- Marzy mi się Rodzina Salezjańska pełna wiary, pełna Boga
- Od redakcji
- Wychowanie dziecka do przeżywania choroby, fizycznego bólu i cierpienia
- Boliwia: Otwierając oczy ze zdumienia
- Rwanda Toalety dla szkoły zawodowej w Muhazi
- Peru Rok bez Eucharystii
- M jak miłość równa się R jak rodzina
- Czy egzaminy testowe są potrzebne?
- 100 lat salezjanów na Zasolu
- Powiedz to pierwszy
- Jak zmienić negatywne nastawienie
- Jak wychowywać dziewczęta. Milczenie jest złotem, czyli o dyskrecji i zaufaniu
- Jesień życia – to nie musi być „stan spoczynku”
- Jak wspierać nastolatka podczas choroby i śmierci bliskich?
- Temat: Będzie ksiądz dzisiaj pytał ?”
- Cierpienie to życie
- Batonik w wielkanocnym koszyczku
- Wołać demona
- Wielki Post. To lubię!
Jesień życia – to nie musi być „stan spoczynku”
Ks. Jerzy Bagrowicz
strona: 22
Rzymski filozof i prawnik Cycero napisał o starości: „Cóż może być piękniejszego niż starzec otoczony młodzieżą spragnioną jego wiedzy i doświadczenia?”. Obraz taki w zasadzie należy do przeszłości.
Minęły czasy, gdy szanowano starszych ze względu na ich doświadczenie życiowe. Dziś dziesięciolatek dzięki internetowi jest o wiele lepiej poinformowany niż jego rodzice czy dziadkowie, łatwo zdobywa informacje i lekceważąco patrzy na nieporadność starszych, którzy nie nadążają za nowościami techniki informatycznej. Młodzi na ogół rzadko słuchają rad starszych, wydaje im się, że wiedzą lepiej i wolą na własny rachunek robić różne głupstwa. Jeśli niektórzy z nich cenią obecność starszych w rodzinie, zwłaszcza rodziców, to dlatego, że są im bardzo potrzebni. Przede wszystkim dlatego, że są dziś jakże często nieodzowni w wychowaniu wnuków, ponieważ zapracowani małżonkowie nie mają czasu dla swoich dzieci. Dlatego o współczesnych starszych rzadko można powiedzieć, że są to ludzie w „stanie spoczynku”. Niemal wszyscy przeżywający jesień życia, w miarę sił i możliwości, ciągle wspomagają swoich bliskich, niekiedy podejmują nowe wyzwania i zadziwiają energią oraz aktywnością.
Zawierzyć Bogu w jesieni życia
Biblia nie pomija problemu losu ludzi starszych. Długie życie postrzega jako szczególny dar Boży i dowód Bożego błogosławieństwa, którym Bóg obdarza tych, którzy żyją zgodnie z przykazaniami (zob. Ps 21, 5; Hi 36, 11; Prz 3, 2; 16, 31). Co więcej, niektórzy z biblijnych patriarchów także w jesieni życia zostali wezwani przez Boga do wypełnienia ważnej misji w historii zbawienia. Starość może być więc wyzwaniem podobnym do tego, jakie stanęło przed Abrahamem, gdy był już sędziwym człowiekiem: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci wskażę” (Rdz 12, 1). A wołanie do „wyruszenia w drogę” może okazać się także wezwaniem na trzecią fazę życia. Z tym, że wtedy lęk przed nowym jest bardzo silny. Dlatego człowiek potrzebuje szczególniejszego wsparcia. Bóg mówi do Abrahama, który boi się nieznanego: „Nie obawiaj się. Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą” (Rdz 15, 1). I dalej Biblia podaje odpowiedź Abrahama, która przechowała się na wszystkie czasy jako odpowiedź człowieka zawierzenia: „Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę” (Rdz 15, 8). Język hebrajski na oznaczenie wiary używa słowa „he-emin”, co znaczy umocować się w Bogu. Można powiedzieć, że Abraham umocował się w Bogu, w Nim bowiem złożył całą nadzieję. Nie oznaczało to, że odtąd będzie wolny od lęku. Na drodze realizacji Bożych planów może dopaść człowieka zwątpienie. Doświadczenie Abrahama mówiło mu, że obietnice Boże nie spełniają się, czas oczekiwania wydaje się czasem straconym. Abraham zestarzał się i przyszły na niego godziny pytania o sens wierności Bogu. I wtedy dochodzi do niego słowo Boże: „Jam jest Bóg Wszechmogący. Służ mi i bądź nieskazitelny” (Rdz 17, 1). Został więc wezwany, aby służyć Bogu w czystości serca jako człowiek niepodzielony, cały. I chodzi Bogu nie o jednorazowe akty wierności, ale o stałą wierność, o „wędrowanie przed Bożym obliczem”. Abraham wypełnił rozkaz, ponieważ zawierzył Bożemu zapewnieniu, że Bóg będzie odtąd stałym towarzyszem jego drogi.
