- Miłosierdzie jest dowodem tożsamości naszego Boga
- od redakcji
- Bóg pilnuje moich dzieci
- AMERYKA POŁUDNIOWA: Miejsce narodzin misji salezjańskich
- Sudan Południowy Dzieci z miasta Wau
- Generator prądu dla misji Bosconia w Peru
- Z „Iskrą Miłosierdzia” do papieża Franciszka
- Sposób na dobry charakter
- Salezjanie z Moskwy
- Sześć słów o miłosierdziu: „Wzruszył się”
- Boże serce
- Jak wychowywać dziewczeta. Nikt nie może żyć sam, czyli budowanie relacji przyjaźni
- Wierność prawu Bożemu w życiu osobistym i społecznym
- Negatywne nastawienie utrudnia kontakt
- Wywiadówka to czas trudny dla nauczycieli, ale chyba jeszcze trudniejszy dla rodziców.
- Niech ci Pan Bóg w dzieciach wynagrodzi
- Z wiary matki
- Pokój i Radość <”))><
- Sól, która traci smak, jest niepotrzebna
Sześć słów o miłosierdziu: „Wzruszył się”
Źródło: Bollettino Salesiano
strona: 18
W przypowieści o „Ojcu miłosiernym” znajduje się sześć słów, które bezpośrednio pozwalają nam poznać styl miłosierdzia. Po omówieniu pierwszego z nich, „ujrzał go”, przechodzimy do drugiego – „wzruszył się”.
„Wzruszył się”
Jak tylko ojciec ujrzał syna powracającego do domu, zabiło mu mocno serce i wzruszył się. Wspaniale! Kiedy mówimy o wzruszeniu, nie tylko znajdujemy się w samym środku miłosierdzia, ale i samej sztuki pedagogicznej. Jedno jest pewne: ten, kto jest zimny, nieczuły, nie może wychowywać. Umysł nie wystarcza, potrzeba serca: technika to za mało, potrzeba litości. To prawda, że rozum stanowi o człowieku, ale uczucie jest tym, co go prowadzi. Psychiatra Eugenio Borgna opowiada: „Jedna z moich pacjentek nie chciała jeść. Czuła się źle. Zaczęła z powrotem przyjmować pokarm, kiedy znalazła czerwoną różę obok talerza z ryżem”. Wystarczył kwiatek, aby wyprostować całą sytuację. I zawsze tak się dzieje: zainteresowanie i czułość to naturalne środki terapeutyczne. Potwierdza to jeden z lekarzy specjalizujących się w zatruciach alkoholowych: „Większość alkoholików oddawało się piciu, aby przezwyciężyć jakieś zaburzenie z okresu dzieciństwa; aby usunąć jakąś ranę, która się otworzyła i nie chciała się zabliźnić. Rzucają się na >szyję< butelce, ponieważ nie mogli rzucić się na szyję mamie!”.
Pięć konkretnych propozycji
Co powinniśmy zrobić, aby wzruszenie miłosiernego ojca z przypowieści zamieszkało w naszym domu i określało nasz sposób wychowania? Ograniczymy się tutaj do pięciu konkretnych propozycji.
Przytulajmy!
Przytulanie nie jest grzechem. Przytulać to całować duszę. Wszyscy to potwierdzają: pięć sekund pieszczot przekazuje więcej miłości niż pięć minut słów. Z drugiej strony nie może być inaczej: pieszczoty są najbardziej bogatym pokarmem uczuciowym, jaki mamy do dyspozycji. Tak pożywnym, że Kathleen Keating, psycholog, doszła do sformułowania następującego prawa: „Cztery uściski na dzień, aby przeżyć. Osiem uścisków na dzień, aby wzrastać”.
Chrońmy wieczór
Wieczór jest najbardziej odpowiednim czasem do wzruszeń. Wieczorem łatwiej mieć łagodne, spokojne myśli. Wtedy w powietrzu roznosi się szczególna chęć doznania ciepła, uczucia, uścisku, a więc wzruszenia się. Wieczór niweluje odległości, każe zapomnieć o zniecierpliwieniu i kłótniach całego dnia.
Ksiądz Bosko, który wiedział, na czym polega wychowanie, zrozumiał, że wieczorne godziny są bardzo ważne. Dlatego kierował „słówko na dobranoc”, tj. krótką, serdeczną wypowiedź, jaką w domach salezjańskich kieruje dyrektor do swojej „rodziny” na zakończenie dnia. Ksiądz Bosko pojął, że słowa, które rodzice wypowiadają do dzieci przed snem, naprawiają serca.
Pieśćmy umysł dziecka
Również ta droga jest wspaniała, aby okazać dziecku naszą czułość. Pieszczoty umysłu to słowa pozytywne, zachęcające, kojące. Podobasz nam się takim, jakim jesteś! Jesteśmy z ciebie dumni!... To są słowa jak jedwab, które ogrzewają także wtedy, kiedy kaloryfery są zakręcone.
Kontrolujmy ton głosu
Ton głosu – wiemy o tym wszyscy – to nie siła, ale brzmienie głosu. Siła głosu łączy się z pojemnością płuc, natomiast tembr zależy od układu genów każdego osobnika. Ton to ciepło i kolor, jakie wprowadzamy w słowa, które wypowiadamy. I dalej, ton może przekazywać tysiąc uczuć. Doskonale o tym wiedzą mamy, które właśnie z tego powodu mówią do dziecka od pierwszych dni jego życia, czyniąc to głosem słodkim, serdecznym, czułym, delikatnym, miłym w odbiorze i dającym poczucie bezpieczeństwa.
Włączajmy nasze dzieci
Nasze dzieci często są jałowe, ponieważ nie znają życia w jego różnych momentach: pogodnych i pochmurnych, radosnych i smutnych. Oto dlaczego włączenie dziecka we wszystkie sytuacje związane z istnieniem ludzkim jest jedną z najbardziej skutecznych strategii pozwalających podnieść poziom uczuć („wzruszył się”) w rodzinie.
A konkretnie:
nie wstydźmy się naszych emocji; spokojnie uśmiechajmy się i okazujmy smutek, nie bojąc się o to, co powiedzą inni; dlaczego nie zaprowadzić dziecka do szpitala, aby zobaczyło chorą babcię? dlaczego nie okazać także naszego płaczu? Sam Chrystus płakał przynajmniej dwa razy (Łk 9,41; J 11,35). Ten, kto płacze, ukazuje, że zszedł z piedestału; ukazuje, że ma serce dobrze uformowane. Łzy to emocje (obracamy się cały czas wokół zwrotu „wzruszył się”) mile widziane. Te pięć prostych rad wprowadza do domu te intensywne uczucia, dzięki którym możemy żyć jak ludzie, a nie jak niedźwiedzie. ▪