- Franciszek przeniknięty Bogiem
- Jak stworzyć wspólnotę szkolną
- Ukraina Nie patrzymy, czy ktoś jest katolikiem, czy nie
- Zambia. Nasi wolontariusze
- Argentyna. Płaczę, bo to jest nasz papież
- Człowiek nawrócony spojrzeniem Jezusa
- Msza święta w rodzinie
- Co zasiejemy, to z pewnością wyda owoce
- Droga światła przedłużeniem ewangelicznej radości Zmartwychwstania
- Kochajmy biskupa Rzymu
- Apostołowie miłosierdzia
- Mama, tata i miłość na całe życie
- Kultura egoistów
- Bo ja chcę…
- Pascual Chávez Villanueva przypomina nauczanie księdza Bosko
Kultura egoistów
Robert Tekieli
strona: 20
Występuje Pan przeciwko całej współczesnej kulturze. To jakieś szaleństwo. Zarzuca pan dominikanom, że promują homeopatię, jezuitom, że poprzez medytację chrześcijańską popierają jogę, benedyktynom – rozpowszechnianie buddyzmu zen, a biskupowi, że posługuje się wahadełkiem. W niewinnej rozrywce szuka pan szatana. Myślę, że sam ma pan kłopoty.
Staram się nie nadużywać wysokich publicystycznych tonów. Napiszę jednak krótko. Nigdy dotąd polska rodzina i polski naród nie były tak zagrożone. Współczesna kultura, dla zarobku i z głupoty, jest morderczynią więzi.
Bardzo dużo jeżdżę po Polsce. Miesięcznie do 15 tys. km. Spotykam się z tysiącami osób. Mówię w gimnazjach, liceach, w kościołach i do studentów. Rozmawiam z wychowawcami, nauczycielami, katechetami, dyrektorami szkół, rodzicami. Ludzie młodzi są papierkiem lakmusowym wszelkich masowych przemian kulturowych – pracujący z nimi potwierdzają moje intuicje. W ciągu ostatnich dosłownie dwóch, trzech lat obserwuje się w Polsce nieprawdopodobne przyspieszenie procesów destrukcji więzi.
Ze szkoły wraca dwoje przyjaciół. W milczeniu. Na uszach słuchawki. Kiedy nauczyciel pyta: „Czemu ze sobą nie rozmawiacie?”, są zdziwieni. Wręcz oburzeni: „Za chwilę będziemy w domu i pogadamy na czacie!”.
Rośnie pokolenie znudzonych i unikających wysiłku. Rozmowa twarzą w twarz czasami wymaga jakiegoś poświęcenia. Relacje zapośredniczone przez media są łatwe. Na czacie np. można kłamać. Na czacie kłamstwo ma o wiele dłuższe nogi. I piszący nawet przestali już dostrzegać swe kłamstewka. Bo przecież nikt nie widzi.
Zatem, po pierwsze: relacje zapośredniczone. Wychowujemy pokolenie miękkich maminsynków. Nadwrażliwców z wiotkimi mięśniami duszy. Smutnych w swej masie i bez charakteru.
Po drugie: nieobecność ojca i nadopiekuńcza, lękowa matka. Polska się wyludnia. Północny wschód – tragedia emigracji porównywalna z XIX-wieczną. Zasiedlony po wojnie zachód – o wiele gorzej. Dolnośląskie, opolskie – proces wyludniania widzą wszyscy zajmujący się młodzieżą. Z dziećmi coraz rzadziej żyją w jednym domu oboje rodzice. W rodzinach pełnych również coraz częściej sytuacja jest niewesoła. Dorośli uciekają od odpowiedzialności. Choćby w pracę. Ojcowie coraz częściej nawet jeśli obecni ciałem, są nieobecni duchem. Wódka, komputery. Coraz liczniejszymi gośćmi w naszej poradni chrześcijańskiej są zrozpaczeni 17-latkowie: „Czy może pan coś zrobić z moim 35-letnim tatą? Po powrocie z pracy jest tak zmęczony, że jak siada do komputera, to nie wstaje przed północą. Praktycznie wychowuję się bez ojca”. Przychodzą też matki i przyprowadzają swe 13-, 16-latki, ofi ary szkolnego stresu i pewnego środka na kaszel sprzedawanego bez recepty. Wokół którego tworzy się subkultura śmierci. Fora, gdzie radzi się, jak i ile zażywać. A potem 13-latka pokazuje 800 cięć żyletką na nogach. Matka policzyła.
Po trzecie: wirtual. Po czwarte: pop-satanizm. I okultyzm rozcieńczony w internecie. Maturzystka, która w wieku 13 lat namówiona przez przyjaciółkę „zabawiła się” w OOBE. Efektem pięcioletnie zaburzenia snu. W końcu gwałt astralny. Bezradność, zagubienie, dzieci błądzące we mgle. Właśnie dziś katolickie wydawnictwo promuję książkę Dowód. Ile osób uwierzy mi, że doświadczenia bliskie śmierci, NDE, to oszustwo spirytyzmu? r
W ciągu ostatnich dosłownie dwóch, trzech lat obserwuje się w Polsce nieprawdopodobne przyspieszenie procesów destrukcji więzi.