Wiara nie zamyka na nowe i nieznane
Jest rzeczą znamienną, że tak wielkie wyzwanie stanęło przed Abrahamem, gdy nie był już młody i gdy wypełnienie Bożych obietnic wydawało się tym bardziej nierealne. Może wtedy lepiej czytelna okazała się prawda, że realizacja wiary w Boga to nie tyle zaufanie swoim siłom, które na każdym etapie życia mogą zawieść, ale to zaufanie Bogu, który działa. Wiara sędziwego Abrahama jest wiarą dojrzałą. Taką dojrzałość rzadko osiąga się na początkowych etapach życia. Jego przykład pokazuje, że dojrzała wiara nie zamyka człowieka na to, co nowe i nieznane. Oparcie się na Bogu, „zawieszenie” swego życia na Nim pozwala odróżnić w tym, co nowe, to wszystko, co jest jedynie nowością, efemerydą, co nie pochodzi z ducha Bożego. Owa „nieskazitelność”, jakiej domaga się od niego Bóg, oznacza całkowitość oddania.
Pełnia w Jezusie Chrystusie
Całkowicie ten Boży nakaz „nieskazitelności” wypełnił jedynie Jezus Chrystus, potomek Abrahama i Syn Boży. A ci wszyscy potomkowie Abrahama, którzy zostali odkupieni przez Jezusa Chrystusa, mogą to spełnić też nie własną mocą, ale jedynie w łączności z Jezusem Chrystusem. Doświadczył tego Piotr, gdy wyszedł z łodzi i szedł ku Jezusowi po wodzie. Jak długo był cały i niepodzielony w tej ufności, był bezpieczny, ale przyszedł moment lęku o siebie, zaczął tonąć (zob. Mt 14, 22-33). Doświadczył tego Nikodem, którego Pan wezwał też już w sędziwych latach do powtórnych narodzin (zob. J 3, 4).
Mądrość ludzi wiekowych darem dla Kościoła
Najnowsza historia pokazała nam, jak cenna może być mądrość ludzi wiekowych. Przypomnę tylko, że Jan XXIII zasiadł na tronie papieskim w 78. roku życia i podjął niezwykłe decyzje. Ogłosił m.in. encyklikę o pokoju Pacem in terris, która stała się natchnieniem dla świata, by zatroszczyć się o ciągle zagrożony pokój, oraz zwołał II Sobór Watykański, jedno z najważniejszych wydarzeń XX wieku. Przypomnijcie sobie sędziwego i już schorowanego papieża Jana Pawła II, do którego pielgrzymowały tłumy jak do ojca, ale i jak do mędrca, bogatego mądrością daną mu od Boga.
O miejsce seniorów w życiu Kościoła
Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu podkreśla, że pobożność, mądrość i prawość ludzi starszych powinna być dla młodych wzorem życia. Ludzie starsi mają swoje miejsce we wspólnocie parafialnej. To oni najczęściej, jeśli tylko mogą chodzić, codziennie przychodzą na mszę św., na różaniec, drogę krzyżową, gorzkie żale. Oni wiedzą, że modlitwa jest siłą i wsparciem w starości, w chorobie. Bóg jest dla nich siłą i oparciem, zwłaszcza gdy przyjdzie godzina lęku o ostatni etap drogi, gdy wezwanie: „idź do ziemi, którą ci wskażę”, będzie zaproszeniem do Domu Ojca. Mimo ograniczeń starsi nie są ludźmi społecznego marginesu. Nie pozostają na drugim planie życia Kościoła, raczej w pierwszym szeregu. Oni niejednokrotnie włączają się w misję apostolską Kościoła przez modlitwę, ofiarowanie cierpienia i konkretną aktywność w życiu parafii i innych wspólnot religijnych, pomoc niesioną innym ludziom. Powinno się im umożliwić aktywną obecność w Kościele, ponieważ nic tak nie niszczy człowieka, jak świadomość bezużyteczności, zapomnienia i odrzucenia. ▪