- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Dziesięć słów
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Blaski i cienie emigracji
- WYCHOWANIE. Czy warto emigrować?
- OKIEM RODZICA. Rodzicielstwo szkoła miłości
- ROZMOWA Z... Powołani dla Polonii
- GDZIEŚ BLISKO. Jak się modlić, to po polsku
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Gdyby nie emigracja
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Psalm emigranta
- DUCHOWOŚĆ. Komu zadośćuczynił Jezus cd.
- POD ROZWAGĘ. Nieprzyjemne skutki przyjemności
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. W świat na rowerze
- MISJE. Kubańska rzeczywistość
- MISJE. Już szósty raz
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony ks. Artemides Zatti
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Łódź wspólnota św. Teresy i św. Jana Bosko
MISJE. Kubańska rzeczywistość
ks. Dariusz Iżykowski SDB
strona: 18
Kuba jest wyspą kontrastów: z jednej strony rajem dla turystów, z drugiej krajem skrajnego ubóstwa. Okres recesji ogłoszony przez reżim Fidela Castro po upadku Związku Radzieckiego trwa tam do dzisiaj. Brakuje żywności, lekarstw czy środków transportu. Sytuacja katolików jest trudna. Jedynym świętem katolickim jest Boże Narodzenie (dzień wolny wprowadzony po wizycie papieża Jana Pawła II w 1998 r.). Powszechne za to są represje wobec katolików: zwolnienia z pracy, ograniczony dostęp do szkolnictwa wyższego czy kary więzienia. Jednak najbardziej palącym problemem, któremu każdego dnia muszą stawiać czoła misjonarze, jest stosunek reżimu do wychowania dzieci, wg którego to państwo, a nie rodzina powinna dbać o wykształcenie młodego człowieka. W praktyce oznacza to, że dzieci odbierane są rodzicom, a urzędnicy decydują o ich losie. Większość dzieci trafia do szkół wojskowych, a więc do środowisk silnie zdemoralizowanych.
Dochodzi dziewiąta wieczór. Właśnie wróciłem z wiosek, w których spędziłam trzy dni tygodnia. Mam dużo pracy, która nigdy nie jest łatwa. Myślę że niebawem założymy nową wspólnotę katolicką. Są już dwie chętne rodziny. Niestety miejsce jest dosyć odległe i można się tam dostać tylko polnymi drogami.
Wczoraj jedna dziewczynka powiedziała mi, że nie ma butów. Po raz pierwszy usłyszałem coś takiego. Dzieci nie przyznają się, że nie mają ubrania albo butów, ponieważ żebractwo na Kubie jest zakazane. Każdy gimnazjalista obowiązkowo wyjeżdża na specjalne szkolenie przed rozpoczęciem szkoły średniej. Dzieci mieszkają w internatach, a reżim wykorzystuje szkolenia do indoktrynacji młodzieży. Dwie dziewczynki z naszej wspólnoty zdały w czasie jednego z takich szkoleń egzamin do szkoły średniej. Wojskowej. W przyszłości zostaną żołnierkami. Nikt nie ma tu nic do powiedzenia. Jedna z nich była katechetką. Obie przeszły solidną formację i chodziły do kościoła. Teraz się pewnie zdemoralizują... To tak, jakby ich życie się skończyło. To straszne i bardzo mnie smuci.
Wczoraj dwie kobiety rozpłakały się w kościele. Jedna z nich, starsza, była kiedyś jedyną dziewczynką-katoliczką we wspólnocie, potem jedyną przedstawicielką młodzieży, później jedną z pięciu wierzących. Potem jej dwóch synów zagubiło się w czasie studiów. Pierwszy ma rozbitą rodzinę, drugi zupełnie nie może poradzić sobie z samym sobą: pije, nie pracuje. Chodził czasami do kościoła protestanckiego. Powiedziałem tej kobiecie, że to dobrze i że powinien tam chodzić. Ale i oni odwrócili się od niego. Druga, wspaniała młoda matka. Jestem pełen podziwu jak potrafi wychowywać swoje dzieci, ucząc je dyscypliny i odpowiedzialności. Ale nie ma gdzie mieszkać. Włóczą się od domu do domu. Mimo że mają pieniądze, żeby kupić dom (dostali je ze Stanów Zjednoczonych), to nigdy go nie kupią. Nie ma tu takiej możliwości. Jej starsza córka chodzi do szkoły podstawowej i świetnie gra w siatkówkę. (Zresztą cała żeńska reprezentacja ze szkoły w San Diego to katoliczki, które chodzą na katechezę i śpiewają w chórze. Jest też reprezentacja parafialna, która wygrywa ze wszystkimi drużynami z innych parafii). Ta kobieta już dzisiaj martwi się, że za kilka lat zabiorą jej dzieci i pewnie jak inne pogubią się w tej indoktrynacji i propagandzie. Powiedziałem jej, że młodsza została ochrzczona przez wolnego księdza kontrrewolucjonistę, więc na pewno jej nie zabiorą.
Tak wygląda tu rzeczywistość. Smutna rzeczywistość.