- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Drzewo wyboru
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Oblicza ubóstwa
- WYCHOWANIE. Nadzieja i wsparcie
- OKIEM RODZICA. Obok nas
- ROZMOWA Z... Obiad z Pajacykiem
- GDZIEŚ BLISKO. Granice pomagania
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dobroczynność
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Bogactwo ubogich
- DUCHOWOŚĆ. Miłość czy nienawiść?
- POD ROZWAGĘ. Zła energia czy złe duchy
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Szkolne rekolekcje
- MISJE. ANGOLA jeden z najbiedniejszych zakątków świata
- MISJE. Pomoc nic trudnego
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony ks. Michał Rua
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Gdańsk
MISJE. ANGOLA jeden z najbiedniejszych zakątków świata
kl. Michał Foremnik SDB
strona: 18
W 1880 r. biskupi z Angoli poprosili księdza Bosko o przysłanie salezjanów. Nasz Założyciel odpisał arcybiskupowi José Sebastião Neto, że w swoim czasie salezjanie przybędą do Angoli. I tak się też stało, choć trzeba było na to czekać dokładnie 100 lat.
Dopiero w 1981 r. salezjanie otrzymali parafię Matki Bożej Różańcowej w Dondo, mieście oddalonym o 180 km od stolicy Luandy, a pierwszym salezjaninem, który przecierał szlak, był brazylijczyk ks. Alvino Beber, który do dziś pracuje w Angoli. Obecnie parafia w Dondo to: 15 grup apostolskich, 36 wiosek objętych duszpasterstwem, 4 kaplice w samym mieście, ponad 2000 katechumenów, 100 katechistów, centrum socjalne, prenowicjat oraz szkoła zawodowa.
Z Dondo salezjanie dotarli do Lueny, ok.1000 km od stolicy. W czasie wojny można się tam było dostać tylko za pomocą samolotów wojskowych, obecnie jest to już możliwe za pomocą własnego środka lokomocji, jednak trzeba wiedzieć, że jest to podróż około czterdziestogodzinna, z powodu bardzo złego stanu dróg. Salezjanie prowadzą tam duszpasterstwo parafialne (1000 katechumenów) oraz całą gamę innego rodzaju działalności: alfabetyzacja dorosłych, szkoła zawodowa, duszpasterstwo w wioskach, duszpasterstwo młodzieżowe. Ta placówka wychowała pierwszego salezjanina Angolczyka.
W stolicy
W stolicy kraju, Luandzie, w 1982 r. przejęto od diecezji parafię św. Pawła. Życie w tej parafii wrze i przyjmuje wiele form każdego dnia. Katechezą objęte są dzieci, młodzież i dorośli, blisko 15 tysięcy zapisanych na listach. Prowadzona jest intensywna działalność socjalna oraz duszpasterstwo młodzieżowe. Do wspólnoty parafialnej przynależy także wspólnota Dobrego Pasterza w Mota. Funkcjonuje tu Ośrodek Doskonalenia Zawodowego w zakresie kroju, szycia i elektryki. Obok, korzystając z tych samych pomieszczeń i żyjąc w symbiozie, do jakiej zdolni są tylko ludzie ubodzy, mieści się wspólnota chrześcijańska (1000 katechumenów, 80 katechistów). Planowana jest restrukturyzacja dzieła, aby stworzyć centrum socjalne dla całej dzielnicy. Poczyniono też pierwsze kroki, by otoczyć opieką „chłopców ulicy”.
W Luandzie istnieją także inne dzieła salezjańskie. Od 1991 r. funkcjonuje Casa Don Bosco di Palanca (tzw. dom formacyjny), jest to serce delegatury salezjańskiej w Angoli. Obecnie przebywają tam salezjanie, którzy odbywają w Luandzie studia filozoficzne (ok. 20 osób).
