- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Drzewo wyboru
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Oblicza ubóstwa
- WYCHOWANIE. Nadzieja i wsparcie
- OKIEM RODZICA. Obok nas
- ROZMOWA Z... Obiad z Pajacykiem
- GDZIEŚ BLISKO. Granice pomagania
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dobroczynność
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Bogactwo ubogich
- DUCHOWOŚĆ. Miłość czy nienawiść?
- POD ROZWAGĘ. Zła energia czy złe duchy
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Szkolne rekolekcje
- MISJE. ANGOLA jeden z najbiedniejszych zakątków świata
- MISJE. Pomoc nic trudnego
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiony ks. Michał Rua
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ANEGDOCIE
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Gdańsk
WYCHOWANIE. Oblicza ubóstwa
ks. Adam Paszek SDB
strona: 4
Ewangeliczne słowa Chrystusa: „ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić” (Mk 14,7), są aktualne w każdej epoce dziejów. Wagę tego faktu dostrzegł młody turyński kapłan Jan Bosko, kiedy pewnego dnia musiał podjąć decyzję, czy wieść spokojne i dostatnie życie kapelana w schronisku dla dziewcząt markizy Barolo, czy też zająć się biednymi i opuszczonymi chłopcami z turyńskich ulic.
Ksiądz Bosko – jak czytamy w jego „Wspomnieniach Oratorium” – nie zastanawiając się, podjął jedną z najważniejszych decyzji, która zaważyła na całym jego życiu: „Markizo, pani ma pieniądze i może pani znaleźć wielu księży, którzy mnie zastąpią, natomiast moi chłopcy nie mają nikogo. Jeśli ja ich opuszczę, będzie to dla nich koniec. A zatem będzie musiała mnie pani zwolnić, choć chciałbym dalej robić, co w mojej mocy dla Schroniska. Poświęcę się w całości tym biednym i opuszczonym chłopcom (…). Celem mojego życia jest dobro młodzieży (…), nie mogę zejść z drogi, którą wytyczyła mi Boska Opatrzność”.
Ubóstwo młodych
Dziś, tak jak za czasów księdza Bosko, stajemy wobec różnorodnych form ubóstwa młodego człowieka, a wychowawca powinien nieustanne troszczyć się o pogłębianie w sobie tego salezjańskiego wyboru, który ułatwi wychowawcze wsparcie ubogich dzieci i młodzieży. Stanie się tak jednak dopiero wówczas, gdy spotkanie z ubóstwem młodego człowieka będzie stanowiło dla wychowawcy wyzwanie wyrażające się zarówno we współczuciu, jak i solidarności z tymi, którzy muszą je znosić. Oznacza to, że wychowawca salezjański jest głosem dla tych, którzy głosu nie mają, broni ich i szuka sprawiedliwości dla tych, którzy cierpią niesprawiedliwie, i wreszcie stara się być ubogim z ubogimi.
Ubóstwo, będące powodem niepewności co do przyszłości, niszczy wielu młodych ludzi, popychając do szukania ucieczki w narkotykach, alkoholu, przestępczości, samobójstwie czy emigracji. Dziś jednak wychowawca salezjański spotyka się również coraz częściej z inną formą ubóstwa, która wypływa z posiadania nadmiaru dóbr materialnych, co sprawia, że młody człowiek pada ofiarą pokusy konsumizmu, a w konsekwencji ubóstwa duchowego.
Wydaje się, że wychowawca, próbując wesprzeć młodzież „ubogą”, powinien określić, z jaką formą ubóstwa młodego człowieka przychodzi mu się zmagać. Czy jest to ubóstwo warunków materialnych i wynikające z tego trudności rozwojowe, zniechęcenie i brak perspektyw, czy ubóstwo ducha, którego przyczyna tkwi w niewłaściwym korzystaniu z licznych dóbr materialnych przysłaniających sens życia człowieka.
Nie bez znaczenia dla wychowawcy są reakcje młodego człowieka na dotykające go różne formy ubóstwa. Jedni, próbując wyjść z sytuacji niedostatku, podejmują różnorodne formy walki, wkraczając niejednokrotnie na drogę konfliktu z innymi ludźmi i prawem. Drudzy natomiast, nie znajdując w sobie dość siły i chęci, żyją z dnia na dzień, oczekując biernie, że ich życiowa sytuacja rozwiąże się sama. Są wreszcie i tacy, którzy pomimo niedostatku próbują przez współpracę z innymi poszukiwać drogi wyjścia z trudnej sytuacji.
