- Taniec chłopców z brązu
- Od redakcji
- Jak zarządzać czasem w rodzinie
- Jak kształtować pragnienia młodych
- Jak chronić dzieci przed deprawacją
- BOLIWIA: Trudno być matką
- ANGOLA WYPOSAŻENIE KUCHNI W SZKOLE HOTELARSKIEJ W BENGUELA
- Czas UCZNIÓW JEZUSA
- Budowanie autorytetu
- Nie wyręczać a towarzyszyć
- Język mediów – kiedy ogranicza, a kiedy rozwija?
- Abecadło mediów
- Czy należy chwalić dzieci?
- Nauczyciel – mistrz 2.1(wieku)
- Baletki dla boksera
- Z żywymi naprzód iść
- Augusta Czartoryskiego wytrwałość w rozeznawaniu zamiarów Boga
- Pamięć z drugiej ręki
- Inkulturacja i Wcielenie
Pamięć z drugiej ręki
Piotr Legutko
strona: 28
Wirtualna rzeczywistość dopiero raczkuje, ale daje pewien przedsmak tego, jak w przyszłości będziemy wędrować w czasie.
Wspomnienia mają swój zapach, czasem smak, przywołują bardzo konkretne obrazy. Z tych zmysłowych doznań zbudowana jest zarówno nasza osobista pamięć, jak i wielka literatura. Tego typu wrażenia są jednak bardzo subiektywne, trudne do przekazania. Nawet gdy biorą się za to wybitni artyści. Czy zatem ta zmysłowa pamięć może być częścią przekazu historycznego? Okazuje się, że nie tylko może, ale nawet zaczyna stanowić bardzo istotną część opowieści o czasach minionych.
Odwiedzając Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku czy Muzeum Powstania Warszawskiego odbywamy podróż w czasie. Spacerujemy po starannie odtworzonej uliczce z lat 30. XX wieku, słyszymy charakterystyczne dźwięki, otacza nas jakiś „inny” od współczesnego zapach. W takiej atmosferze łatwiej odbieramy informacje o tym, co wydarzyło się 80 czy 75 lat temu. Nawet odwiedzając skanseny sprzed kilkuset lat, także staramy się wcielić w ówczesnych wojów. Ruch rekonstrukcyjny rozwinął się (nie tylko w Polsce) do tego stopnia, że ubiory i wyposażenie husarzy, dragonów czy szwoleżerów w niczym nie ustępują oryginałom. Jest prawie tak samo, ale – jak powszechnie wiadomo – „prawie” czyni istotną różnicę.
Prof. Andrzej Nowak, wybitny dziejopis, ostrzega w swoich tekstach przed uleganiem magii historycznej pamięci zmysłowej. Zwłaszcza tej wykreowanej i zrekonstruowanej. Prowadzi ona często do tworzenia swoistych ersatzów historii, swoistych „bryków”, tyle że bardziej przekonujących. Pytanie, kto i do czego chce nas w ten sposób przekonać? Atmosfera przeszłości przywoływana w muzeach narracyjnych powinna zbliżać do historii, ale nie może jej zastępować. Rekonstruktorzy walczący pod Grunwaldem czują pot spływający pod zbroją, uczestnicy marszu szlakiem Pierwszej Kompanii Kadrowej poznają smak żołnierskiej strawy, ale przecież są to jedynie wrażenia podobne – nie tożsame.
Oglądając nową polską superprodukcję „Legiony” z pewnością obcujemy z wielką polską historią. Szarża pod Rokitną robi wrażenie nie mniejsze niż walka na bagnety pod Kostiuchnówką. Kino pozwala nam sobie wyobrazić, jak to mogło wyglądać w rzeczywistości. Ale jest już dostępna inna – wirtualna rzeczywistość filmowa, która wyobrażenia zamienia w niemal zmysłowe doznanie. „Kartka z powstania” to pierwsza historyczna produkcja zrealizowana w takiej technologii. Opowiada losy jednego z powstańców warszawskich, kpt. Władysława Sieroszewskiego „Sabały”, który, idąc na akcję w sierpniu 1944, otrzymał od swojej córki kartkę z modlitwą. Ta kartka wsadzona do portfela uratowała mu życie, bo zatrzymała niemiecką kulę. Historia wydarzyła się naprawdę, a my możemy wspólnie z „Sabałą” przeżyć ten powstańczy epizod. Iść jego śladem kanałami, być opatrywanym przez sanitariuszkę, przeżywać szok wyjścia z kanału. Oczywiście wirtualna rzeczywistość dostępna jest jedynie za pośrednictwem specjalnych gogli, które oszukują ludzkie zmysły. Ale robią to rzeczywiście skutecznie. Wirtualna rzeczywistość dopiero raczkuje, ale daje pewien przedsmak tego, jak w przyszłości będziemy wędrować w czasie. Dlatego warto cały czas mieć z tyłu głowy, że owa wędrówka zawsze jest tylko pewną wariacją na temat tego, co przeżywali nasi przodkowie. Pamięć zmysłowa może dotyczyć wyłącznie naszego dzieciństwa. To, co przeżywamy, wędrując pod bombami po warszawskich kanałach jest niczym sen na jawie, ale nie nasz. Jeśli to jakaś pamięć – to z drugiej ręki, zapożyczona.