facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2015 - luty
Kompas na życie

ks. Marek Chmielewski

strona: 26




Ks. Bosko rozdawał chłopcom kompasy. Wyposażał ich na życie. Nie straszył więzieniem, kijem, karą, utratą premii. Pokazywał wartości…

To było pewnie dziesięć lat temu. Zaczynała się jesień. Jechałem przez piękne lubuskie lasy. Zatrzymałem się na stacji benzynowej na skraju miasteczka. Nieco dalej, na lekkim wzniesieniu, stało trzech chłopców. Usilnie machali rękami, dając znać kierowcom, że chcieliby się z nimi zabrać. Bezskutecznie. Poszedłem zapłacić, czyniąc sobie mocne postanowienie, że gdy będą jeszcze czekali, chętnie ich podwiozę. Ruszyłem ze stacji. Czekali. Gdy byłem już bardzo blisko, najmniejszy z nich ukląkł na poboczu, złożył ręce jak do modlitwy i zrobił proszącą minę. Któż by się nie zatrzymał. Dwaj bracia i kolega. Od 10 do 13 lat. Wracali z miasteczka do swojej wioski położonej nad cudownym jeziorem. Raptem kilka kilometrów. Wystarczyło, aby porozmawiać. Kiedy zobaczyli koloratkę, od razu pochwalili się, że są ministrantami. Co robili w miasteczku? Pracowali. Zaczęli już w wakacje. Gdy ich rówieśnicy z miasta przyjeżdżali do nich nad jezioro, oni zbierali jagody i grzyby. „Bo wie ksiądz, nas jest ośmioro w domu. Na książki trzeba. I rodzicom pomóc. A teraz zaczął się sezon na porządki na działkach. Kopiemy w ogródkach, grabimy śmieci. Za dychę albo za piątaka. Dziś pracy nie było. Szkoda, bo brakuje nam dwadzieścia złotych na trampki dla Małego” – wyjaśnił najstarszy, ruchem nosa wskazując na najmniejszego. „Podziwiam Was chłopaki! Tylu Waszych rówieśników ma wszystko. Tylu innych, aby mieć, po prostu kradnie!”. „Kraść to nie, proszę księdza! Jak się kradnie, to można pójść do więzienia, tak jak nasz sąsiad!”. „A gdyby więzienia nie było? Co wtedy? Wtedy też byście nie kradli?”. W aucie zrobiło się cicho. Nie bardzo wiedzieli, co powiedzieć. W lusterku obserwowałem ich zakłopotane miny. Wybawił ich Mały: „O! Tu musimy wysiadać! Dziękujemy! Z Bogiem, proszę księdza!”. Na odchodnym wcisnąłem mu w rękę banknot. „To na Twoje trampki”.
Kiedy tamtędy przejeżdżam, nieodmiennie stają mi przed oczyma. Zostawiłem ich w kłopotliwym milczeniu. Czy to wystarczyło? W życiu czynimy tyle zła. A przecież nie grozi za to żadne więzienie. Jaki jest sekret bycia dobrym? Myśl biegnie do ks. Bosko i do jego biretu pozostawionego w klasie pełnej chłopców odrabiających lekcje. Wychodził nieraz na dłuższy czas, a oni trwali w milczeniu. Dlaczego? Albo też, dlaczego chłopcy wychodzili z oratorium do zakładów rzemieślniczych w mieście i tam pilnie się uczyli zawodu, nie przeklinali, nie wagarowali, unikali złych rozmów i podejrzanego towarzystwa. Ks. Bosko z nimi nie było, a oni zachowywali się tak jak tego sobie życzył. Dlaczego? Bo ks. Bosko rozdawał chłopcom kompasy. Wyposażał ich na życie. Nie straszył więzieniem, kijem, karą, utratą premii. Pokazywał wartości i pomagał chłopcom, aby je wybierali, aby przy nich trwali. Co jest najcenniejsze w życiu? Ks. Bosko uczył, że to zbawienie duszy! On robi wszystko, aby chłopcy wierzyli w Boga i z Nim współpracowali dla własnego zbawienia. Aby byli święci. Trzeba, aby w sercu chłopca dominowała bojaźń Boża. Nie strach przed Bogiem, ale obawa o to, że Boga można stracić. Bo Bóg jest nie tylko sędzią. Bóg jest też miłosierny. I gdy ktoś bardzo się stara, współpracuje z Bogiem, zostaje świętym. Aby chłopcy tak poznali Boga, aby się z Nim zaprzyjaźnili, ks. Bosko sprawował mszę św. i nabożeństwa. Dlatego spowiadał. Organizował rekolekcje i dni skupienia (ćwiczenia dobrej śmierci). Dlatego katechizował, głosił konferencje i pisał książki. Dlatego też szukał dróg zaufania do serca chłopców, był dla nich dobry. Nie karał. Bo Bóg jest dobry! Przy tak ożywionej relacji chłopców z Bogiem, ks. Bosko mógł pozwolić sobie na to, aby wieszać na ścianach oratorium napisy: „Bóg Cię widzi!”. To przypominało chłopcom, że mają kompas na życie, że są przygotowani do prób, które ono niesie. Oni wiedzieli, że choćby więzień nie było, to kraść nie wolno. To była ich wolność. To był przejaw ich godności i dojrzałości. ■