- Jezus jest przyjacielem
- Od redakcji
- Czego nie uczy polska
- Trzeba działać i to energicznie
- Filipiny Przywrócić podstawy egzystencji
- Ludzie bez barier
- Co powinniśmy wiedzieć o gender
- Arcybiskup Antoni Baraniak - zapomniane męczeństwo
- Wychowanie i kultura
- Wdrażanie do wartości etycznych
- Modlitwa: Pokarm dla duszy
- Późne powroty
- Lekcja 2 Temat: Dobrze uczyć i stawiać sprawiedliwe oceny.
- Nauka i wychowanie (cd.)
- Kochali Boga i ziemię ojczystą
- Toksyczne praktyki New Age
- Uczmy dzieci filozofii. I teologii też.
Co powinniśmy wiedzieć o gender
Marek Czachorski
strona: 12
Niepokojąco przedłuża się stan umysłowego zamieszania na temat gender, podsycanego przez usługowe media, niektórych polityków i naukowców, ale także, niestety, niektórych duszpasterzy.
Konieczne jest wyklarowanie sporu o to, czy – i ewentualnie, z jakich powodów – należy sprzeciwić się „ideologii gender”?
Definicja teorii gender
Krążą rozmaite definicje teorii gender i niektóre rodzą nieporozumienia. Z tego powodu często przeciwnikom tej teorii zarzuca się jej nieznajomość czy manipulację. Aby nie narazić się na to, trzymajmy się precyzyjnych określeń z wypowiedzi Benedykta XVI i listu polskich biskupów. Teoria składa się z kilku powiązanych tez, a główna jest ta, że odmienność płciowa pomiędzy mężczyzną i kobietą nie jest różnicą dotyczącą naszej „natury”, czyli naszego człowieczeństwa. Termin „natura” to termin filozoficzny, a tutaj oznacza „istotę”, w szczególności istotę człowieka. „Genderyści” twierdzą, że bycie mężczyzną lub kobietą to coś „zewnętrznego” wobec człowieczeństwa, coś tylko „biologicznego”, ostatecznie nieważnego. Przyrodą posługujemy się jako środkami do własnych celów, używamy. Tak samo używać należy własnej kobiecości lub męskości – używać dla własnych celów. To sedno ideologii gender.
Ideologia czy nauka?
Przeciwnicy „teorii gender” zazwyczaj określają ją jako „ideologię”, co jednak bardzo często budzi oburzenie „genderystów”, prowadzących taką działalność w ramach swoich obowiązków akademickich, wykładając tzw. gender studies. Każdy człowiek jest jednak istotą rozumną i nie sposób się tej rozumności pozbyć. Jeśli nasze życie odbiega od tego, co wskazuje nasz rozum, to pojawia się bolesny emocjonalny rezonans, a w konsekwencji próba nagięcia rozumu do swojego postępowania. Zjawisko to filozofia nowożytna nazywa „resentymentem” (pojęciem tym posługuje się także Karol Wojtyła w „Miłości i odpowiedzialności”). Resentyment to samousprawiedliwienie własnej moralnej słabości. Ideologia gender dostarcza samousprawiedliwienia seksualnych słabości. Z tego powodu przyjmuje się bez uzasadnienia tezę tej teorii, iż różnica płciowa ma znaczenie tylko biologiczne jako wygodny dogmat. I słusznie jej krytycy mówią tutaj o „ideologii”. W nauce liczą się argumenty. A „genderyści” żądają od nas wyłączenia rozumu, twierdząc, że zajmują się nauką, bo pracują na uniwersy-tetach i otrzymują na swoje badania naukowe granty itp. Pamiętamy jednak, iż na tych samych uniwersytetach i na tych samych wydziałach, w czasach Peerelu (niekiedy dokładnie te same osoby) uprawiano także ideologię marksistowską.
