facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2006 - styczeń
MISJE - Znaki czasu

Katarzyna Dumańska

strona: 21



Dziś Gosia wylądowała w Limie. Spędzi tam pewno najbliższy tydzień, w trakcie którego trzeba będzie pozałatwiać wszystkie formalności związane z pozwoleniem na pobyt w Peru. Potem jeszcze tylko 1000 kilometrów rozklekotanym autobusem i będzie na miejscu.


W Piura przejmą ją już Elcia i ks. Andrzej. Powitalna kolacja, opowieści z kraju, może pierwszy spacer po Bosconii, potem już codzienność. Gosia jest ostatnią wolontariuszką, która wyjechała z SWM na misje w 2005 r. Dołączyła do Ewy, Ali, Staszka, Maryny, Bożeny, Izy, Romka, Wojtka, Agaty, Asi i Eli, którzy w trakcie minionych dwunastu miesięcy byli lub wciąż są na placówkach misyjnych w Afryce i Ameryce Południowej. Część z nich już wróciła, z mnóstwem doświadczeń i poczuciem spełnienia, z lepszym zrozumieniem świata i siebie, i z radością. Bo przeglądając w pamięci wspomnienia rozmów z wracającymi wolontariuszami, nie pamiętam nikogo, kto by żałował, nikogo, kto nie uznałby tego czasu za budujący.

Dziwny paradoks pomagania, służenia, że, jak powiedziała przed wyjazdem do pracy w etiopskim hospicjum Asia: Dając otrzymujemy. Może ciężko uwierzyć w to do końca siedząc za biurkiem, ale zrozumienie przychodzi w momencie spotkania z tymi, którzy dawali. To, co wydaje się być wbrew obiegowej logice, okazuje się jasne i proste, gdy patrzy się w błyszczące oczy kogoś, kto przez ostatnie kilka miesięcy żył w poprzek społecznym standardom, wyznaczającym karierę młodego człowieka. Bo przecież szkoła, studia, ewentualnie jakiś zagraniczny staż w renomowanej firmie, dobra praca, rodzina, dom... Przetarte szlaki dorosłego życia nie przewidywały jeszcze do niedawna takiego „wybryku”, jakim jest wolontaryjna praca z biednymi gdzieś na końcu świata. A jednak coraz więcej „komandosów” – jak mówi o nich nasza peruwiańska Elcia – decyduje się na wystąpienie z szeregu i marsz pod prąd. I coś mi mówi, że w tym roku będzie ich jeszcze więcej.

Tylko w styczniu zapowiada się wyjazd kilku osób do Sierra Leone – kraju, który od lat zajmuje pierwszą pozycję na prowadzonej przez ONZ liście najbiedniejszych krajów świata. Końcem miesiąca po krótkich wakacjach w kraju, na kolejny rok pracy w Ghanie wyjedzie Ania. A co potem? Zobaczymy, wszystko przed nami. I przed Wami. Jedno, co jest pewne, to że pracy nie zabraknie.