facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2014 - listopad
Boliwia zagrożonej młodzieży

Ks. Andrzej Borowiec, salezjanin

strona: 10



Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Jestem w Boliwii. Od przeszło siedmiu miesięcy mieszkam w miasteczku zwanym Cochabamba (czyt. Kociabamba) otoczonym dookoła Andami, położonym na wysokości ok. 2800 m n.p.m. Samo miasto znajduje się w kotlinie i wygląda z wysokości gór jakby było w wielkim kraterze. Jestem we wspólnocie inspektorialnej jako ekonom, kapelan trzech zgromadzeń sióstr (Rodziny Salezjańskiej) oraz koordynator inspektorialnego Centrum Komunikacji Społecznej i Audiowizualnej.
Wspólnoty salezjańskie znajdują się w terenach tropikalnych i wysoko w górach ponad 4,5 tys. m n.p.m. Niestety, jeszcze nie miałem okazji odwiedzić ich wszystkich ze względu na swoje liczne obowiązki. Zajmuję się też m.in. przygotowaniem dzieci do Pierwszej Komunii św. i do bierzmowania. Czasem spotykam się też z grupami młodzieży. Niedawno młodzież szykująca się do spotkania z Ojcem Świętym na Światowym Dniu Młodzieży w Krakowie zaprosiła mnie na swoje spotkanie.
Boliwia jest jednym z najbiedniejszych krajów w Ameryce Łacińskiej. Są oczywiście miasta z pięknymi wieżowcami i willami, ale żyją w nich ludzie, którzy albo dorobili się, wyjeżdżając do pracy za granicę, albo tzw. kokaleros (uprawiający i handlujący liśćmi koki), albo też imigranci. np. z Brazylii. Większość mieszkańców żyje jednak w górzystych rejonach, ubogich w urodzajną ziemię, w trudnym, wysokogórskim klimacie. Młodzież masowo opuszcza swoje wioski i ucieka do miast, licząc na lepsze życie. Nie zawsze to się im udaje, wpadają w nędzę, trafiają na prawdziwy margines. Wielu z nich jest wykorzystywanych w dość ciężkich pracach, inni na ulicach sprzedają gazety, czyszczą buty, pracują jako cyrkowcy na skrzyżowaniach ulic. Inni wpadają w grupy przestępcze, narkomanie, kradzieże, prostytucje. By przeżyć, dopuszczają się nieraz rozbojów, kradzieży i prostytucji.

Salezjanie próbują wychodzić młodym naprzeciw, organizując przeróżne zajęcia, warsztaty, kursy. A w szczególności dając dostęp do edukacji.
W Cochabambie, gdzie obecnie jestem, mamy: Inspektorat, trzy parafie, uniwersytet, dwie szkoły podstawowe i gimnazjum, dwie szkoły techniczne. Prowadzimy też kursy rolnicze oraz radia lokalne. W sumie objętych jest tu naszą opieką prawie 230 tys. osób.
W La Paz mamy: sześć parafii, uniwersytet, trzy szkoły podstawowe, 68 szkół Don Bosco, trzy szkoły techniczne oraz dwa radia lokalne, wydawnictwo i kino. Naszą opieką obejmujemy w tym rejonie ok. 200 tys. osób. W Santa Cruz z kolei mamy: sześć parafii, uniwersytet, siedem szkół podstawowych, cztery szkoły techniczne, ośrodek dla dzieci ulicy, liczne dzieła socjalne oraz trzy radia lokalne. Z naszą posługą docieramy tu do ponad 625 tys. osób. A nie są to jedyne nasze rejony działania.

Jak widzicie jest dość duże pole do pracy salezjańskiej. Niestety, zawsze brakuje tych rąk do pomocy. Prosimy więc o modlitwę o powołania salezjańskie. ¦