Być znakiem nadziei
Dziś stajemy tak jak ksiądz Bosko i pytamy, co robić w każdej z tych sytuacji, które stawia przed nami życie salezjańskiego wychowawcy. Odpowiedź wydaje się jednoznaczna: być dla ubogiej młodzieży znakiem nadziei. Ksiądz Bosko i jego system wychowawczy nie dają nam cudownych recept. On po prostu głodnym chłopcom starał się zapewnić chleb, tym, którzy nie mieli gdzie spać, dach nad głową, a bezrobotnym szukał godziwej pracy. Jednak przede wszystkim otwierał przed każdym młodym człowiekiem serce pełne miłości, nie skąpił dla nich czasu i zainteresowania. Stworzył wspólnotę oratoryjną, która dla wielu była domem, szkołą, kościołem, boiskiem, w których panowała pełna radości i miłości rodzinna atmosfera. Czy dzisiejsza młodzież potrzebuje czegoś więcej?
Im trudniejsza sytuacja życiowa młodego człowieka, tym więcej potrzebuje pomocy i miłości. Dla księdza Bosko osobą uprzywilejowaną był ten, który się zagubił, który nie chodził chętnie do szkoły, który miał liczne rodzeństwo i ojca bez pracy, co powodowało sytuację ubóstwa. Wychowawca żyjący duchem księdza Bosko potrafi dostrzec właśnie takiego człowieka i sprawić, by w jego oczach zabłysła iskierka nadziei. Oznacza to, że nie mogą to być teoretyczne rozważania o ubóstwie młodzieży, ale zaakceptowanie młodzieży z jej wadami i słabościami. Trzeba kochać ich takimi, jakimi są.
Wsparcie
Szukając właściwych sposobów wsparcia ubogiej młodzieży, wychowawca powinien najpierw udzielić sobie samemu odpowiedzi, na ile sam daje świadectwo życia wypływającego z ewangelicznego błogosławieństwa: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3). Czyż bowiem nie jest istotne, jakie wychowanie i jakie życie ukazujemy młodzieży żyjącej w świecie ubóstwa, niesprawiedliwości, nędzy i opuszczenia? Czyż nie jest ważne, by ukazać swoim życiem, że można być ubogim w duchu, żyjąc w świecie obfitości?
Tego uczy nas ksiądz Bosko wpatrzony w przykład swojej matki Małgorzaty, dziś służebnicy Bożej, która nauczyła go szacunku dla ubogich. Razem ze swoimi braćmi widział, jak ciężką pracą zdobywała kawałek chleba na utrzymanie całej rodziny, ale pomimo ubóstwa nie odmawiała nigdy kromki chleba biedniejszym od niej samej. Naśladując przykład matki, uczył swoich wychowanków żyć godnie i uczciwie, będąc ubogimi. Równocześnie jednak pokazał, że można dysponować ogromnymi środkami materialnymi, budować wspaniałe bazyliki, szkoły, oratoria, drukarnie, warsztaty i być równocześnie ubogim w duchu.
Wychowawca, stając dziś przed młodym człowiekiem, ma ukazywać perspektywę i drogę, po której powinien kroczyć wychowanek, by stać się „uczciwym obywatelem i dobrym chrześcijaninem”. Trzeba dodawać otuchy tym, którzy posiadają dobra doczesne, wskazując, że żyjąc ewangelicznym duchem ubóstwa, osiągną świętość. Żyjącym w niedostatku trzeba uświadamiać, że samo ubóstwo materialne nie wystarcza do zdobycia nieba. Konieczne jest jeszcze godne i uczciwe życie w duchu ewangelicznego ubóstwa. Sama bieda bowiem nie uświęca człowieka. Wprost przeciwnie, może i często się staje przyczyną jego degradacji.
Kierunek
W jednym i drugim wypadku wychowawca wszelkimi sposobami powinien eliminować sytuacje sprzyjające rozwojowi samolubstwa, miłości własnej, zarozumiałości, wyniosłości i pychy. Drogą do tego będzie z pewnością doświadczenie sytuacji, że nie wszystko mi się należy. Równocześnie należy uczyć szczodrobliwości w formie chociażby niewielkiej ofiary. Z pewnością ważnym elementem w wychowaniu młodzieży będzie przyuczanie do poprzestawania na tym, co niezbędnie konieczne; uwrażliwienie, że bezsensowne jest kupowanie i gromadzenie licznych zabawek, książek, ubrań, których w zasadzie się nie używa.
Ubogi duchem to również ten, który potrafi ustąpić drugiemu miejsca, posiada umiłowanie prawdy i sprawiedliwości, nie jest pazerny na przesadne pochwały. Trzeba uczyć dzieci i młodzież, by potrafiły przyznać się, kiedy czegoś nie potrafią, nie wiedzą, bez zrzucania odpowiedzialności na innych. Istotne jest także kształtowanie postawy szacunku do innych ludzi, która będzie się wyrażała w kulturze słowa.
• • •
Jako wychowawcy jesteśmy niejako zmuszeni do zajęcia stanowiska wobec stojących przed nami wyzwań, a ubóstwo młodych jest niewątpliwie jednym z nich.