- Widziałem i przeżyłem misyjny sen księdza Bosko
- Od redakcji
- Film, który może zmienić twoje życie
- Kenia: Ze slumsów do szkoły
- Madagaskar
- Wakacyjne wspinaczki duchowe
- Młodzi nie dajcie się zniewolić
- Strajki 1988 i ich salezjańskie wątki
- Alfabet świętego Jana Bosko
- Jak wychowywać wnuki
- Każdy czas powinien być czasem nawrócenia i powrotu do Boga
- Co piją nasze dzieci
- Gość jest od Boga
- Trudna miłość
- Wielu wychowawców, ale niewielu ojców
- Idźcie i głoście - Misja osób świeckich
- Kwestia PUBLICZNA
Film, który może zmienić twoje życie
Ks. prof. Marek Lis
strona: 4
Z ks. prof. Markiem Lisem, współredaktorem „Światowej encyklopedii filmu religijnego ”, rozmawia Grażyna Starzak
- „Znalezienie dobrego filmu nie jest żadną sztuką. Prawdziwym wyzwaniem jest odkrycie dzieła, które zmieni twoje życie”. To zdanie znalazłam w jednym z magazynów poświęconych sztuce. Które z filmów o tematyce religijnej mogłyby – według Księdza Profesora – zmienić życie naszych dzieci i wnuków?
- Myślę, że takie filmy są, ale nie da się jednoznacznie wskazać, które mogą zmienić życie człowieka. To sprawa bardzo indywidualna. Podobne pytanie można zadać w odniesieniu do np. literatury. Zapewne są osoby, które zmieniły swoje życie np. po obejrzeniu „Pasji” Mela Gibsona, które zachwyciły się tym filmem i podjęły ważne życiowe decyzje. Przed laty jeden z moich kolegów z seminarium tak głęboko przeżył film Franca Zeffirellego „Brat Słońce, Siostra Księżyc” o św. Franciszku z Asyżu, że po pierwszym roku studiów wstąpił do franciszkanów. Nie można jednak generalizować, bo to są niewymierne zjawiska. Nie odważyłbym się powiedzieć: obejrzyj ten film, a staniesz się innym, dobrym człowiekiem.
- Zapytam wobec tego Księdza Profesora o osobisty ranking najwybitniejszych filmów religijnych ostatnich lat. Katolicki portal Deon na pierwszym miejscu takiego rankingu wymienia „Pasję”, na drugim „Jezusa z Nazaretu”, na trzecim jeden z najnowszych filmów – „Chatę”…
- Rankingi są zawsze wybiórcze, niekompletne. Deon zaprezentował najpierw 10 filmów, które miałby obejrzeć każdy katolik. Potem, pod wpływem komentarzy, dorzucono jeszcze jeden film, „Chatę”. Niestety, kilka z nich to filmy, których nie polecam, bo są złe. „Jezus z Nazaretu” – skądinąd wielkiego twórcy, jakim jest Zeffirelli, prezentuje uproszczoną, wygła dzoną wersję Ewangelii, pokazując Jezusa jako takiego fajnego człowieka, który wszystkim przyjdzie z pomocą. Tymczasem Ewangelia to nie jest literatura niosąca tylko i wyłącznie pociechę. W przypadku „Chaty” mamy do czynienia z dziełem, które stało się popularne za sprawą książki jeszcze 10 lat temu. Filmowi nie odmawiam pewnego potencjału terapeutycznego, bo pozwala „przepracować” temat żałoby, śmierci, straty bliskiej osoby. Natomiast nie potrafię się zgodzić, jako człowiek wierzący, na koncepcję Boga przedstawioną w tym filmie, odległą od nauczania chrześcijaństwa. Ten film uczłowiecza całą Trójcę Świętą, na krzyżu każe cierpieć Bogu Ojcu (czyli filmowemu „Papie”), a na dodatek wprowadza postać „Mądrości”, która właściwie jest traktowana na równi z Trójcą Świętą. Jest tam kilka dawnych herezji! Jako przeciwwagę dla „Chaty” zaproponowałbym film animowany z ub. roku „Pierwsza gwiazdka”. Ten obraz w bardzo ciekawy, familijny i dość nowatorski sposób próbuje podejmować opowieść o Zwiastowaniu, wędrówce do Betlejem i o narodzeniu Jezusa, wprowadzając niedostrzeganych do tej pory bohaterów, jakimi są zwierzęta. Z całą pewnością można też polecić bardzo różny od „Pierwszej gwiazdki” film Martina Scorsese „Milczenie” o prześladowaniu chrześcijan w XVII-wiecznej Japonii. Albo film, który niedawno wszedł do kin – „Ignacy z Loyoli”. To opowieść hagiograficzna, ale pokazująca, jak dojrzewał do podjęcia życiowych decyzji i nawrócenia ten hiszpański rycerz z XVI wieku.
- Bardzo popularny portal katolicki Stacja 7 wśród polecanych przez siebie filmów religijnych na pierwszym miejscu wymienia obrazy „Ludzie Boga” i „Ziemia Maryi”. Co Ksiądz Profesor powie o tych pozycjach?
