facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2018 - lipiec/sierpień
Jak wychowywać wnuki

espe.pijarzy.pl

strona: 20



Tytuł tego rozdziału skojarzy się niektórym dziadkom z puszką Pandory. Taka reakcja może pochodzić jeszcze z czasów, gdy sami byli nastolatkami.

Może też wiązać się z niedobrymi doświadczeniami z okresu, gdy wychowywali własne nastoletnie dzieci. Myśl o tym, że mieliby po raz trzeci przechodzić przez to samo z każdym wnukiem, rodzi w nich zwątpienie, czy zażywane przez nich dawki leków okażą się wystarczające. Możemy wymienić trzy typowe dla dziadków podstawowe błędy, popełniane podczas prób wspierania wnuków w refleksji nad jedynymi w swoim rodzaju cechami nastoletniego życia. Jezus wypowiedział się na ten temat w Ewangelii św. Mateusza: „I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń!” (Mt 18, 5–7). Jako dziadkowie niosący pochodnię dla dzisiejszego pokolenia nastolatków, unikajmy tych tragicznych w skutkach błędów.

Błąd nr 1 – pogarda

Chodzi nie tyle o gardzenie naszymi wnukami osobiście, ile o wzgardę dla ich grupy wiekowej i dla kultury, którą reprezentują. Oto garść przykładów. Rzucamy obelgi na ich muzykę, jej głośność i tych, którzy ją wykonują. Śmiejemy się z ich stylu i mody, fryzur oraz tego, jak wyglądają. Krytykujemy grupy ich przyjaciół i myślenie typowe dla ich pokolenia. Krytykujemy ich pasje, czy to związane z rozrywką czy z technologią, czy po prostu z życiem towarzyskim. Poniżając nastoletnie wnuki, wywołujemy ciąg kilku zdarzeń, z których żadne nie jest dobre. Przede wszystkim dystansujemy się od nich. Utwierdzamy ich w przekonaniu, że nie mamy pojęcia, o co im chodzi, i że nie mamy ochoty nic w tej sprawie zrobić. Nastoletnie wnuki widzą w nas ludzi oderwanych od rzeczywistości i niezdolnych pomóc im zrozumieć ich świat. Innym negatywnym skutkiem jest spychanie ich do defensywy w kwestii tego, kim są oni i ich kultura. Może ich to skłonić do akceptacji tego, czym gardzimy, po to tylko, żeby nam coś udowodnić. Podgłaśniają muzykę, ściszają respekt, wyłączają uwagę. Tak oto dochodzimy do trzeciego skutku pogardy, utrudniającego nam niesienie dla nich pochodni. Wzgarda jest dokładnym przeciwieństwem tego, jak Jezus odniósłby się do ich wyjątkowych cech i ich kultury. Posłuchajmy, jak nawiązał On do naszej kultury: „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił [wzgardził nim], ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3, 17).

Błąd nr 2 – ignorowanie

Chcemy ich mieć na oku, ale już nie chcemy słyszeć. Kiedy ich ignorujemy, dochodzą do wniosku, że nie chcemy ich również widzieć. Czasami to wrażenie bycia ignorowanym wynika z prostego faktu, jak ustalamy priorytety w życiu. Wyprowadziliśmy się z dala od nich i żyjemy komfortowo, rzadko zdobywając się na coś więcej niż symboliczny kontakt. Brak zaangażowania w ich życie interpretują jako stwierdzenie o ich bezwartościowości: „Co jest we mnie takiego, czego babcia i dziadek nie lubią?”. Być może niepoświęcanie im uwagi wynika z tego, że irytuje nas ich postępowanie oraz czujemy wstręt do ich kultury i zwyczajnie ich skreślamy. Nie mamy najmniejszej ochoty znosić skrajnego kontrastu między naszymi pokoleniami. I często usprawiedliwiamy się, moralizując całą sprawę. Jak już wspomnieliśmy, dziadkom nietrudno jest popełnić błąd polegający na założeniu, że „inne” znaczy „złe”, czyli „grzeszne”. Owszem, niektóre wybory naszych wnuków są grzeszne. Część ich muzyki, może nawet znaczna, jest daleka od treści o odkupieniu, a ich styl bycia ciąży ku nieskromności. Wielu nastoletnich wnuków nie złożyło ufności w Jezusie. Z tej przyczyny ich wybory są przewidywalne. Inne wnuki zaufały wprawdzie Chrystusowi, lecz miotają się, szukając drogi między wymogami swojej kultury. Rozpaczliwie potrzebują kogoś, kto oświetli im drogę i pozwoli dostrzec dobre ścieżki. Jeśli chcemy być dziadkami, którzy wysoko wznoszą Bożą pochodnię, to w naszych sercach powinno być mnóstwo miejsca dla tego, co dziwaczne, osobliwe, obce, głupkowate, cudaczne. Taka postawa nazywa się łaską.

