- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Przypowieści o Królestwie
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Wychować dobrego obywatela
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Powołani do dawania
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Zostanę prezydentem
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Trudne pytania
- ROZMOWA Z ... Egzamin z miłości bliźniego
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wierzący obywatel
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Zróbmy coś razem
- POD ROZWAGĘ. Karate – ukryta duchowość?
- POKÓJ PEDAGOGA. Dziecięce lęki
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Kościół a polityka
- DUCHOWOŚĆ. Dobre pytanie
- MISJE. Z Kraju Kwitnącej Wiśni
- MISJE. Ewangelia codzienności
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Myśli moje nie są myślami waszymi
- PRAWYM OKIEM. Krajobraz po (?) bitwie
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 15
W sierpniu przedszkole zamknięte, więc grafik wakacyjny ściśle zapełniony. Najpierw wyjazd z rodzicami nad jeziora, potem trochę z mamą w domu. A później zostaje jeszcze tydzień, z którym nie wiadomo co zrobić. Coś trzeba wymyślić, ale tymczasem, nie przerywając sobie rozrywek, płyniemy kajakiem przez sam środek jeziora Necko. Seweryn w kajaku taty pomaga wiosłować rękoma. Olgierd w moim kajaku marudzi, że chce się kąpać, więc przyspieszam ruchy, żeby nie postanowił tego zrobić razem z całym kajakiem i ze mną włącznie. I w tym momencie dzwoni telefon. Że też nie przyszło mi do głowy zostawić go na brzegu!
– Chcę rozmawiać z Olkiem albo Sewerynem – mówi babcia – zabieram ich w Tatry!
– Świetnie – myślę – mamy załatwiony ostatni tydzień sierpnia. Chłopaki zachwyceni, babcia też, trzymam kciuki, żeby jej entuzjazm nie osłabł, kiedy już wyjadą.
Wracamy do domu, korytarz zastawiony walizkami. Olgierd, depcząc po nich, przedziera się do swojego pokoju, wyrzuca wszystko ze swojego plecaka i pakuje go od nowa:
– A mogę w góry zabrać tę motorówkę? A kredki?
Sewerynowi wieczorem już nie jest tak radośnie, bo dotarło do niego, że jadą na tydzień i to bez mamy i taty. Daje się przekupić, kiedy tata obiecuje mu pożyczyć aparat, żeby robił zdjęcia. Rano wstaje i oświadcza:
– Wiesz co mama, przyśniło mi się, że ja już chcę jechać w góry. To kiedy będzie ta sobota?
Z kuchni słyszę, że obydwoje pakują plecaki. Olgierd upycha kolanem motorówkę, kredki, misia i książkę o muminkach. Ciekawe, kto im spakuje ubrania? Bo o szczoteczce do zębów to zapomną z czystą premedytacją, jestem tego pewna.
– Seweryn, tylko w górach to ty nie becz, bo ja cię będę pilnował! – stanowczo oświadcza Olek.
Jasne, beczeć to będą owce na hali, chłopaki będą się świetnie bawić, a ja to chyba z nudów pójdę na kurs garncarstwa.