- Marzy mi się Rodzina Salezjańska pełna wiary, pełna Boga
- Od redakcji
- Wychowanie dziecka do przeżywania choroby, fizycznego bólu i cierpienia
- Boliwia: Otwierając oczy ze zdumienia
- Rwanda Toalety dla szkoły zawodowej w Muhazi
- Peru Rok bez Eucharystii
- M jak miłość równa się R jak rodzina
- Czy egzaminy testowe są potrzebne?
- 100 lat salezjanów na Zasolu
- Powiedz to pierwszy
- Jak zmienić negatywne nastawienie
- Jak wychowywać dziewczęta. Milczenie jest złotem, czyli o dyskrecji i zaufaniu
- Jesień życia – to nie musi być „stan spoczynku”
- Jak wspierać nastolatka podczas choroby i śmierci bliskich?
- Temat: Będzie ksiądz dzisiaj pytał ?”
- Cierpienie to życie
- Batonik w wielkanocnym koszyczku
- Wołać demona
- Wielki Post. To lubię!
Wołać demona
Robert Tekieli
strona: 28
Syn bardzo dużo czasu spędza w sieci. Szczególnie lubi oglądać filmiki na YouTube. Zaczął się zmieniać i nie wiem, czy to po prostu dojrzewanie, czy też wkręcił się w coś złego. Reaguje gwałtownie nawet na próby rozmowy o tym, co ogląda. Olga z Pruszkowa
Internet jest nośnikiem informacji, emocji i opinii, podobnym do wszystkich innych. Są czasopisma biblijne, są też pornograficzne. Internet można więc wykorzystać na różne sposoby. Są w sieci strony, na których można zamówić rzucenie na kogoś klątwy, można postawić sobie tarota, nauczyć się spirytystycznych podróży poza ciałem. W necie propaguje się neoszamanizm, magię i satanizm. Ostatnio spotkałem się z przypadkiem propagowania w sieci spirytyzmu. Krótki filmik na YouTube, nowe wymagające sekund przygotowań narzędzie spirytystyczne – już nie talerzyk czy tablica ouija – i efekt porażający. Opiszę przypadek, z którym przyszło się nam mierzyć; może rzuci to jaśniejsze światło na interesującą Panią kwestię. Zgłosiła się do mnie katechetka z jednego z zespołów szkół. Mają dzieci od pierwszej klasy szkoły podstawowej po ostatnią klasę liceum. Wiosną ubiegłego roku zaczęły one wchodzić w niezwykle popularną „zabawę” praktykowaną przez młodych ludzi na całym świecie. Nie będę jej bliżej opisywał, by nie propagować dramatycznie toksycznego spirytyzmu, jak to czynią media liberalno-lewicowe, m.in. Zetka, Fakt, Gazeta Wyborcza. W szkole dzieci z klas 3–5 z ciekawości przyglądały się, jak starsi robili te spirytystyczne „sztuczki”. Nie wiedziały, że to zła zabawa. Po ingerencji katechetki nie bawiły się w to przez jakiś czas, potem znów zaczęły. Pojawiło się też zainteresowanie znakami okultystycznymi. Nawet dzieci z pierwszej klasy, widząc zainteresowanie „zabawą” u starszego rodzeństwa, podpytują, czy jest to dobre czy nie. Chłopiec z klasy piątej opowiedział katechetce o spotkaniu z diabłem w nocy w internacie. Chłopczyk z klasy trzeciej rzucił się na nauczycielkę i podrapał jej twarz, kiedy zabrała mu cyrkiel, którym niszczył ławkę. Wpadł w histerię. Potem wyjaśnił, że śnił mu się diabeł, który namawiał go do robienia złych rzeczy, m.in. do niszczenia szkoły. Chłopczyk tłumaczył złemu, że nie wolno i nie warto, bo zostanie ukarany, ale ten powiedział, że to rozkaz i że chłopczyk musi. Ten trzecioklasista czasami widzi diabła w szkole, najczęściej podchodzi do dzieci w stołówce. Wtedy chłopiec boi się i zaczyna biegać. Rodzi to konflikty; spirala emocji i złych zachowań się nakręca. W domu dziewięciolatek ogląda filmiki związane z tematem duchów. Lubi to. Jeden z wychowawców internatu, poprawiając kołdrę w łóżku śpiącego czwartoklasisty, zamiast jego twarzy, zobaczył zdeformowaną i obrzydliwą twarz, którą opisał jako twarz szatana. Chwilę później twarz stała się normalna, słodka jak u śpiącego dziecka. Wychowawca był przerażony. Wcześniej nie wierzył w „takie rzeczy”. Opisał to zdarzenie i przekazał dyrekcji. Pani dyrektor przyjęła informację i nie skomentowała jej. Jedna z nauczycielek widziała manifestację demoniczną w czasie „zabawy” przeprowadzanej w klasie. Inni wychowawcy rejestrują pogarszające się zachowania uczniów w szkole. Dzieci przeprowadzają rytuały z odwracaniem krzyża. Są dziewczynki, które tną sobie ręce i nogi. Była jedna nieudana próba samobójstwa. Opisane wyżej wydarzenia, które rozpoczęły się od jednego filmiku na YouTube, zaczęły destrukcyjnie wpływać na sposób funkcjonowania szkoły. Dyrekcja zaczęła szukać pomocy. Oczywiście wielki wpływ na tę sytuację mają wcześniejsze doświadczenia tych dzieci w domu, niewiara rodziców w istnienie świata duchowego, licznie wyznawane zabobony oraz niechrześcijańskie praktyki duchowe ochrzczonych: w szkole ćwiczenia jogi prowadzą nauczyciele, którzy jeżdżą na szkolenia do Indii, mogą więc być inicjowani. Nie wiem, czy uda mi się pomóc. Ludzie często uciekają od wiedzy niewygodnej i wymagającej zmiany swego światopoglądu czy postępowania. Najczęściej stronią od wysiłku, szczególnie duchowego. ▪