Błąd nr 3 – próba naśladowania

Jaka właściwie miałaby być „cool babunia” i kto to jest „obłędny dziadek”? Czy mają sobie przekłuwać ciało i farbować sprejem resztki włosów, czy mają szaleć pod sceną na koncercie rockowym razem z wnukami, włóczyć się po galeriach handlowych i dać przebić sobie pępek, jeśli rzecz jasna w ogóle mogą dotrzeć do pępka? Widywaliśmy już dziadków – dotąd niezłomnych orędowników wiary – którzy w dziedzinie doradzania wnukom cofnęli się do nieodpowiedzialnego rozumowania z młodych lat. Nieraz słyszeliśmy, jak dziadkowie doradzali nastoletnim wnukom zamieszkanie z chłopakiem czy dziewczyną. Jeśli chodzimy w świetle Bożej prawdy dłużej niż ktokolwiek inny w rodzinie, powinniśmy być osobami mającymi do niej pełne zaufanie. Nasze wnuki dosięga wpływ najrozmaitszych nieodpowiedzialnych ludzi. Muszą mieć pewność, że gdy są przy nas, ujrzą pochodnię sprawiedliwości, która zawsze płonie jasno wzniesiona wysoko.

Torowanie drogi

Pamiętajcie, że tylko my z naszego punktu obserwacyjnego widzimy i Atlantyk, i Pacyfik. Widzimy ich dzieciństwo i ów dorosły świat, do którego tak im spieszno. Gdy stają na naszym progu, mogą się wydawać sterani życiem. Dla nas to dobra okazja, aby skupić uwagę na ich sercach, a nie włosach, na charakterze, a nie ubraniu. W tym pełnym niepewności i jakże ekscytującym okresie ich rozwoju powinniśmy starannie pielęgnować więzy z ich duszą. Znamy pewnych wspaniałych dziadków, którzy mają kilkanaścioro wnuków. Gdy dzieci szły do szkoły, babcia i dziadek poprosili rodziców o pozwolenie na dzień zakupowy dla każdego z nich z osobna. Zabierali ich po lekcjach na zakupy. Kupowali nowe ubrania i rzeczy potrzebne do szkoły, a potem szli na obiad do miłej restauracji, gdzie dzieci opowiadały o swoich marzeniach i obawach. Ta tradycja okazała się kluczowa, gdy wnuki weszły w okres nastoletni. Dzieci przywykły do tej tradycji kojarzącej im się od zawsze z rozpoczęciem roku szkolnego. Wiązała się dla nich z czymś więcej niż ciuchy, przybory szkolne i jedzenie, było w niej coś stabilizującego, co wydawało im się potrzebne. Rozpoczynali nowy rok szkolny razem z ludźmi, którzy w całym swoim postępowaniu ucieleśniali cztery role dziadków. Dziadkowie ci nieśli błogosławieństwo, dziedzictwo, jaśniejącą pochodnię i bezkompromisowy wzorzec, wnuki mogły na tym polegać. To tylko jedna z inicjatyw tych wspaniałych dziadków, jakie podjęli, aby zadbać o trwałość swego zaangażowania w życie nastoletnich wnuków. Skoro zaś mowa o jedzeniu, żołądek zawsze był doskonałą drogą do serca dorastającego człowieka. Okres nastoletni jest świetną okazją do wprowadzenia zwyczaju zabierania wnuków na obiad czy kolację, a przy okazji poważnych rozmów o życiu. Podczas takich posiłków oni mówią, a my słuchamy i za wszystko płacimy. Te okazje mogą się okazać najpiękniejszymi chwilami w waszych stosunkach z wnukami. Dla nich jest to często okres zmagań w relacjach z rodzicami, więc potrzebują kogoś, kto im doradzi.

Przejmowanie inicjatywy

Gdy wnuki są małe, wprost palą się do tego, aby robić z dziadkami cokolwiek. Widzieliśmy już dzieci, którym wystarczało siedzenie obok babci i oglądanie telewizji albo siedzenie obok dziadka i oglądanie kanału meteo. Dziadkowie nie powinni się zdziwić, jeśli nastoletnie wnuki zaczną się u nich nudzić. Dlatego tak ważne jest budowanie wzajemnych więzi, gdy jeszcze wnuki są małe. Pozwala to przerzucić pomost nad przepaścią i daje im pewność, że bez względu na to, co razem robicie, jesteście blisko ich serc i umiecie się bawić. Spędzając czas z wnukami i uważnie ich słuchając, możemy się dowiedzieć, co ich najbardziej interesuje. Szybka jazda? Zabierzmy ich na wyścigi samochodowe czy żużel. Muzyka, sport, pociągi, wolontariat, kolekcjonerstwo, wędkarstwo, gotowanie, szycie, malowanie – możliwości są nieograniczone. W okresie nastoletnim nasze wnuki doświadczają prawdziwych huśtawek emocjonalnych. Hormony szaleją, młodzi ludzie zmagają się z silnymi pokusami seksualnymi.

Na dobre i na złe

Dla niektórych wnuków podróż przez dojrzewanie to zaiste sztorm. Życie nie ma sensu. Rodzice powariowali. Sprawy duchowe stają się zagmatwane, gdy wnuki słyszą wiele rozbieżnych głosów. Budzą się popędy płciowe. Lęki zajmują centralne miejsce w ich życiu. Młodzi ludzie potrzebują doświadczonego życiowo weterana – kapitana, który przetrwał niejeden rejs po podobnych morzach – do którego mogą się zwrócić i mieć pewność, że wszystko będzie dobrze. 