Osobne dzieło salezjanie prowadzą także w dzielnicy Likseira, co w języku portugalskim oznacza „śmietnisko” i jest to bardzo adekwatna nazwa. Jest to najbiedniejsza dzielnica Luandy, gdzie głód jest codziennością, a śmierć czai się za każdym rogiem. Żyje tu blisko 150 tysięcy ludzi, którzy nie mają dostępu do żadnej studni publicznej ani kanalizacji. Ulice nie mają nazw. Salezjanie przejęli tu po kapucynach parafię św. Józefa z Nazaretu. We współpracy z Córkami Maryi Wspomożycielki i siostrami franciszkankami dzieło zaczęło się wspaniale rozwijać. Powstała szkoła zawodowa, która daje młodym nadzieję na lepsze jutro. Uczęszcza do niej 5750 uczniów uczących się na trzy zmiany. Praca w tej placówce to nie tylko szkoła, ale także katecheza i alfabetyzacja paru tysięcy dzieci, młodzieży i dorosłych. Prowadzonych jest 12 centrów młodzieżowych, w których codziennie czynne jest oratorium.
W 2005 r. w dzielnicy Luandy powstało nowe dzieło salezjańskie – dom Viana, przygarniający chłopców, którzy w przyszłości pragną zostać salezjanami.
Calulo, Ndalatando...
Salezjanie prowadzą także placówkę w miejscowości Calulo. Tę misję nazywa się „zbroczoną krwią”, gdyż w 1991 r. jeden z pierwszych misjonarzy został tu zamordowany, a jeszcze wcześniej innego porwano. Znajduje się ona 220 km od Luandy i aby do niej dotrzeć, potrzeba całego dnia (drogi są niemalże nieprzejezdne). Miasto to zostało całkowicie zniszczone w czasie wojny. W 1994 r. salezjanie przeżyli tu prawdziwe wygnanie, pozostając przez 14 miesięcy pozbawieni wszelkiej łączności ze światem w okresie najcięższych działań wojennych. Obecnie dzieło wyróżnia się zorganizowanym duszpasterstwem obejmującym 120 wiosek, podzielonych na 12 ośrodków (700 katechumenów i 100 katechistów), we współpracy z siostrami salezjankami prowadzona jest też szkoła zawodowa i ośrodek socjalny.
Do Ndalatando, miasta odległego od Luandy o 257 km, salezjanie przybyli w 1991 r. Jest to dzieło wybitnie przeznaczone dla warstw ludowych, charakteryzuje się obecnością młodzieży i oratoriów. Miasto to bardzo ucierpiało w czasie wojny w latach 1992-1994 i do dziś nie jest w całości odbudowane. Niezależnie od tego, obecność salezjańska przynosi pierwsze owoce. Z tej bowiem wspólnoty pochodzi wielu młodych współbraci. W mieście jest 11 kaplic, gdzie na katechezę obecnie uczęszcza blisko 3000 osób, jest 500 katechumenów, ok. 150 katechistów i od 2005 r. pierwsi salezjanie współpracownicy. W Ndalatando znajduje się Narodowe Sanktuarium Maryi Wspomożycielki.
25 września 1997 r. salezjanie przybyli do miasta Bengela, na powitanie ks. bp Oskar Braga powiedział: „Chcę, aby salezjanie pracowali z młodzieżą (...) księży do pracy parafialnej już mam”. Miasto jest piękne i prawie zamożne w swej części centralnej, podczas gdy inne dzielnice cierpią niedostatek. Obok tego materialnego ubóstwa miasto bogate jest w ludzi, w młodzież i dzieci. Salezjanie zostali przyjęci tu jak bracia i tak też są traktowani. Na obrzeżach miasta otrzymali parafię Matki Bożej Patronki Żeglujących, z przyległym terenem, aby projekt mógł „żeglować”. Wszystko jest jeszcze do zrobienia.
• • •
Dane mi było pracować w Angoli przez dwa lata. Salezjańskie dzieło w tym kraju wciąż się rozwija i wzrasta. A misjonarze są tam ogromnie potrzebni.