- Franciszek przeniknięty Bogiem
- Jak stworzyć wspólnotę szkolną
- Ukraina Nie patrzymy, czy ktoś jest katolikiem, czy nie
- Zambia. Nasi wolontariusze
- Argentyna. Płaczę, bo to jest nasz papież
- Człowiek nawrócony spojrzeniem Jezusa
- Msza święta w rodzinie
- Co zasiejemy, to z pewnością wyda owoce
- Droga światła przedłużeniem ewangelicznej radości Zmartwychwstania
- Kochajmy biskupa Rzymu
- Apostołowie miłosierdzia
- Mama, tata i miłość na całe życie
- Kultura egoistów
- Bo ja chcę…
- Pascual Chávez Villanueva przypomina nauczanie księdza Bosko
Jak stworzyć wspólnotę szkolną
Marcin Banasik
strona: 4
Zaangażowanie rodziców w życie szkolne ich dzieci zazwyczaj ogranicza się do krótkich wizyt na wywiadówkach. Nie uciekajmy ze szkoły tylko dlatego, że wyrośliśmy już z ławek.
Rodzice, jeśli nawet pojawiają się na wywiadówce, zazwyczaj nie angażują się w rozmowę, nie podejmują żadnego tematu, siedzą spięci i tylko czekają, by jak najszybciej czmychnąć ze szkolnych ławek. Nie pozwalają wybrać się ani do trójki klasowej, ani do upieczenia ciasta na kiermasz, nie zgłaszają się do pomocy przy organizacji szkolnej wycieczki czy balu. Dlaczego dorośli tak niechętnie wracają do szkoły?
Brakuje czasu
Iwona Nawara, mama 14-letniego Michała, ucznia I klasy gimnazjum salezjańskiego na os. Piastów w Krakowie, zauważa, że najczęściej przyczyną braku zaangażowania rodziców w życie szkolne jest ciągłe zabieganie: – Dorośli nie angażują się z obawy, że szkoła zabierze im zbyt wiele czasu, zwłaszcza teraz, kiedy straszeni wszechobecnym kryzysem pracujemy coraz więcej, obawiając się zwolnień z pracy. Przyznaje jednak, że wychowanie dzieci to wspólne zadanie rodziców i nauczycieli. – Nie możemy pracować bez wspólnej strategii. Do tego potrzebna jest rozmowa – podkreśla pani Iwona. Dodaje, że stworzenie realnych więzi na linii nauczyciel – rodzic powinno być ujęte w konkretne ramy. – Trzeba jasno określić, kiedy i gdzie będą się odbywać spotkania oraz jakie tematy będą na nich poruszane – proponuje mama Michała, dodając, że byłoby dobrze, aby inicjatywa wyszła od szkoły.
Pomalujmy ławki
Zdaniem ks. Tomasza Kijowskiego, duszpasterza młodzieżowego z salezjańskiej Inspektorii Krakowskiej, niechęć dorosłych do angażowania się w życie szkolne ich dzieci to problem istniejący od wielu lat. Dodaje, że w większości wypadków żadnej ze stron nie zależy, aby zmienić ten schemat. Nauczyciele nie chcą, żeby ktoś wtrącał się w ich kompetencje, a rodzice nie wiedzą, w jaki sposób ponownie „pójść” do szkoły. – Rodzice chętniej nawiązują relacje podczas nieformalnych spotkań, np. pomagając przy remoncie klasy czy malowaniu ławek. Takie okazje to początek budowania więzi, które mogą zaowocować wspólnie wypracowaną strategią wychowania dzieci – mówi duchowny. Przyznaje, że chęć współpracy powinna występować po obu stronach. – Jedna strona wychodzi z pomysłem wycieczki szkolnej, druga organizuje transport i nocleg, ktoś inny planuje trasę. W ten sposób każdy czuje się uczestnikiem szkolnego życia – tłumaczy ks. Kijowski. stworzenie tzw. banku czasu. – Polega to na tym, że tyle czasu, ile rodzic poświęci innym uczniom lub szkole, np. malując salę, pomagając wybranemu uczniowi w chemii czy plewiąc szkolny ogródek, tyle samo ktoś inny poświęci jego dziecku, ucząc go bezpłatnie gry na gitarze czy konwersacji w obcym języku – proponuje Anna Poraj, autorka poradnika Rodzice w szkole, prezes Instytutu Inicjatyw Pozarządowych. Dodaje, że nawet dorośli, którzy mają bardzo mało czasu na cokolwiek, mogą nagle znaleźć godzinkę, jeżeli widzą w tym korzyść dla swojego dziecka.
Zainteresowanie przychodzi za późno
– Zaangażowanie rodziców w życie szkolne ich pociech maleje wraz z dorastaniem dzieci. Dorośli najczęściej bywają w szkole, kiedy ich synowie i córki rozpoczynają edukację. Gdy dzieci zaczynają być samodzielne, zainteresowanie rodziców sprawami szkolnymi słabnie – mówi Anna Dębska z centrum psychologicznego „Spotkanie” działającego przy Stowarzyszeniu Psychologów Chrześcijańskich. Dodaje, że ponowne zainteresowanie przychodzi, kiedy pojawiają się kłopoty i szkoła informuje o nich rodziców. – Wielu przykrych sytuacji można by uniknąć, gdyby dorośli nie zrywali więzi ze szkolnym życiem swoich dzieci – zauważa psycholog. Jako przykład podaje historię Kasi, która przykłada się do nauki, jest cicha i spokojna. – Czasami nauczyciel widzi, że jest wyśmiewana przez inne koleżanki. Na wywiadówce rodzic dowiaduje się o uzyskanych przez nią stopniach i frekwencji. O kontaktach z koleżankami nie. Sprawa wychodzi na jaw, gdy dziewczynka zachoruje na depresję albo odmawia chodzenia do szkoły. Anna Poraj zauważa, że aktywną postawę rodzica wobec szkoły należy kształtować jak najwcześniej, już w przedszkolu i pierwszych klasach szkoły podstawowej. – Wtedy mamy największą szansę na sukces. Później rodzic tak często nie pojawia się w szkole, tak łatwo nie angażuje się w życie szkolne dziecka – podkreśla. Dodaje, że to szkoła (lub przedszkole) musi mu pokazać, w czym oczekuje jego pomocy, na jakich zasadach rodzic może się włączyć w życie szkoły, wykształcić pewne nawyki. Mama lub tata, który już podczas nauki dziecka w szkole podstawowej działał w prężnej radzie rodziców, najczęściej uaktywnia się również w gimnazjum czy szkole średniej. Ktoś, kto tego nie doświadczył, gdy dziecko zaczynało karierę ucznia, potem będzie z trudem zmieniał swoje postawy.
