- Przesłanie na rozpoczęcie obchodów Dwusetlecia urodzin księdza Bosko
- Od redakcji
- Dobre maniery, sztuka dobrego życia
- Boliwia zagrożonej młodzieży
- Zambia Płaczę ze wzruszenia
- Ukraina Pomoc dla uciekinierów
- Egipt Podwyższenie muru misji w Aleksandrii
- Mariusz Wlazły: Nosić Boga w sercu
- Neutralność światopoglądowa nie oznacza świeckości państwa
- Inka: Z duchowej szkoły księdza Bosko
- Młodzież musi wiedzieć, że jest kochana
- Sumienie to Boży przyjaciel
- Mając poczucie własnej grzeszności, łatwiej jest wybaczać innym
- Wychowanie przez wydarzenia
- Cierpliwość i konsekwencja
- Lekcja 10 Temat: Zdrowy dystans do świata wirtualnego.
- Dobre maniery
- Chrześcijanie nadają ton
- Bioenergoterapia jest dziedziną spirytyzmu
- Odrobina konsekwencji
- Musimy porozmawiać...
- Opowiadanie Pocieszenie
Boliwia zagrożonej młodzieży
Ks. Andrzej Borowiec, salezjanin
strona: 10
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem w Boliwii. Od przeszło siedmiu miesięcy mieszkam w miasteczku zwanym Cochabamba (czyt. Kociabamba) otoczonym dookoła Andami, położonym na wysokości ok. 2800 m n.p.m. Samo miasto znajduje się w kotlinie i wygląda z wysokości gór jakby było w wielkim kraterze. Jestem we wspólnocie inspektorialnej jako ekonom, kapelan trzech zgromadzeń sióstr (Rodziny Salezjańskiej) oraz koordynator inspektorialnego Centrum Komunikacji Społecznej i Audiowizualnej.
Wspólnoty salezjańskie znajdują się w terenach tropikalnych i wysoko w górach ponad 4,5 tys. m n.p.m. Niestety, jeszcze nie miałem okazji odwiedzić ich wszystkich ze względu na swoje liczne obowiązki. Zajmuję się też m.in. przygotowaniem dzieci do Pierwszej Komunii św. i do bierzmowania. Czasem spotykam się też z grupami młodzieży. Niedawno młodzież szykująca się do spotkania z Ojcem Świętym na Światowym Dniu Młodzieży w Krakowie zaprosiła mnie na swoje spotkanie.
Boliwia jest jednym z najbiedniejszych krajów w Ameryce Łacińskiej. Są oczywiście miasta z pięknymi wieżowcami i willami, ale żyją w nich ludzie, którzy albo dorobili się, wyjeżdżając do pracy za granicę, albo tzw. kokaleros (uprawiający i handlujący liśćmi koki), albo też imigranci. np. z Brazylii. Większość mieszkańców żyje jednak w górzystych rejonach, ubogich w urodzajną ziemię, w trudnym, wysokogórskim klimacie. Młodzież masowo opuszcza swoje wioski i ucieka do miast, licząc na lepsze życie. Nie zawsze to się im udaje, wpadają w nędzę, trafiają na prawdziwy margines. Wielu z nich jest wykorzystywanych w dość ciężkich pracach, inni na ulicach sprzedają gazety, czyszczą buty, pracują jako cyrkowcy na skrzyżowaniach ulic. Inni wpadają w grupy przestępcze, narkomanie, kradzieże, prostytucje. By przeżyć, dopuszczają się nieraz rozbojów, kradzieży i prostytucji.
Salezjanie próbują wychodzić młodym naprzeciw, organizując przeróżne zajęcia, warsztaty, kursy. A w szczególności dając dostęp do edukacji.
W Cochabambie, gdzie obecnie jestem, mamy: Inspektorat, trzy parafie, uniwersytet, dwie szkoły podstawowe i gimnazjum, dwie szkoły techniczne. Prowadzimy też kursy rolnicze oraz radia lokalne. W sumie objętych jest tu naszą opieką prawie 230 tys. osób.
W La Paz mamy: sześć parafii, uniwersytet, trzy szkoły podstawowe, 68 szkół Don Bosco, trzy szkoły techniczne oraz dwa radia lokalne, wydawnictwo i kino. Naszą opieką obejmujemy w tym rejonie ok. 200 tys. osób. W Santa Cruz z kolei mamy: sześć parafii, uniwersytet, siedem szkół podstawowych, cztery szkoły techniczne, ośrodek dla dzieci ulicy, liczne dzieła socjalne oraz trzy radia lokalne. Z naszą posługą docieramy tu do ponad 625 tys. osób. A nie są to jedyne nasze rejony działania.
Jak widzicie jest dość duże pole do pracy salezjańskiej. Niestety, zawsze brakuje tych rąk do pomocy. Prosimy więc o modlitwę o powołania salezjańskie. ¦