- „Ludzie Boga” to wybitny film mówiący o męczeństwie, nie tak okrutny, jak „Milczenie” Martina Scorsese. „Ludzie Boga” sięga do wydarzeń sprzed ponad 20 lat w Algierii. Bohaterami są mnisi, trapiści z klasztoru w wiosce, której mieszkańcy, niezależnie od wyznawanej wiary, żyją w zgodzie, darząc siebie nawzajem szacunkiem. Mnichom zagrażają islamiści i muszą dokonać wyboru, kładąc na szalę swoje życie. To niezwykle ciekawy film, który dziś nabiera dodatkowego znaczenia ze względu na konflikt islamu w jego skrajnej, wojującej formie z chrześcijaństwem. „Ziemia Maryi” to inny gatunek filmu. Cenię ten obraz ze względu na warstwę dokumentalną. Autorzy filmu wybrali się na bodaj wszystkie kontynenty, objechali cały świat po to, by dotrzeć nie tylko do ludzi nawróconych, którzy nam opowiedzą, jak Matka Boża wpłynęła na ich życie. Reżyser, prowadząc swoiste dochodzenie, dociera do ludzi, którzy, pod wpływem doświadczenia religijnego związanego z Maryją, stali się kimś innym. Są w tym filmie, moim zdaniem niepotrzebne, momenty na poły sensacyjne, ale rozumiem, że reżyser bał się, że jeśli ich nie będzie, ludzie nie będą chcieli go oglądać. Można mu to wybaczyć.
- Jakie jeszcze filmy, prócz tych już wymienionych, polecałby Ksiądz Profesor do obejrzenia młodym ludziom w czasie wakacji?
- Filmem, który w bardzo ciekawy i pogłębiony sposób pokazuje postaci z Ewangelii, który widziałem wiele razy i wciąż mnie inspiruje, jest włoski obraz z 2010 r. „Maryja, matka Jezusa” Guida Chiesy. To opowieść niemal feministyczna, w której Maryja jest niesłychanie ciepłą, ciekawą postacią, samodzielną, decydującą o sobie, a równocześnie oddaną Panu Bogu i bez reszty swojemu synowi. Ten obraz ogląda się z ogromną przyjemnością. Może zaciekawić film „Zmartwychwstały” Kevina Reynoldsa, czyli opowieść o rzymskim oficerze, który na zlecenie Piłata prowadzi śledztwo, by odkryć, co się stało z ciałem ukrzyżowanego w jego obecności Jezusa. Ten film próbuje odpowiedzieć na pytanie, czym jest Zmartwychwstanie; jest to opowieść biblijna, kostiumowa, a równocześnie na wskroś nowoczesna, bo w tym Rzymianinie można rozpoznać człowieka XXI w., który ma prawo mieć wątpliwości, szuka rozwiązań, stawia pytania. Warto polecić młodym ludziom film, który niedawno trafił do kin – „Paweł, apostoł Chrystusa”. To też nietuzinkowa historia, zwłaszcza że jest to jeden z nielicznych filmów fabularnych, których pierwszoplanowym bohaterem jest św. Paweł, jego misja i nauczanie. Myślę, że warto też polecić film, który nie w sposób oczywisty porusza tematykę biblijną. To polski obraz „Edi” Piotra Trzaskalskiego, którego tytułowy bohater ma cechy Chrystusa – bezinteresowność, gotowość do złożenia ofiary. „Edi” wzrusza i chociaż jest dość wielopłaszczyznową opowieścią, myślę, że młodzi ludzie dobrze go zrozumieją. Być może takim poruszającym młodzież filmem będzie „Lewiatan” znakomitego rosyjskiego reżysera Andrieja Zwiagincewa. To opowieść niemal biblijna, w której pojawia się postać Hiobowa. Główny bohater w mieście na północy Rosji zmaga się ze skorumpowaną władzą. Być może takim biblijnym, choć nie bezpośrednio, filmem mogłaby być „Sprawa Chrystusa”, oparty na faktach obraz z ubiegłego roku dokumentujący dziennikarskie śledztwo o tym, czym było Zmartwychwstanie i czy w ogóle Zmartwychwstanie było możliwe…
- Te ostatnie filmy, rekomendowane przez Księdza Profesora dowodzą, że film oparty na wartościach, z chrześcijańskim przesłaniem, nie musi być wprost religijny…
- Oczywiście. W leksykonie „100 filmów biblijnych” umieściłem m.in. „Zieloną milę”, którego bohaterem jest postać przypominająca Chrystusa, cudotwórcę, niewinnie skazanego na śmierć. Wskazałbym także rosyjski film „Wyspa” w reżyserii Pawła Łungina, będący opowieścią o winie i odkupieniu, a także dziesięcioczęściowy „Dekalog” Krzysztofa Kieślowskiego, którego bez znajomości Biblii nie można zrozumieć, chociaż reżyser był twórcą laickim.
