- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Pomoc rodzinie i krewnym
- Wyzwania
- WYCHOWANIE. Jedność wychowawcza
- WYCHOWANIE. Musisz się tak wiercić?
- WYCHOWANIE. Wiara w siebie
- POD ROZWAGĘ. New Age
- GDZIEŚ BLISKO. Wiosna koadiutorów?
- ROZMOWA Z ... Więcej niż brak święceń
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Lubin. Wspólnota św. Jana Bosko
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Ks. Stanisław Janik SDB
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Połów współpracowników
- W ANEGDOCIE. Kogut
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW. ...
- W ORATORIUM. Sposób na patriotyzm
- W ORATORIUM. Podejście do problemów
- MISJE. Mandaryn z Wai Tsiu Lek
- MISJE. Wśród dzieci świata
- DUCHOWOŚĆ.Prawda, która wyzwala
- DUCHOWOŚĆ. Dlaczego niewinni cierpią
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. O koadiutorach
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY ...
- LISTY ...
WYCHOWANIE. Musisz się tak wiercić?
Ewa Rozkrut
strona: 5
Dziecko przede wszystkim lubi się ruszać. Robi to często, z krótkimi przerwami na zregenerowanie sił. Wystarczy mu naprawdę niewielki odpoczynek, który często połączony jest z kolejnym posiłkiem. Patrząc z boku można odnieść wrażenie, że bez przerwy je. Nie obawiajmy się, właśnie teraz jest odpowiedni czas na wspomaganie sił witalnych dodatkowym podwieczorkiem, lecz oczywiście trzeba małemu łakomczuchowi zagwarantować możliwość spalenia tych kalorii.
Z niebywałą wręcz radością wdaje się w różnego rodzaju potyczki, lubi zapasy, pływanie, jazdę na wrotkach czy na rowerze. Dla wielu chłopców nie ma nic ważniejszego od piłki nożnej – na udział w meczach zawsze znajdują siły. Poprzez osiągnięcia fizyczne dziecko sprawdza po prostu swoje możliwości. Gdy jest zmęczone, często bywa drażliwe. Najlepszym lekarstwem na „muchy w nosie” jest jakieś „małe co nieco”. Podreperuje wtedy siły i znów będzie gotowe do działania.
Dzieciom w tym okresie trudno w spokoju spędzić pół godziny, a co dopiero wytrwać na niedzielnej mszy świętej! Nie sposób nie zauważyć, jak kręcą się, przeszkadzają, ciągle się czymś zajmują. Chyba sporo na ten temat mogą powiedzieć kapłani sprawujący Eucharystię. Niełatwo wygłaszać kazanie do gromady radosnych dziewięciolatków. Potrzeba do tego niebywałego talentu oraz dobrego przygotowania. Być może spotkamy się z opinią, że kiedyś dzieci były grzeczniejsze – w znaczeniu ‘lepiej wychowane’. Nie można się z nią całkowicie zgodzić, gdyż dawniej dzieci podczas mszy świętej siedziały razem z opiekunem lub wcale nie były zabierane do kościoła. Obecnie zaprasza się dzieci blisko ołtarza, a przebywanie wśród rówieśników mobilizuje do wzmożonej aktywności. Na szczęście nie umniejsza to radości oczekiwania na spotkanie z Jezusem. My zachowywaliśmy się podobnie w tym wieku. Nie bójmy się ruchliwości naszych dzieci, zwłaszcza że przemija.