Metoda argumentacji
Głównej tezy ideologii gender nie jesteśmy w stanie odrzuć na gruncie którejkolwiek z nauk tzw. szczegółowych. Ani medycyna, ani psychologia, ani socjologia nie mogą odpowiedzieć na pytanie, jaki jest sens (istota) ludzkiej odmienności płciowej. Socjologowie mogą tylko określać, jak społeczności rozumieją tą odmienność płciową. Psychologowie badają, jak ludzie ją przeżywają, a medycyna może zajmować się odmiennym funkcjonowaniem organizmu kobiety
i mężczyzny. Na temat „teorii gender” oczywiście mogą – i powinni – zabierać głos lekarze, psychologowie i socjologowie, ale tylko we właściwym dla swoich dyscyplin aspekcie. Za oczekiwaniem, iż te nauki wystarczą nam dla rozwiązywania wszystkich problemów (włącznie z istnieniem Boga i teorią gender) kryje się błędna koncepcja nauki (tzw. scjentyzm), czyli traktowanie nauk szczegółowych jako jedynej czy najwartościowszej formy ludzkiej wiedzy. Bliższą prezentację i krytykę tej koncepcji znajdujemy chociażby w encyklice „Fides et ratio” Jana Pawła II.
Tutaj musi jednak wkroczyć filozofia z właściwymi jej metodami działania. Z teorią gender nie poradzimy sobie za pomocą tylko nauk szczegółowych, jak to zapewniają nas w naszym kraju niektórzy przeciwnicy ideologii gender.
Sprawa ważna?
Spór o ideologię gender jest jednak sporem głębszym, bo sporem o samo sedno naszej ludzkiej egzystencji. Od tej strony patrząc, jest sporem jeszcze poważniejszym niż spór ze zbrodniczą ideologią marksistowską. Ideologia gender twierdzi bowiem, że różnica pomiędzy mężczyzną i kobietą jest różnicą tylko biologiczną, nie dotyczącą naszego człowieczeństwa. Mamy tutaj zamach na rozumienie człowieka jako istoty nie tylko duchowej, ale także cielesnej. Jesteśmy istotą cielesno-duchową. Chrześcijaństwo różni się od innych religii tym, że jest religią nakazującą szanowanie ciała, tak jak szanuje się człowieka. Oczekujemy nawet zmartwychwstania ciała, czyli życia Boskiego, ale w ciele! Jeśli „genderyści” mają rację, to jesteśmy albo tylko ciałem, albo tylko duchem, a ciało to tylko jakieś więzienie ducha, z którego trzeba się wyzwolić. Św. Tomasz z Akwinu nazywał to najgorszą z możliwych herezji, a miał na uwadze zwłaszcza herezję katarów, pustoszącą duchowo średniowieczną Europę. Ideologia gender to zatem nowe wcielenie tej powracającej w każdej epoce – a dzisiaj szczególnie – herezji manichejskiej, traktującej ciało, jego kobiecość i męskość, jako coś obcego prawdziwej istocie człowieka, dzieło szatana. Na gruncie tej herezji wszelakie seksualne (cielesne) występki, dowolne traktowanie ludzkiej cielesności to sprawa jakoby tylko ciała, a zatem jakoby nie grzech. Homoseksualizm, antykoncepcja, aborcja to zatem jakoby nie zło. Jeśli jednak człowiek jest także ciałem, to odmienność cielesna wyznacza bezwarunkowe moralne zobowiązanie do jej uszanowania! Homoseksualizm, antykoncepcja i każda inna manipulacja cielesnością człowieka to zatem zło uderzające w człowieczeństwo, a zatem czyny moralnie złe.
Widzimy, że są powody, aby poważnie potraktować niedawne ostrzeżenie polskich biskupów przed ideologią gender. Wielu jednak pracuje, abyśmy to ostrzeżenie zlekceważyli, uznali za nieznajomość „nauki” i kolejne polowanie na czarownice. Tymczasem jest to ostrzeżenie przed niszczeniem ludzkiego świata, sprowadzaniem go poniżej ludzkiego poziomu, a koniec końców – ostrzeżenie przed osłabieniem chrześcijaństwa jako Dobrej Nowiny także deprecjo-nowanie godności ludzkiego ciała.
Ideologia gender dostarcza samousprawiedliwienia seksualnych słabości. Z tego powodu przyjmuje się bez uzasadnienia tezę tej teorii, iż różnica płciowa ma znaczenie tylko biologiczne jako wygodny dogmat.