- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Przypowieści o Królestwie
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Wychować dobrego obywatela
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Powołani do dawania
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Zostanę prezydentem
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Trudne pytania
- ROZMOWA Z ... Egzamin z miłości bliźniego
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wierzący obywatel
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Zróbmy coś razem
- POD ROZWAGĘ. Karate – ukryta duchowość?
- POKÓJ PEDAGOGA. Dziecięce lęki
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- ZDROWA MEDYCYNA - BIOETYKA. Kościół a polityka
- DUCHOWOŚĆ. Dobre pytanie
- MISJE. Z Kraju Kwitnącej Wiśni
- MISJE. Ewangelia codzienności
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Myśli moje nie są myślami waszymi
- PRAWYM OKIEM. Krajobraz po (?) bitwie
WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Trudne pytania
Agnieszka Szymczak
strona: 8
Czy wiara jest moją prywatną sprawą? Czy Kościół ma prawo mieszać się w sprawy społeczne, polityczne, ekonomiczne? Pytania proste i krótkie. I właśnie dlatego takie trudne.
Moje wychowanie i dojrzewanie emocjonalne oraz społeczne miało miejsce w domu rodzinnym. Dlatego, chcąc powiedzieć cokolwiek o moim zaangażowaniu w życie społeczne, nie mogę nie zacząć od rodziny.
To rodzice ukształtowali mój kręgosłup moralny. Moje obecne decyzje czy postawy w dużym stopniu są odzwierciedleniem tych zasad, które w dzieciństwie mnie formowały. I choć w moim domu niewiele rozmawialiśmy na tematy społeczne, nieczęsto wymienialiśmy swoje poglądy czy upodobania polityczne, to jest jedna cecha, którą obok wiary, wyniosłam z domu jako najważniejszą – poczucie odpowiedzialności. Za siebie, za swoje decyzje i za innych.
Rozpoczynając studia, musiałam zmienić wiele. Zamieszkać w innym mieście, nauczyć się funkcjonować w społeczeństwie jako dorosła i samodzielna osoba. I ten etap był dla mnie sprawdzianem. Odnalazłam Duszpasterstwo Akademickie, w którym mogłam się rozwijać i wzrastać, poznałam wielu młodych ludzi, którzy kierowali się zasadami takimi, jak moje. Z czasem rozpoczęłam wolontariat w pobliskim oratorium, korepetycje z dziećmi z ubogich rodzin. I czasu „dla siebie” było coraz mniej, ale satysfakcja, że mogę dać coś z siebie, była ważniejsza.
Jako studentka wiem, że nauka i praca są teraz ważne. Wiem również, że życie w społeczeństwie nie kończy się na życiu zawodowym. Czas „dla innych”, to moje najmilsze wspomnienia z kilku ostatnich lat. A wiara? Kościół? Moja odpowiedź na postawione na początku pytania jest bardzo prosta. Jestem jednością. Nie ma we mnie poszczególnych fragmentów, które są odizolowane. Podobnie wiara nie jest tylko moją prywatną sprawą. Jako katoliczka jestem elementem Kościoła, tworzę go. Jak więc moja wiara może być moją prywatną sprawą? Jak więc mogę krytykować poglądy Kościoła? Tym samym krytykuję siebie. Jak mogę nie „wtrącać się” w sprawy publiczne? Przecież one dotyczą mojej osoby. Czy jako katoliczka nie mam prawa zabierać głosu? Przecież jestem obywatelką tego państwa tak samo inni Polacy.
Pytań nasuwa się znacznie więcej. Jeśli przyjmuję dobrowolnie i świadomie, że Dekalog jest moim prawem, według którego chcę żyć, to jak mogę jednocześnie godzić się z karą śmierci czy dyskryminacją? To sprzeczność! Jeśli wierzę, że Jezus jest w drugim człowieku, to jak mogę domagać się jego społecznego i ekonomicznego wykorzystywania? Jeśli wyznaję, że „prawda mnie wyzwoli”, to gdzie miejsce na korupcję i oszustwo? Jeśli raz powiedziałam „tak”, to muszę ponosić konsekwencje tej decyzji. Znam swoje prawa, ale również obowiązki.
Podczas Chrztu świętego, gdy zostałam włączona we wspólnotę Kościoła, nie do końca rozumiałam jego naukę. Ale teraz rozumiem i wiem, za czym się opowiadam. I decydując się na wiarę katolicką, wybrałam ten, a nie inny Kościół. Wybrałam naukę taką, a nie inną. Dlatego encykliki, postanowienia soborów, orzeczenia synodów, listy pasterskie i inne elementy, które tworzą naukę Kościoła nie podlegają dyskusji. Przecież wierzę, że powstają one pod natchnieniem Ducha Świętego, który „prowadzi” Kościół katolicki. To Duch Święty umacnia mnie i wspomaga bym potrafiła wyznawać wiarę, bronić jej i żyć według jej zasad. Zarówno w domu, na ulicy, w pracy i w Kościele. Także w społeczeństwie.