facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2006 - styczeń
GDZIEŚ BLISKO - Szkoła OK

Małgorzata Tadrzak-Mazurek

strona: 8



W ostatnich latach powstaje coraz więcej szkół prowadzonych przez salezjanów bądź salezjanki. Szybko zdobywają zaufanie uczniów i rodziców. Zdarza się nawet, że lokalne władze same proponują powstanie szkoły salezjańskiej, oferując swą pomoc.


W Polsce jest kilkadziesiąt szkół prowadzonych przez Rodzinę Salezjańską. Mimo że szkolnictwo salezjańskie liczy ponad 100 lat, to tylko jedna szkoła może poszczycić się tak długim okresem działalności – w Oświęcimiu. Pozostałe, zamknięte w latach powojennych, zostały reaktywowane bądź powołane do życia po 1989 r. Ich nowa historia nie jest więc zbyt długa, ale już ten czas wystarczył, żeby zdobyć zaufanie środowiska.

Jest nam tu dobrze

Uczniowie Ogólnokształcącego Liceum Salezjańskiego we Wrocławiu nie mają wątpliwości, czym ich szkoła różni się od innych i dlaczego ją wybrali. – Chodziłam do gimnazjum salezjańskiego – mówi Ola, obecnie uczennica wrocławskiego Liceum – atmosfera w szkołach salezjańskich jest inna niż w pozostałych, bardziej rodzinna, nauczycielom na nas zależy, mają dla nas czas. Na początku nie byłam przekonana, ale później stwierdziłam, że jednak chcę tu być. Klementyna, jej koleżanka dodaje – Przyszłam tutaj, bo słyszałam, że to fajna szkoła, chodzi tutaj moja siostra. I rzeczywiście okazało się, że szkoła jest ok. Nauczyciele mają dobre podejście do uczniów. Mamy z nimi dobry kontakt. Słyszałam, że w innych liceach w naszym mieście tak nie jest. Oli, która jest z Poznania, o szkole powiedziała ciocia, która jest z parafii salezjańskiej – Przyjechałam, zobaczyłam i postanowiłam, że właśnie tutaj chcę być. Mieszkam na stancji. Michał natomiast nie ukrywa, że decyzję o wyborze szkoły dla niego podjęli rodzice. Ale on sam jest z tego bardzo zadowolony. – Wszystko mi się tutaj podoba – tłumaczy – atmosfera, nauczyciele, moja klasa. Jedynie wielkość tej szkoły chciałbym zmienić.

Szkoła rzeczywiście jest mała, mieści się w dawnych salkach parafialnych w podziemiach kościoła pw. Chrystusa Króla. Powstała w 1999 r. z inicjatywy władz miasta Wrocławia. – Od dawna oczekujemy na informację o jakimś budynku szkolnym dla nas – tłumaczy ks. Jerzy Babiak, dyrektor Liceum – i myślę, że w niedługim czasie sfinalizujemy przeniesienie do nowego miejsca. Mamy o wiele więcej chętnych do nauki niż jesteśmy w stanie przyjąć ze względu na warunki lokalowe. Wierzę jednak, że w najbliższym czasie to się zmieni.

Wspólnota wychowawcza

Większość z uczniów podkreśla, że w szkole jest im dobrze, bo czują zainteresowanie, opiekę i miłość nauczycieli. Wiedzą, że nauczycielom na nich zależy.

Jednym z nauczycieli we wrocławskim Liceum jest ks. Mirosław Lonczak. Uczy katechezy. Jego lekcje są spontaniczne i radosne. Widać, że uczniowie czują się swobodnie, ale też sporo z nich wynoszą, a ich wzajemna relacja nie kończy się na przekazaniu wiedzy. Kocham uczyć, kocham młodzież – tłumaczy ks. Mirosław – Staram się zachęcać ich do poszukiwań, a nie tylko przekazywać wiedzę. Jestem z nimi nie tylko na lekcjach, ale także podczas przerw, czasu wolnego. Rozmawiam, towarzyszę, czasami szepnę słówko na ucho. Widzę, że mają do mnie zaufanie i to jest moja ogromna radość.

Przy naborze nauczycieli, obok kwalifikacji, ważne jest praktykowanie wiary. To warunek przyjęcia do szkoły. Nauczyciele zapoznawani są z systemem wychowawczym księdza Bosko. I stosują go w praktyce. – Nauczyciela też trzeba wychowywać – mówi ks. Jerzy Babiak – i to jest właśnie rola dyrektora. Trzeba go obserwować, rozmawiać z nim, otoczyć opieką.

Często do liceum trafiają uczniowie, którzy nie wytrzymują w liceach państwowych. Nie radzą sobie nie z nauką, ale z presją. Zdarza się, że przenoszą się nawet w środku roku szkolnego. We wrocławskim Liceum w tej chwili na przyjęcie czeka kilka takich osób. – Ci którzy przychodzą z innych szkół są przede wszystkim pozytywnie zaskoczeni podejściem nauczycieli. Ich zaangażowaniem i opieką – mówi ks. dyrektor. – My nie tylko uczymy, my po prostu wychowujemy, bo to jest najważniejsze w naszej salezjańskiej pracy. Mocną stroną naszej szkoły jest właśnie klimat, uczniowie się tu dobrze czują, chętnie chodzą do szkoły.

W wychowywaniu bardzo istotny jest stały kontakt z rodzicami. Obok wywiadówek, comiesięcznych konsultacji, szkoła organizuje wspólne wyjazdy rodziców i nauczycieli. Stwarza to okazję do dobrego poznania się, a tym samym lepszej współpracy w dziele wychowania. Taki wyjazd ma także charakter formacyjny i tworzy wspólnotę wychowawczą. Okazją do spotkania całej wspólnoty, także z uczniami, jest również organizowana co roku szkolna Wigilia.

***

O szkole świadczą także jej absolwenci. Jeśli do niej wracają i nie chcą zrywać kontaktu, to znaczy, że było im dobrze w jej murach. Absolwenci wrocławskiego Liceum niewątpliwie nie zapominają o latach w nim spędzonych, ani tym bardziej o nauczycielach. Bardzo często wracają tutaj. Informują o swoich losach, odwiedzają. Raz w roku szkoła organizuje zjazd absolwentów, który jest ogromnym świętem i radością. Ci, którzy weszli już w dorosłe życie doceniają, że dla nauczycieli i dyrekcji w tej szkole byli zawsze na pierwszym miejscu. Nie ich osiągnięcia, nie rankingi, ale oni sami.

– Najistotniejsza jest dla mnie młodzież i dobry kontakt z nią – mówi ks. dyrektor. – Staram się na każdej przerwie wychodzić do niej. Znam wszystkich swoich uczniów. To istota mojej pracy. Cała reszta to tylko dodatek.