- Życie pełne
- Od redakcji
- Jakiego Kościoła chcą młodzi
- Zambia: Adopcja na odległość
- Zambia Budowa centrum dla dzieci ulicy
- Rodzice: „współpracownicy Boga”
- Przed nami drugi rok reformy
- Młodzieży polska patrz na ten krzyż…
- Wychowanie opiera się na przykładzie i słowie
- Kiedyś to była młodzież, nie to, co teraz!
- Dlaczego świat cierpi?
- Czy małe dzieci powinny oglądać telewizję?
- Nie możemy zatracić wiary w młodzież
- Życie jako POWOŁANIE
- Wyzwanie wiary
- Tęsknota za Jordanem. Doktorem Jordanem
- Wiara ateistów
Rodzice: „współpracownicy Boga”
Grażyna Starzak
strona: 12
Papież Franciszek nazywa rodziców „współpracownikami Boga”. Bo ich misją jest przekazywanie wiary swoim dzieciom.
Nic tak nie zachęca do modlitwy, jak widok osoby modlącej się” – mawiał Jan Paweł II. Wspominając swoje dzieciństwo, papież Polak przyznał, że to, co go najbardziej wzruszało i zachwycało wtedy, gdy był dzieckiem, to widok ojca klękającego do modlitwy, ojca rozmawiającego z Bogiem. „To misja prawdziwie podniosła, która czyni każdą rodzinę sanktuarium życia” – mówił papież Franciszek w czasie jednego z kazań w Domu św. Marty. Z tej misji my, rodzice, wywiązujemy się różnie. Jedni lepiej, inni gorzej. Nikt jednak nie zaprzeczy, że własny przykład to najlepsza metoda osiągnięcia celu. – Z mojego ojcowskiego doświadczenia wynika, że ta „recepta” sprawdza się również w przypadku nastolatków. Nawet jeśli dziecko na początku wzrusza ramionami, to po jakimś czasie będzie przyglądać się z ciekawością, a to już jest dobry punkt wyjścia – dzieli się swoimi doświadczeniami pan Jerzy, przedsiębiorca, ojciec czwórki dzieci. Trudno się z tą opinią nie zgodzić. Dzieci chętniej naśladują rodziców, niż stosują się do ich słów i rad. Mój rozmówca zwraca uwagę, że gdy rodzice zaczynają myśleć o tym, jak uczyć dziecko modlitwy, warto, aby najpierw przypomnieli sobie, jak ich rodzice uczyli się modlić? Czy są z tej nauki zadowoleni? Czego im brakowało? Co było niewłaściwe, a co było dobre? Jak doświadczenie modlitwy w ich rodzinnym domu pomogło albo utrudniło im kontakt z Bogiem w dorosłym życiu? Tomasz Budzyński, wokalista rockowy, kompozytor, poeta i malarz, ma już dorosłe dzieci. Wciąż jednak modlą się całą rodziną, szczególnie na niedzielnej jutrzni, kiedy rozmawiają razem z dziećmi w oparciu o Słowo, które usłyszały. Podobnie jak inny muzyk – Robert Friedrich – również Tomasz Budzyński uważa, że przekazywanie wiary to bardzo ważna misja rodziców, zwłaszcza ojca. – Zawsze jednak powstaje pytanie, jak to robić. Nie chodzi przecież o to, aby stać się jakimś moralistą i sprowadzić chrześcijaństwo do zbioru zakazów i nakazów. Chrześcijaństwo nie polega na tym, aby być grzecznym i dużo się modlić, a w niedzielę iść do kościoła. Nie o to chodzi! To przekazywanie wiary polega według mnie na dawaniu osobistego przykładu. Np. dzieci muszą zobaczyć miłość rodziców na własne oczy. Dzieci muszą widzieć, że ojciec kocha ich matkę, żeby później, w dorosłym życiu, nikt ich nie oszukał. Bo one zawsze mogą powiedzieć, że widziały miłość! Ks. Bohdan Dutko, duszpasterz młodzieży, redaktor jednego z pism katolickich, w czasie dyskusji na temat „młodzież a wiara” opowiadał, że widział wiele sytuacji, gdy zbuntowane dzieci po latach wracały do Kościoła. – Dlaczego? Bo widziały miłość rodziców, którzy wysyłali im znaki wiary. Przebaczali, modlili się, żyli w jedności. To dziś towar deficytowy. Młodzi nie znajdą w świecie wielu takich przykładów i na pewnym etapie zadadzą sobie pytanie: „Skąd oni to mają? Dlaczego tak reagują? Skąd mają siłę, by mimo swych charakterków i temperamentów przebaczać sobie?”. Zadaniem rodziców jest pokazanie: „Masz Ojca w niebie. Możesz do Niego wrócić. Zawsze. Nawet jeśli pójdziesz swoją drogą, jak syn marnotrawny, zawsze możesz wrócić do domu”. Dla nastolatków kluczowe jest też spotkanie wierzących rówieśników. To podpowiedź dla rodziców: szukajcie takich środowisk i wysyłajcie tam dzieci. I módlcie się. Modlitwa czyni cuda! – podkreśla ks. Bohdan Dutko. Patrick Madrid, katolicki publicysta z USA, współautor programu „Dobry Ojciec” oferowanego mężczyznom przez Rycerzy Kolumba, uważa, że aby „móc pielęgnować pełną życia wiarę w Boga i miłość do Kościoła w sercach swoich dzieci” oboje rodzice powinni żyć „najlepiej jak tylko mogą” miłością do Boga. – W widoczny, aczkolwiek nie ostentacyjny, sposób poprzez modlitwę, pobożność i sakramentalne życie – dodaje. Można mu wierzyć, bo wraz z żoną Nancy mają 11 dzieci w wieku od 8 do 28 lat i wszystkie są gorliwymi katolikami. – Często odwołuję się do analogii dojrzewającego