno łatwiej jest zapobiegać niż leczyć rany i błędy. Dlatego ważna jest ingerencja w wolny czas młodzieży. Doświadczenie uczy, że młodzież pozostawiona sama sobie, często z powodu braku zainteresowań lub możliwości dobrego spędzenia wolnego czasu tworzy zdegenerowane grupy, wchodzące w konflikt z prawem i z różnych powodów nie rozwija się właściwie. Wielu młodych ludzi interesuje się muzyką. Jedni chętnie będą próbować gry na jakimś instrumencie, inni uczestnictwa w zespole, orkiestrze. Czasem wystarczy dyskoteka, w czasie której każdy może popróbować karaoke. Naturalnie, mam na myśli dyskotekę zorganizowaną przy współudziale dorosłych. Podobnie z teatrem czy sportem. Dorośli muszą proponować godziwe rozrywki. Również działalność charytatywna jest dziedziną, w którą można i należy włączać młodzież. Młodzi ludzie, którym pozwalamy działać, potrafią okazać się szczodrzy i poświęcić swój czas dla innych.
Kto ma się tym zająć? Przede wszystkim rodzice, ale również szkoły, wychowawcy, politycy powinni w tym pomóc. Winni przekonać rodziców, by zajęli się dziećmi, by dali im możliwość uczestnictwa w grupach, na czele których są dorośli. Ważną rolę mają do spełnienia także parafie, oratoria i ośrodki młodzieżowe. Muszą zdać sobie sprawę, że młodzież to rzeczywiście przyszłość i dlatego należy w nią inwestować. Potrzebne są struktury, w których można przyjąć dzieci i młodzież i zapewnić im spędzenie czasu, rozwój, realizację marzeń. Ale przede wszystkim potrzebni są wychowawcy z pasją, którzy będą żyć dla młodzieży. Tylko tacy potrafią zmobilizować rodziny do współpracy, będą akceptowani przez młodzież, a młodzi ludzie poczują się dobrze w ich obecności, zaakceptują uwagi i od nich zaczerpną wzorce do naśladowania.