- Recenzenci ustawiają bardzo wysoko poprzeczkę dla kina religijnego…
- Ona powinna być wysoko ustawiona, bo przecież również filmami karmimy naszą wyobraźnię, a pośrednio wiarę. Kino religijne nie może być kiczowate. Musi być ciekawe. Inspirujące. Motywujące. Pomagające odkryć sens życia. Pokazujące prawdę. Uczące wiary. Dające nadzieję. Przecież do kina nie chodzimy codziennie, więc tym bardziej możemy oczekiwać, że idąc na film religijny, obejrzymy dzieło, które wzmacnia naszą wiarę, a nie sprowadza jej na manowce.
- Kolega dziennikarz, krytyk filmowy, dostał mejla od katechetki, która, cytuję, „szuka filmów, które można by było pokazać zbuntowanej młodzieży. Filmów, które mogłyby im pomoc w wierze, zachęcić do głębszej relacji z Bogiem”. Co by jej Ksiądz poradził?
- Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo różne są gusty, ale mógłbym zasugerować, żeby katechetka przede wszystkim wybrała filmy, których bohaterowie odpowiadaliby widzom wiekiem czy zainteresowali ich jakąś sytuacją z filmu. To się sprawdza w filmach dla dzieci, które chętnie oglądają obraz, w którym jest dziecięcy bohater. Więc może, w przypadku nastolatków, należałoby sięgnąć po filmy, których bohater jest człowiekiem młodym. Np. „Każde życie jest cudem”, dramat produkcji USA z 2011 r. To opowieść o dziewczynie, która dowiaduje się o powodach swojego stanu psychicznego i innych zaburzeń zdrowotnych. Okazuje się, że jej rodzice adoptowali ją, gdy była niemowlęciem, które przeżyło aborcję. Dziewczyna wyrusza w podróż, by poznać okoliczności swoich narodzin. Film dotyka problemu syndromu poaborcyjnego i przebaczenia, mówiąc o ważnych rzeczach doświadczanych przez nastolatkę. Zbuntowanych nastolatków może zainteresować „Sprawa Chrystusa”. Film jest oparty na historii Lee Strobla, laureata nagrody Pulitzera i autora bestsellerowej książki, która stała się podstawą scenariusza. Strobel był w latach 70. XX wieku wojującym ateistą i chciał udowodnić świeżo nawróconej żonie brak racjonalności Zmartwychwstania. Bez niego nie ma chrześcijaństwa, więc Strobel postanowił, jako rasowy reporter, pokazać, że nie miało ono miejsca. Po rozmowach z lekarzami, psychologami, teologami i antropologami zrozumiał, że wiara jest racjonalna. Dziś jest wziętym pastorem i ewangelizatorem. Poleciłbym także zbuntowanej młodzieży pierwszą część „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego, czyli filmową interpretację pierwszego przykazania: Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Film jest uznawany przez wielu krytyków za najważniejszy i jeden z najlepszych w całym cyklu. Recenzenci podkreślali, że reżyserowi udało się postawić ważne pytania o Boga bez patosu i nachalnych odniesień religijnych. Scena rozmowy bohaterki granej przez Maję Komorowską z chłopcem, w której pada pytanie „kto to jest Bóg?”, jest jedną z najbardziej poruszających ze wszystkich dziesięciu odcinków Dekalogu. Główna teza tego filmu brzmi, że do pana Boga dochodzimy przez drugiego człowieka. Ciekawe jest też ujęcie w tym filmie sprzed 30 lat roli, jaką odgrywają komputery!
- Na koniec zapytam, jaka jest opinia Księdza Profesora na temat „Kina Pod Aniołem”, pierwszego chrześcijańskiego kina internetowego, które funkcjonuje od dwóch lat…
- Widziałbym dużą szansę dla tej inicjatywy, gdyż bywa, że filmy, które trafiają do kin – kilka z nich wymieniłem – potem schodzą z dużego ekranu i np. mieszkańcy małych miejscowości, gdzie nie zawsze są kina, nie mają możliwości obejrzenia ich w legalnej wersji. Bywa, że jedyną szansą jest właśnie internet. Jednakże, nawet oglądając film na komputerze, warto to robić w gronie przyjaciół, znajomych, rodziny, żeby można było o filmie podyskutować. Wtedy to już jest wydarzenie prawie takie, jak pójście do kina. Sam zastanawiałem się, czy nie kupić sobie prawa do obejrzenia filmu „Bóg w Krakowie”, bo nie udało mi się zobaczyć go w kinie, lecz akurat film ukazał się na płycie DVD. Myślę, że kino internetowe to dobre doświadczenie, jeśli umiejętnie z niego korzystamy. W internecie, na jednej z platform telewizyjnych, trafiłem np. na niezwykle ciekawy serial „Czarne lustro”, który nie mówi wprost o religii, ale stawia tezę, że coraz pilniejsza staje się potrzeba przywrócenia człowieczeństwa w świecie, który jest coraz bardziej zdominowany przez nowe technologie. Odradzam natomiast oglądanie filmów na ekranie telefonu, bo przecież filmy są tworzone dla dużych ekranów, przynajmniej dla telewizyjnego, a nie dla pięcio- czy sześciocalowego ekraniku telefonicznego ze słabym dźwiękiem.
- Dziękuję Księdzu Profesorowi za rozmowę.