facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2016 - czerwiec
Z wiary matki

Ks. Marek Chmielewski sdb

strona: 26



Ks. Bosko wychował się właściwie bez ojca. A przecież nikt nie wątpi w jego ogromną wiarę. On jest jednym z tych, którzy wiarę zawdzięczają matce. Niech ci Pan Bóg w dzieciach wynagrodzi Powszechne jest przeświadczenie o roli ojca w wychowaniu dzieci do wiary. Świetnie wyrażają tę prawdę wspomnienia ks. A. Duvala, kapłana muzyka działającego bezpośrednio po Vaticanum II. Mówił on, że u korzeni jego powołania stanęła wiara jego taty. „Do dziś porusza mnie wspomnienie mojego ojca. Zmęczony pracą na roli klękał po kolacji na podłodze, opierał łokcie na siedzeniu krzesła i ukrywał twarz w dłoniach. Nie spoglądał na nas, nie podnosił głowy, nie pokaszliwał, nigdy nie okazywał zniecierpliwienia. A ja myślałem sobie: jaki Bóg musi być wielki, jeśli mój ojciec przed nim klęka, ale i jak bardzo bliski ludziom, skoro mój ojciec rozmawia z Nim w zwykłym ubraniu roboczym”. Przy okazji takich świadectw, nieodparcie wracało do mnie pytanie: „A co z tymi, którym taty zabrakło?”. W sukurs przyszedł mi Kieślowski ze swoim „Dekalogiem I” (1988). Krzysztof (Henryk Baranowski), pracownik naukowy, ateista tłumaczył świat małemu synowi Pawłowi (Wojciech Klata) za pomocą empirycznych doświadczeń i wyliczeń. Syn ufny w przekaz ojca przed Wigilią Bożego Narodzenia wyszedł poślizgać się na łyżwach na osiedlowym stawku. Ojciec wyliczył, że lód powinien wytrzymać ciężar chłopca. Niestety, stało się inaczej i malec utopił się. Zanim do tego doszło, Paweł często odwiedzał swoją ciocię (Maja Komorowska) Irenę, siostrę Krzysztofa. Ciocia zapisała Pawła na katechezę. Gdy kiedyś odwiedził ją po lekcji religii ona pokazała mu swoje zdjęcie z Janem Pawłem II. Wtedy chłopiec zapytał o Boga. „Bóg jest. To bardzo proste” – mówi ciocia.„Kim On jest?” – pyta chłopiec. Ciocia zamiast odpowiedzi tuli go do piersi i pyta: „Co czujesz?”. „Kocham Cię!” – wyznaje dziecko. „I on w tym jest!” – mówi ciocia Irena. Ks. Bosko wychował się właściwie bez ojca. A przecież nikt nie wątpi w jego ogromną wiarę. On jest jednym z tych, którzy wiarę zawdzięczają matce. Jego matka, Małgorzata Bosco, z domu Occhiena (1788-1856) była prostą, niepiśmienną chłopką z okolic Turynu. Gdy Janek miał dwa lata, zmarł jej mąż Franciszek. Małgorzata została wdową z trojgiem synów: Antonim, Józefem i Janem. Mama pomimo propozycji ponownego zamążpójścia nigdy nie poszła tą drogą. Mówiła: „Bóg dał mi męża i go zabrał. Mąż powierzył mi synów w chwili śmierci. Byłabym wyrodną matką, gdybym ich zostawiła, gdy tak bardzo mnie potrzebują”. Mama wiedziała, że choć niewiele posiada, może i powinna dać synom swe uczucie, zadbać o ich wiarę, nauczyć uczciwego życia. Aby przekazać im zasady wiary i ukształtować w nich świadomość obecności Bożej odwoływała się do prostego katechizmu. Już przy pobudce, przypominała: „Dobre dziecko Boże, zaraz po przebudzeniu, czyni znak Krzyża świętego!” oraz „Kiedy się ubieracie, możecie odmówić Aniele Boży”. Trzy razy dziennie recytowała z chłopcami Anioł Pański, niezależnie od tego, czy byli w domu, na łące, w kościele. Codziennie też wspólnie odmawiali różaniec. Po wieczornych modlitwach wraz z mamą chłopcy oddawali swe dusze i serca Jezusowi, Maryi i św. Józefowi. Mama Małgorzata katechizowała synów przez krótkie pouczenia: „Bóg cię widzi”, „Z Bogiem nie ma żartów”, „Bóg jest dobry”, „Mamy mało czasu, aby czynić dobro”. Umiejętnie też przygotowywała synów do sakramentów. Najpierw omówiła wszystko z proboszczem. Potem uczyła dzieci katechizmu. Na jakiś czas przed spowiedzią, a potem komunią św. nauczyła ich specjalnych modlitw. Pomogła im odbyć rachunek sumienia i przygotować się do spowiedzi. W dzień komunii zadbała, aby świętowali, modlili się, byli wolni od obowiązków, mieli czas na „kontemplowanie” Boga. Chłopcy uczestniczyli też w codziennej katechezie miłosierdzia, kiedy mama przyjmowała do domu żebraków, uciekinierów, głodnych, bezdomnych. Wszystkich karmiła, czyściła, pozwoliła im odpocząć. Każdy był przychodzącym do domu Jezusem. To wszystko otaczała serdecznością, ciepłem, dobrym słowem. Ufała swoim dzieciom. W rogu jej kuchni stała rózga. Nigdy po nią nie sięgnęła. Wychowała dobrych ludzi. Jeden z nich na pewno jest świętym. Gdy zabrakło ojca, musiały wystarczyć miłość matki i proste środki wychowawcze. To właśnie w tym wszystkim był Bóg! ▪