- Widziałem i przeżyłem misyjny sen księdza Bosko
- Od redakcji
- Film, który może zmienić twoje życie
- Kenia: Ze slumsów do szkoły
- Madagaskar
- Wakacyjne wspinaczki duchowe
- Młodzi nie dajcie się zniewolić
- Strajki 1988 i ich salezjańskie wątki
- Alfabet świętego Jana Bosko
- Jak wychowywać wnuki
- Każdy czas powinien być czasem nawrócenia i powrotu do Boga
- Co piją nasze dzieci
- Gość jest od Boga
- Trudna miłość
- Wielu wychowawców, ale niewielu ojców
- Idźcie i głoście - Misja osób świeckich
- Kwestia PUBLICZNA
Wielu wychowawców, ale niewielu ojców
s. Bernadetta Rusin cmw
strona: 27
Salezjańskie towarzyszenie – wspólna wędrówka drogami wiary, to „przypowieść” nie tylko o udanych wakacjach, ale o całym życiu pełnym szczęścia.
Kiedy obserwuję zachowanie młodych, zwłaszcza w czasie przerw, myślę, że gdyby ktoś chciał napisać „Przypowieść o wakacjach”, mogłaby ona mieć taki początek: „Wreszcie zabrzmiał ostatni dzwonek. Uczniowie, jeden po drugim, wychodzą z ciemnych zaułków korytarzy, wyłączają komórki i tablety, zdejmują z uszu słuchawki, zostawiają w kątach pełne szkolnych stresów plecaki…”. Ale co dalej? Co mogłoby być dalszym ciągiem tej przypowieści? Co widzą uczniowie? Z kim rozmawiają? Komu mówią o swoich problemach; o tym, co noszą w swoich sercach; o tym, że zaczęło się lato i przyszły nowe marzenia? Kogo słuchają i co słyszą przy rodzinnym stole, przy grillu w ogrodzie, nad rzeką, nad morzem, w górskim schronisku, w sadzie… Nie ma rozwoju osoby bez dialogu, bez pozytywnych relacji; nie ma wzrostu w wierze bez rozmowy o niej. Tu zapala się czerwone światło dla salezjańskiego wychowawcy, rodzica czy nauczyciela. Salezjańska pedagogia zna bowiem dar towarzyszenia duchowego, który powinien umieć rozpoznać, wśród tylu dążeń dzisiejszej młodzieży, prawdziwe pragnienie „zobaczenia Jezusa” – a to jest, jeśli nie jedyny, to podstawowy motyw misji salezjańskiej – przypomina ks. gen. P. Chávez Villanueva. Mówiąc o ks. Bosko, jednym tchem nazywamy go „ojcem i nauczycielem”, podobnie w jego duchowych dzieciach powinno być trudno oddzielić wychowawcę od kierownika (przewodnika) i ojca (matkę) od nauczyciela. Nie wystarczy wyjaśnić, obwarować sztywną strukturą, autorytarnym nakazem moralnym, trzeba towarzyszyć tak, by stać się świadkiem nowych narodzin – przekazać nowe życie. Św. Paweł pisał Koryntianom: „Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (1 Kor 4, 15). Ojciec (matka) rozwija twórczą kreatywność, pozwala wzrastać we własnej tożsamości, pomaga odnaleźć odpowiedź na Boże wezwanie. Kierownictwo ojcowskie uczy i określa kryteria postępowania, mówi w porę, oczekuje na dojrzewanie, wyznacza pewne granice, wskazuje kierunek, przyjmuje z radością powrót, otwiera horyzonty współuczestnictwa i wymiany charakterystyczne dla prawdziwej komunikacji. Chodzi tu o komunikację przyjacielską, celową i zaplanowaną, opartą na doświadczeniu życiowym (nie tylko teoretyczną), gościnnie otwartą na wszystkie wymiary człowieka, na wydarzenia i na innych. Tam, gdzie nie stawia się nacisku na zdrowe relacje, gdzie nie istnieją więzi pomiędzy wychowawcą a wychowankiem, nie ma mowy o dobrym wychowaniu. Salezjańskie towarzyszenie – wspólna wędrówka drogami wiary, to „przypowieść” nie tylko o udanych wakacjach, ale o całym życiu pełnym szczęścia. Ma ono jednak wymiar Chrystusowego krzyża – wiedzie poprzez Jego Paschę (J 2, 1-11; J 1, 16-17). Stawia wymagania, ukazując niezwykłe piękno i nowość modlitwy (J 2, 13-22; J 4, 21-26); Bożego prawa i pierwszeństwa miłości (J 3, 2-10); spotkania z Panem w sakramentach św. (J 3, 31-36; J 1, 18; J 6, 32-33; J 6, 49-51). Skłania do podejmowania głębokich wyborów, śmiałych decyzji i uzdalnia do poświęcenia życia dla wybranego, największego, jedynego i najbardziej ukochanego Dobra. Kierownik duchowy – także rodzic – w myśl salezjańskiego stylu wychowania jest najpierw świadkiem osobistej więzi z Chrystusem, który zajmuje centralne miejsce w jego życiu. Jego działanie nie płynie z czysto ludzkiej potrzeby zaspokajania pragnień, lecz z osobistego spotkania z tajemnicą łaski, i nie bierze się z pustki lub z braku, ale z pełni miłości, która się uzewnętrznia i w której się uczestniczy. Wychowywać z sercem ks. Bosko znaczy najpierw podtrzymywać to, co dobre, a potem wydobywać z wnętrza własnego serca „rozum, religię i dobroć”, która potrafi budzić wzajemność (por. Konstytucje SDB, 20).