- Przesłanie na rozpoczęcie obchodów Dwusetlecia urodzin księdza Bosko
 - Od redakcji
 - Dobre maniery, sztuka dobrego życia
 - Boliwia zagrożonej młodzieży
 - Zambia Płaczę ze wzruszenia
 - Ukraina Pomoc dla uciekinierów
 - Egipt Podwyższenie muru misji w Aleksandrii
 - Mariusz Wlazły: Nosić Boga w sercu
 - Neutralność światopoglądowa nie oznacza świeckości państwa
 - Inka: Z duchowej szkoły księdza Bosko
 - Młodzież musi wiedzieć, że jest kochana
 - Sumienie to Boży przyjaciel
 - Mając poczucie własnej grzeszności, łatwiej jest wybaczać innym
 - Wychowanie przez wydarzenia
 - Cierpliwość i konsekwencja
 - Lekcja 10 Temat: Zdrowy dystans do świata wirtualnego.
 - Dobre maniery
 - Chrześcijanie nadają ton
 - Bioenergoterapia jest dziedziną spirytyzmu
 - Odrobina konsekwencji
 - Musimy porozmawiać...
 - Opowiadanie Pocieszenie
 
Dobre maniery
ks. Marek Chmielewski
strona: 26
Dobre maniery – mawiał ks. Bosko – są jak kiełki, z których wyrastają cnoty. Miewamy kłopoty z dobrymi manierami. Dzieci o nich zapominają. 
Rodzice zniechęcają się ciągłym korygowaniem i zwracaniem im uwagi. Młodym wydają się czasem oznaką słabości. 
W pewnych przypadkach stają się  orężem w ideologicznych przepychankach.  Gdy jeden z moich  współbraci zatrzymał się na progu sklepu z odzieżą, przytrzymał drzwi, chcąc udzielić  pierwszeństwa pewnej pani, i powiedział:  „Proszę! Kobiety mają pierwszeństwo!”, w odpowiedzi usłyszał!: „Ty zmaskulinizowany  byku! To, co robisz, to czysty seksizm!”.  Bywa też, że dobre maniery wywołują  zdziwienie, albo są zupełnie niezrozumiałe. W okresie moich studiów w Rzymie jechałem  gdzieś miejskim autobusem. Wszystkie  miejsca siedzące były zajęte. Do autobusu  wsiadła starsza pani. Wstałem i ruchem  dłoni delikatnie pokazałem, aby usiadła.  „A pan wysiada?” – zapytała. Odpowiedziałem,  że nie. „Pan wysiada?” – spytała  ponownie. Zapewniłem, że nie. Pani ani  drgnęła. Gdy po dziesięciu minutach  wysiadałem z autobusu, pani nadal stała.  Do tej pory mam wątpliwości, kto z nas w oczach współpasażerów wyszedł na dziwaka.  
Ks. Bosko wprowadziłby w tym miejscu  odpowiedni porządek. Według jego  strategii pedagogicznej kluczem do wychowania  chłopca na „dobrego chrześcijanina  i uczciwego obywatela” jest ukształtowanie  w nim postawy bojaźni Bożej. Gdziekolwiek  znajdzie się młody człowiek, w jakichkolwiek  okolicznościach przyjdzie mu żyć, będzie  wybierał Boga. Cofnie się przed kradzieżą,  przed zdradą, przed kłamstwem, bo takie  postępowanie zawsze pozbawi go przyjaźni  Bożej. Aby kształtować w młodych taką  dyspozycję, ks. Bosko dbał, aby żyli w relacji  z Bogiem: msza św., spowiedź, modlitwa,  miesięczne skupienia, tzw. ćwiczenie dobrej  śmierci. Poprzez katechezę pouczał ich, jak  mają żyć w Kościele i w świecie. Natomiast  poprzez zachęcanie do wierności codziennym  obowiązkom i praktykowanie cnót  pomagał im wyrabiać w sobie trwałe fundamenty  bojaźni Bożej. Bo cnota to przecież  ugruntowana, stała dyspozycja człowieka do  wybierania dobra. 
Listę cnót proponowanych przez ks.  Bosko otwierała miłość (caritas), a zamykały  – zgodnie z najlepszą tradycją katolicką – interesujące nas dobre maniery. Warto pod  tym kątem prześledzić „Regulamin domów  salezjańskich” pióra ks. Bosko. Zwłaszcza  rozdziały poświęcone skromności i trosce  o porządek i czystość. To, co potocznie  nazywamy savoir-vivre, bon tonem, konwenansem,  w Piemoncie ks. Bosko określano  mianem galateo. Znajomość obowiązujących  norm pożycia międzyludzkiego nie była oznaką  słabości, zideologizowania czy dziwactwa,  ale cnoty. Człowiek dobrze wychowywany, to  człowiek cnotliwy, ugruntowany moralnie.  Dobre maniery – mawiał ks. Bosko – są jak  kiełki, z których wyrastają cnoty. Człowiek o dobrych manierach, nawet w okolicznościach  dla niego niesprzyjających, nie zdradzi  dobra, będzie mu wierny. W tym miejscu dobre  maniery spotykają się z potrzebą kształtowania  w sobie postawy bojaźni Bożej. Z istoty  rzeczy nie może on być gruboskórny, wulgarny,  pozbawiony delikatności, niezadbany.  W obrazowy sposób ks. Bosko opowiedział o tym w broszurze „Siła dobrego wychowania”  z 1855 r. Bohaterka tego opowiadania  poprzez dobre słowa i maniery, łagodność  w postępowaniu, zdołała pokonać pijaństwo  męża i ojca swego dziecka, jego agresywność  i brak wiary. Doprowadziła do jego nawrócenia  i stałej zmiany postępowania.  Stał się na nowo dobrym mężem i ojcem.  
Naiwne? Trochę tak. Ksiądz Bosko  pewnie nie znał teorii współuzależnienia.  Wiedział jednak, że Bóg może zmienić serce  człowieka. Dobre maniery, bez wątpienia  bardziej niż krzyk i agresja, zaświadczają  o tym, że jest bardzo blisko. ¦ 
	