pomidora – przytacza ulubione porównanie. – Południowa Kalifornia, gdzie urodziłem się i dorastałem, miała rozległe połacie farm pomidorowych, które odróżnić można było bezzwłocznie z uwagi na tysiące prostych patyków, do których przywiązane były pnącza pomidorów. Jeżeli pozostawić, aby rosły naturalnie, łodygi pomidorów wiłyby się po prostu przy ziemi i rodziłyby słabsze, często chore pomidory atakowane przez dżdżownice, gąsienice, grzyb itp. Jednakże, kiedy roślina przywiązana jest do patyka i zmuszona niejako do rozwoju w pionie, produkuje zdrowe owoce. Jest oczywiste, że dżdżownice, gąsienice i grzyb w dalszym ciągu zagrażają naszym roślinom, ale w tych okolicznościach szkody, jakie mogą wyrządzić wydają się o wiele mniejsze niż w przypadku roślin pozostawionych samym sobie. W opinii Patricka Madrida dzieci potrzebują stałej kontroli i dobrych przykładów od najmłodszych lat po to, aby dorastały w odpowiedni sposób i odpowiednio zdobywały wiedzę o miłości do Boga. – Do tego wcale nie jest potrzebne jakieś specjalne wykształcenie teologiczne. Potrzebna natomiast jest jasna świadomość woli Bożej oraz przynajmniej podstawowa wiedza na temat wiary. Katechizm Kościoła Katolickiego jest bardzo użyteczną i przydatną pomocą do zrealizowania tego zamierzenia – uważa Patrick Madrid. Duszpasterze dzieci wymieniają kilka podstawowych zasad, wedle których rodzice winni uczyć swoje pociechy modlitwy. Pierwsza to oczywiście własny przykład. Druga to ta, że modlitwa odmawiana przez dzieci powinna mieć odpowiednią porę. Najbardziej dogodnym czasem spotkania z Bogiem są poranek i wieczór. Tak ustawiona modlitwa jest niejako klamrą spinającą cały dzień. Kolejna zasada to dostosowanie modlitwy do roku liturgicznego. Ważne jest też to, aby modlitwa była spontaniczna. W swojej książce „Modlitwa dzieci” bp Antoni Długosz pisze, że jeśli dziecko modli się spontanicznie, przedstawiając Bogu swoje sprawy, tak samo, jak przedstawia je rodzicom, nabiera przekonania, że Pan Bóg bardzo się cieszy, kiedy o wszystkim Mu się mówi. – Należy zachęcać dzieci, by o każdym problemie informowały Pana Boga. Oprócz modlitwy spontanicznej proponuję modlitwę piosenkę, modlitwę taniec, modlitwę biblijną, modlitwę ciszy, podczas której dziecko będzie mogło myślą przekazać Bogu ważne sprawy – zwraca uwagę bp Antoni Długosz. Częstochowski hierarcha radzi, by rodzice, wprowadzając dzieci w rozmowę z Panem Bogiem, nauczyli je najpierw… rozmowy z nimi, rodzicami. – Kiedy dzieci, niezależnie od ich wieku, przedstawiają problem, starajmy się być zainteresowani ich przesłaniem, patrzmy na dzieci, a nawet swoją twarz ustawiajmy na wysokości twarzy dziecka. Podobnie, kiedy przekazujemy dzieciom swoje sprawy – starajmy się wymagać od nich podobnej postawy ciała i zainteresowania naszymi problemami. Jeżeli dziecko nie doświadczy, czym jest rozmowa między ludźmi, nie nauczy się przeżywania modlitwy jako rozmowy z Bogiem. W czasie prowadzonych przez siebie rekolekcji, czy to na żywo czy w radiu, Patrick Madrid co jakiś czas powtarza słuchaczom, że niewiele jest rzeczy, które rodzice mogą podarować dziecku, a które przetrwałyby wieczność. Nie jest to na pewno ostatni model iPoda, atrakcyjny fundusz powierniczy, a nawet środki na edukację. – Ponadczasowym prezentem, który ojciec i matka powinni przekazać dzieciom, jest wiara katolicka – największa odmiana miłości, którą można znaleźć w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa – przypomina amerykański ewangelizator.
Jak przekazywać wiarę dzieciom – radzi Patrick Madrid
Po pierwsze należy im uświadomić, że wiara katolicka jest czymś więcej niż jedną godziną w tygodniu spędzoną w niedzielę w kościele.
Niedzielna msza powinna być ważnym momentem i absolutnym obowiązkiem w danym tygodniu, ale na tym wiara katolicka nie powinna się kończyć.
Dom katolicki powinien być swojego rodzaju „domowym kościołem”, jak określił to Jan Paweł II i inni dostojnicy kościelni. Nie znaczy to wcale, że w trakcie obiadu musimy posługiwać się kadzidłem i śpiewać pochwalne hymny gregoriańskie. Oznacza natomiast, że każdego dnia wiara musi towarzyszyć naszym działaniom.
Dzieci muszą widzieć swoich rodziców jako prawdziwie pobożnych. Nie chodzi tu o demonstracyjne okazywanie wiary, ale zachowanie i działania, w których dzieci widzą rodziców jako oddanych Bogu.
Ważne jest to, by rodzinnie odmawiać różaniec. Jeżeli oddawać się będziemy potężnemu wstawiennictwu Najświętszej Marii Panny każdego dnia, możemy być spokojni, że niezależnie od stopnia napotykanych trudności będzie Ona czuwać nad pomyślnością waszej rodziny.