- Życie pełne
- Od redakcji
- Jakiego Kościoła chcą młodzi
- Zambia: Adopcja na odległość
- Zambia Budowa centrum dla dzieci ulicy
- Rodzice: „współpracownicy Boga”
- Przed nami drugi rok reformy
- Młodzieży polska patrz na ten krzyż…
- Wychowanie opiera się na przykładzie i słowie
- Kiedyś to była młodzież, nie to, co teraz!
- Dlaczego świat cierpi?
- Czy małe dzieci powinny oglądać telewizję?
- Nie możemy zatracić wiary w młodzież
- Życie jako POWOŁANIE
- Wyzwanie wiary
- Tęsknota za Jordanem. Doktorem Jordanem
- Wiara ateistów
Wyzwanie wiary
s. Bernadetta Rusin cmw
strona: 27
„Nawet największego świętego niesie jak lichą słomkę mrówka wiary” (ks. J. Twardowski)
Człowiek wielkiej wiary. Siedemnastoletni chłopak z Polski czasów Jagiellonów i Wazów. Opuścił Wiedeń i przeszedł pieszo ponad 600 km, by dać odpowiedź Bogu. Św. Stanisław Kostka. Stawiany za wzór w roku Ducha Świętego, w przededniu synodu biskupów poświęconego młodzieży i rozeznawaniu powołania. Ludzie wiary. Dzisiejsi młodzi. Odchodzą z Kościoła, trzaskając drzwiami, albo zostają, szukając w nim własnego domu. Zapewne, jak św. Stanisław, przejdą 600 km, zainteresowani drogą, jeśli wybiega ku przyszłości. Pójdą w kierunku dobra i zbawienia, szczęścia i piękna, w przestrzeni przyjaznego dialogu. Tam, gdzie można razem z innymi poznać, kim się naprawdę jest; gdzie nikt nie jest osądzany; gdzie można być z innymi, pozbywając się ryzyka zagubienia i samotności. „Można nie mówiąc pacierzy po prostu w Niego uwierzyć z tego wielkiego zdziwienia” (J.T.). Dzisiaj nawet małe dzieci niechętnie słuchają tego, co mają robić, a czego nie. Nie są zainteresowane obowiązkami ani katechizmową wiedzą (chyba że zbliża się I Komunia św.). Szukają śladów, którymi warto iść; chcą doświadczyć czegoś, co zachwyca serce; doświadczyć relacji zdolnej wzbudzić uczucia – choćby miało to być mało wyszukane teologicznie, a nawet nieracjonalne. Dawne tradycyjne drogi przekazu wiary niemal się zatarły. Istnienie Boga nie jest już oczywiste. Postrzega się wiarę w Niego jako coś możliwe, lecz nie pewne, coś, czego się pragnie, ale nie można sprawdzić, co można odkrywać, zmienne, tymczasowe, zbyt bliskie, zbyt intymne, by to analizować. Przechodzi się od wiary w Boga do wiary w Jego tajemnicę, od dogmatyki do mistyki, od teologii do psychologii i poezji. Pragnienia bardziej pociągają niż katechizm (za: A. Castegnaro). Jak zatem mamy dziś odczytać to wyzwanie wiary my – nauczeni w szkole ks. Bosko, że sztuka wychowania opiera się genialnie na wciąż aktualnym trójmianie: rozum – religia – miłość? „Nie przyszedłem pana nawracać po prostu usiądę przy panu i zwierzę swój sekret, że ja, ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko” (J.T.). Przekaz wiary domaga się wciąż od nas serca, które rozumie. Potrzebne są otwarte uszy, by nasz dialog z młodymi brał inspirację z ich rzeczywistości, a nie z naszych wyobrażeń. Sposób nawiązywania relacji może uczynić wiarę możliwą do przyjęcia i atrakcyjną. Co na tym polu jesteśmy gotowi stracić i dołączyć do ofiary Chrystusa? „Masz pretensję do samego Boga, że odłożył słuchawkę (…) Wierzyć – to znaczy nawet się nie pytać jak długo jeszcze mamy iść po ciemku” (J.T.). Wiele cierpliwości, odwagi i samozaparcia wymaga dziś od wychowawców w większej mierze kształtowanie pragnień, niż dostarczanie dogmatycznych prawd ludziom młodym, którzy sprawiają wrażenie zupełnie zeświecczonych i obojętnych religijnie (za: G. Borghi). Młodzież uważa wiarę za coś drugorzędnego, z czego można ewentualnie skorzystać, ale w przyszłości. To już nie człowiek ma służyć religii, ale odwrotnie. Tymczasem wiara nie jest czymś, z czego można zrezygnować w przestrzeni budowania własnej tożsamości i w stawianiu czoła problemom życia. „Pan Bóg jest tak jasny, że nic nie tłumaczy…” (J.T.). Wychowawcy Stasia Kostki spodziewali się po nim rzeczy wielkich. I my po naszych wychowankach spodziewajmy się „nowej wiosny w Kościele”. Poprzez szczeliny ich wątpliwości przenika wciąż światło pragnienia doświadczenia bliskości Boga. Nie można go gasić przez pośpiech i chęć uzyskania monopolu na wiarę. Młodzi chcą widzieć swoje duchowe jutro jako niedookreśloną drogę, niedokończony obraz, a nie sztywne ramy wiary lub niewiary. Młodzi to nie zwykli odbiorcy mechanicznie powielanego przesłania, lecz twórcy, którzy mają odczytać na nowo sens wiary i oprzeć na niej własne życie.