- Wzlecieć wyżej i zajść dalej
- Od redakcji
- Śpiewajmy kolędy!
- Ghana, Liberia Ochronić przed ebolą
- Peru Podziękować czynami
- Peru Istny dar
- Co powiedział synod o rodzinie
- Wyzwania dla szkół katolickich
- Bł. Bronisław Markiewicz, niespokojny duch
- Empatia? Dziękuję, wolę sympatię.
- Opowiadania
- Boże Narodzenie i rodziny
- Rodzinne Boże Narodzenie
- Biblijne wzorce osobowe
- Świętowanie w szkole
- Lekcja 11 Temat: Wspólne śpiewanie kolęd? To się może udać...
- Nowenna, dobra spowiedź... „Gelindo" i „Befana"
- Kolędować i błogosławić, czyli czynić szczęśliwym
- Racjonalna próba obrony młodych
- Otwartość na życie i synod
Lekcja 11 Temat: Wspólne śpiewanie kolęd? To się może udać...
ks. Tomasz Łach
strona: 25
Mówiąc o rodzinnym klimacie i „magii świąt", czasem pomija się milczeniem prawdę podstawową. Świętujemy przecież narodzenie Jezusa w Betlejem - wcielenie Syna Bożego.
Na ostatnią lekcję przed bożonarodzeniową przerwą świąteczną przynoszę gitarę. Zapraszam wtedy uczniów do wspólnego śpiewania kolęd. Opierając repertuar głównie na tych tradycyjnych, czasem proponuję też jakąś współczesną, jak choćby z musicalu Metro. Przy okazji też staram się zwrócić uwagę na teksty, które choć w większości przypadków znane są na pamięć, często stają się już dziś niezrozumiałe. A przecież kolędy są tak bogate w dobrą teologię. To nic, że jeszcze trwa Adwent. Niech pośpiewają. Może i w domu łatwiej będzie to powtórzyć w gronie rodzinnym?
Mówiąc o rodzinnym klimacie i magii świąt, czasem pomija się milczeniem prawdę podstawową. Świętujemy przecież narodzenie Jezusa w Betlejem – wcielenie Syna Bożego. Dlatego warto kultywowane zwyczaje, do jakich niewątpliwie należy śpiewanie kolęd, ubogacić pogłębioną refleksją nad ich przesłaniem. Katecheza szkolna daje szansę na ukazanie całej głębi chrześcijańskiego kodu kulturowego, w którym żyjemy i który kształtuje naszą religijną i narodową tożsamość. O ile w wielu sprawach z życia codziennego dokładne powtarzanie pewnych czynności może nawet stać się cnotą, jest oznaką konsekwencji i wytrwałości, o tyle w sprawach wiary może być przyczyną zbytniej powierzchowności, która nie pozwala na odkrycie tego, co najważniejsze. Samo powtarzanie staje się wtedy celem samym w sobie, gdyż przestaje mu towarzyszyć wewnętrzne zaangażowanie. Słyszałem kiedyś o pewnej kobiecie, która przed włożeniem ciasta do brytfanki obcinała go po kawałku z każdego końca. Kiedy mąż zapytał, czemu tak robi, odpowiedziała: „Moja mama zawsze tak robiła". Kiedy zapytano teściową, odpowiedziała: „Dlatego, że mama tak robiła". Gdy wreszcie zapytano babcię okazało się, że w domu był za mały piekarnik i trzeba było piec na dwa razy, a całe ciasto nie mieściło się w jednej brytfance, stąd zwyczaj „przycinania na wymiar" przed włożeniem do pieca. Z naszymi zwyczajami religijnymi jest inaczej.
To nie one tracą swój pierwotny sens, ale to my go zapoznajemy, ulegając rutynie. Zwyczaje bożonarodzeniowe są to drogowskazy prowadzące do spotkania z Bogiem Wcielonym. Bogiem, ubogo narodzonym w stajence. Bogiem, uniżonym, który porzucił szczęście swoje, aby ludzi oswobodzić. Szkopuł w tym, że my czasem koncentrujemy się tylko na dwunastu potrawach, prezentach i życzeniach: „najlepszego i zdrowia". Nie zaniedbując całej kulturowej oprawy towarzyszącej świętom Bożego Narodzenia, jak pisał wieszcz, my jednak „zstąpmy do głębi". Dostrzeżmy Syna Bożego w Betlejemskim Niemowlaku, aby On miał szansę w nas dorosnąć, kiedy nadejdzie czas naszej golgoty.
Na koniec jedna prośba do wszystkich katechetów. Jeśli chcecie na ostatniej lekcji przed świętami: pytać, stawiać oceny, robić sprawdziany i kartkówki, z góry uprzedzam - to się nie uda. Wtedy wszyscy będą już myślami przy ubieraniu choinki, na zakupach bądź w kuchni. Natomiast zachęcam do wspólnego kolędowania i życzę, aby się udało. ■
Katecheza szkolna daje szansę na ukazanie całej głębi chrześcijańskiego
kodu kulturowego, w którym żyjemy i który kształtuje naszą religijną
i narodową tożsamość.