- Życie pełne
- Od redakcji
- Jakiego Kościoła chcą młodzi
- Zambia: Adopcja na odległość
- Zambia Budowa centrum dla dzieci ulicy
- Rodzice: „współpracownicy Boga”
- Przed nami drugi rok reformy
- Młodzieży polska patrz na ten krzyż…
- Wychowanie opiera się na przykładzie i słowie
- Kiedyś to była młodzież, nie to, co teraz!
- Dlaczego świat cierpi?
- Czy małe dzieci powinny oglądać telewizję?
- Nie możemy zatracić wiary w młodzież
- Życie jako POWOŁANIE
- Wyzwanie wiary
- Tęsknota za Jordanem. Doktorem Jordanem
- Wiara ateistów
Nie możemy zatracić wiary w młodzież
Ks. Łukasz Pawłowski
strona: 25
Jeśli Pan Bóg mi zaufał, uczynił mnie rodzicem, wychowawcą czy księdzem i powierzył mi swoje dzieci, abym im towarzyszył – czy i ja także nie powinienem im zaufać?
Pytanie na szkolnym quizie: Rzucasz kostką do gry: jakie jest prawdopodobieństwo, że wypadnie cyfra parzysta? – 1/2 – pada odpowiedź. – Jak to obliczyli? – pyta uczennica III klasy liceum. – Spójrz – odpowiedziałem – jeśli na kostce do gry masz sześć cyfr, to prawdopodobieństwo, że wypadnie 2, 4 lub 6 wynosi połowę. – Bez sensu, nie ogarniam – odrzekła maturzystka. Podobnych odpowiedzi udzielali uczniowie, zapytani o synod biskupów, nt. „Młodzież, wiara i rozeznanie powołania”, który odbędzie się w Watykanie w październiku 2018 r. Odpowiadali, że nie ogarniają i nie wiedzą, w jakim celu się zwołuje taki synod. – A czego oczekujesz od Kościoła? – Nie wiem – tak odpowiedział 17-letni Patryk. Nie tylko on zresztą, ponieważ to była najczęstsza odpowiedź. Druga brzmiała: „nie oczekuję niczego”. Na trzecim miejscu zauważamy odpowiedzi następujące: „aby Kościół był bardziej tolerancyjny i nie mieszał się w życie prywatne swoich wiernych”. Dodam, że ankietę przeprowadziłem wśród uczniów, którzy od wielu lat regularnie chodzą na katechezę. A jak jest w waszych rodzinach i szkołach? Pytaliście dzieci i uczniów, czego oczekują od synodu i Kościoła? Czy zatem nasza młodzież to nihiliści? Rzeczywiście niewiele ich obchodzi los Kościoła? Żadną miarą! Nie możemy jednak zatracić wiary w młodzież. Jedną z herezji współczesnych dorosłych jest przekreślenie ludzi młodych. – Księże, ta dzisiejsza młodzież jest coraz gorsza – usłyszałem od pani, która jechała trójmiejską SKM-ką. – Nie zgadzam się z tą tezą. Owszem, jest za to bardzo wymagająca. Może to my, dorośli, nie jesteśmy wiarygodni? Może nie umiemy adekwatnie odpowiedzieć na jej pytania? I łatwiej nam ich przekreślić, zamiast podjąć dyskusję? – odpowiedziałem. Albo spróbujmy do zagadnienia podejść inaczej: Jeśli Pan Bóg mi zaufał, uczynił mnie rodzicem, wychowawcą czy księdzem i powierzył mi swoje dzieci, abym im towarzyszył – czy i ja także nie powinienem im zaufać? Dziękujmy Panu Bogu, że On zaufał nam – i zechciejmy zaufać im. Warto to zaufanie przetłumaczyć na konkretne działanie. Proponuję zatem następujący schemat: słucham – rozeznaję – działam. Najpierw „słucham”. Nie można mówić o młodzieży, jeśli najpierw jej się nie wysłucha. Jednak aby usłyszeć, czym żyją ludzie młodzi, musimy z nimi spędzać swój czas. Młodzież trzeba studiować na sposób dzienny, zaocznie się nie da. Trzeba im poświęcić swój czas. Jest to najdroższa waluta, przy której pieniądze znaczą niewiele, ponieważ dużo łatwiej jest kupić nowy tablet z intencją „niech dziecko zajmie się samo sobą”, niż wspólnie spędzić wieczór na spacerze i rozmowie. Pamiętajmy jednak, że kupując nowy gadżet, nie usłyszymy ich i w konsekwencji się z nimi nie spotkamy. Później „rozeznaję”. Kiedy już usłyszeliśmy, co młodzież mówi i czym żyje, to próbujemy to odnieść do Pana Jezusa i tego, co on by zrobił na moim miejscu. Patrzymy na zastaną rzeczywistość okularami Jezusa Chrystusa i opowiadamy Jemu o tym, co usłyszeliśmy od młodych na modlitwie. Tak, aby proces był komplementarny: z jednej strony mówimy dzieciom i młodzieży o Bogu, a z drugiej strony Panu Bogu mówimy o nich. „Działanie” – to trzecie zadanie, które jest oparte na marzeniach. Ks. Bosko marzył, aby ludzie młodzi wygrali swoje życie i aby byli święci: „Czy jestem blisko czy daleko, zawsze myślę o was. I mam tylko jedno pragnienie, by zachować was szczęśliwymi teraz i w wieczności” (św. Jan Bosko). My – wychowawcy salezjańscy – mamy takie same marzenia – aby nasi wychowankowie osiągali szczyty świętości – i dlatego wskazujemy im na konkretne linie działania. Odważnie zapytajmy naszych młodych: – Nie widzisz sensu? Nie ogarniasz? I odpowiedzmy: – Nie martw się – jestem obok ciebie, ja twój rodzic, ja twój wychowawca, ja twój ksiądz, aby ci towarzyszyć i pomóc dostrzec sens, właśnie po to, abyś ogarniał!