- Życie pełne
- Od redakcji
- Jakiego Kościoła chcą młodzi
- Zambia: Adopcja na odległość
- Zambia Budowa centrum dla dzieci ulicy
- Rodzice: „współpracownicy Boga”
- Przed nami drugi rok reformy
- Młodzieży polska patrz na ten krzyż…
- Wychowanie opiera się na przykładzie i słowie
- Kiedyś to była młodzież, nie to, co teraz!
- Dlaczego świat cierpi?
- Czy małe dzieci powinny oglądać telewizję?
- Nie możemy zatracić wiary w młodzież
- Życie jako POWOŁANIE
- Wyzwanie wiary
- Tęsknota za Jordanem. Doktorem Jordanem
- Wiara ateistów
Życie jako POWOŁANIE
ks. Marek Chmielewski sdb
strona: 26
Franciszek pyta o wiarę młodych i o rozeznanie powołaniowe. To znaczy, że dla niego ważne jest miejsce Boga w życiu młodych.
Do naszej misji w Moguncji przyszli niedawno młodzi rodzice, prosząc o chrzest dla dziecka. Zaczęli od kłopotliwego dla nich pytania. Choć żyją ze sobą od trzech lat, to nie wiąże ich żaden formalny związek. Ani kościelny, ani cywilny. Na dziś nie zamierzają tego zmieniać. Czy w związku z tym ich dziecko może być ochrzczone? Kiedy dowiedzieli się, że tak, wyraźnie się uspokoili. Niestety, tylko na moment. Zakłopotanie wróciło przy rozmowie o chrzestnych. Pośród rodziny i znajomych nie mają nikogo, kto spełniałby formalne warunki do bycia chrzestnym. Ostatecznie zaproponowali, aby chrzestną została siostra matki dziecka, a chrzestnym jej „partner”. „Oni nie są małżeństwem, ale myślą o ślubie” – uzasadnili wybór. Postanowiłem kuć żelazo póki gorące. „Dobrze. Chciałbym jednak najpierw z nimi porozmawiać”. Wierzę, że to Pan Bóg daje nam w ten sposób okazję, aby podjąć z młodymi temat ich małżeństwa. Przyszli nazajutrz. Okazało się, że rzeczywiście myślą o zawarciu ślubu, ale… w nieokreślonej bliżej przyszłości. Są ze sobą, ale nie decydują się na dzieci. Teraz są w Niemczech, ale na krótko, przez pracę. Wrócą do Włoch, bo tam będzie ich przyszłość i oczywiście ślub. Kiedy, gdzie, jak? To sprawy otwarte. Tłumaczyłem im, że nasze spotkanie nie jest przypadkiem i że Pan Bóg, przez chrzest w ich rodzinie, daje nam być może jedyną okazję do tego, aby porozmawiać także o ich życiu. Przyjęli to za dobrą monetę. Zgodzili się wziąć udział w kursie przedmałżeńskim w naszej misji. Lojalnie zaznaczyli, że nie wezmą ślubu w najbliższym czasie. Chcą jednak na serio nad tym się zastanowić. Problem jest poważny. I nie o kwalifikacje chrzestnych tu chodzi. Uderza mnie swoista spontaniczność, by nie powiedzieć nonszalancja, z jaką ci młodzi traktują swoje życie. Zdumiewa mnie, jak wiele pozostawili przypadkowi. „Kiedyś się zwiążemy, gdzieś osiądziemy, jakoś to zrobimy”. Jakby bez planu, bez pomysłu. A jednocześnie na ołtarzu życia „z przypadku” składają swe najlepsze lata, energie, uczucia, pomysły. Kochają się, a zostawiają sobie otwarte furtki. Żyją jak mąż z żoną, a nie chcą do końca nimi być. Pracują, aby przeżyć, a nie budować coś trwałego. Dokąd to ich zaprowadzi? Życie to nie jest przypadek. To projekt, to plan, to powołanie. Najprostsza katechizmowa antropologia mówi, że Bóg uczynił z człowieka swego partnera, koronę stworzenia, istotę społeczną zdolną do miłości. Stworzył człowieka „mężczyzną i niewiastą” oraz „na swój obraz i podobieństwo”. W Chrystusie uczynił go swym dzieckiem, członkiem Kościoła, zaprosił do świętości. Jak daleko od tych prawd są młodzi ludzie, o których pisałem powyżej? Poluzowali więzi z Bogiem i… życie stało się przypadkiem. Najnowszy synod biskupów poświęcony młodym jawi się w tym kontekście jako światełko w tunelu. Franciszek pyta o wiarę młodych i o rozeznanie powołaniowe. To znaczy, że dla niego ważne jest miejsce Boga w życiu młodych. Jednocześnie jest zatroskany o to, aby ich życie nie było dziełem przypadku. Bóg bowiem ma plan dla każdego. Każde życie jest powołaniem. Ks. Bosko świetnie odnalazłby się w tej papieskiej propozycji. Wystarczy przypomnieć jego zabieganie o kształtowanie w młodzieży poczucia bojaźni Bożej, czyli troski o prymat Boga w ich życiu. Warto przywołać też katechizm ks. Bosko, który uczył młodych, że „człowiek żyje po to, aby służyć Bogu i oddać mu chwałę”. Należy przypomnieć jego wizję wychowania „dobrego chrześcijanina i uczciwego obywatela”, która zakłada pewien plan, a nie zdaje się na przypadek. Ważne mogą się też okazać doświadczenia rozeznania drogi życia, jakie ks. Bosko podejmował, np. pod kierunkiem ks. Cafasso, albo jakie proponował swym wychowankom. To też wiara ks. Bosko w młodych i w ich możliwości. Przed nami synod. Młodzi, Bóg, wiara, rozeznanie. Jesteśmy ks. Bosko, a to niezwykle zobowiązuje.