Doskonalmy się w byciu rodzicem
Zaangażowanie rodziców w życie szkolne dzieci nie zawsze ogranicza się do obecności na wywiadówkach. Doskonałym przykładem są placówki katolickie, gdzie całokształt wychowania opiera się na systemie wartości chrześcijańskich. W Salezjańskiej Szkole Podstawowej im. Jana Pawła II w Pile aktywnie działa Rada Rodziców, która zbiera pieniądze nie tylko na wspieranie działalności szkoły, ale także dla potrzebujących. Dzięki działalności Rady wyremontowano halę sportową, a także ufundowano nagrody na konkursy, turnieje, olimpiady oraz wycieczki szkolne. Rodzice współpracują ze szkołą w sprawach kształcenia i wychowania swoich dzieci, biorą też udział w organizowanych spotkaniach, między innymi w festynach rodzinnych, imprezach z okazji Dnia Dziecka czy mikołajkach. Na dobre relacje z rodzicami stawiają również placówki edukacyjne działające przy Stowarzyszeniu Wspierania Edukacji i Rodziny „Sternik”. – Współpraca z rodzicami uczniów odgrywa bardzo ważną rolę w działalności naszej szkoły – mówi Paweł Zuchniewicz, koordynator współpracy z rodzicami w szkole dla chłopców „Żagle”. Dodaje, że w placówce każda rodzina ma swojego opiekuna. Spotkania rodziców z opiekunem odbywają się trzy razy w roku, opiekuna zaś z uczniem raz w miesiącu w wypadku nauczania początkowego i co dwa tygodnie w starszych klasach. – Rozmowa dotyczy postępów ucznia w nauce, ale nie tylko. Chodzi o wymianę całościowej wiedzy o chłopcu i ustalenie wspólnego planu działania wychowawczego – zauważa Zuchniewicz.
Nie wystarczy doświadczenie
Zdaniem koordynatora misją szkoły nie jest tylko nauka i wychowanie dzieci. Bycie rodzicem również wymaga doskonalenia się. – Dziś nie wystarczy już doświadczenie, które wynieśliśmy z naszych rodzinnych domów. Świat zmienia się szybciej niż kiedyś, razem z nim zmieniają się problemy, z jakimi spotykają się rodzice – wyjaśnia. Jako przykład podaje kupowanie gier komputerowych z okazji urodzin. – Rodzice mają dobre chęci, ale nie zawsze zdają sobie sprawę, że nowoczesny komputer czy smartfon w rękach dziecka jest jak kierowanie samochodem bez prawa jazdy – tłumaczy Zuchniewicz. Dodaje, że jeden z wykładów dla rodziców dotyczył problemu korzystania przez dzieci z elektronicznych gadżetów.
Pogadanka o lekach
Anna Poraj zauważa, że nie wolno zapominać, iż prawie każdy rodzic pracuje, ma jakieś umiejętności i wiedzę zawodową, którą można wykorzystać. Szkoła to miejsce, w którym może się doskonale rozwijać idea wolontariatu pracowniczego, ponieważ jeśli rodzic ma się angażować w pracę dla innych, to przede wszystkim dla przedszkola czy szkoły własnych dzieci, a więc pośrednio także dla nich. Jak rodzice mogą wykorzystać swoje umiejętności zawodowe na rzecz szkoły? Sprawa jest prosta, gdy potrzebujemy malarza do odświeżenia sali czy cukiernika do upieczenia ciast na festyn. Ale przecież nikt lepiej nie sformułuje protokołu czy uchwały niż prawnik lub urzędnik. Elektryk może się zająć konserwacją urządzeń elektrycznych w szkole, farmaceuta poprowadzić pogadankę dla rodziców na temat leków, paraleków i ziółek, a strażak zająć się przeglądem szkolnych gaśnic. – Każdy z nich poświęci niewiele czasu na pomoc, a szkoła zyska bardzo wiele: poza oszczędnościami kilku nowych, sprawdzonych sojuszników – zachęca do współpracy szkolnej Anna Poraj. R
10 dobrych rad dla rodziców i wychowawców
Szkoła to wspólna sprawa uczniów, wychowawców i rodziców. Im szybciej się to zrozumie, tym mniej wychowawczych problemów. A przecież o to nam chodzi.
Dla wychowawców
1. Przełam lody – twórz drużynę. Zaproś rodziców do wspólnej pracy przy urządzaniu klasy, zrobieniu gazetki czy innej drobnej sprawy. Nawet godzina spędzona razem stworzy więzi, które będą procentować.
2. Staraj się poznać charaktery i temperamenty twoich partnerów. Uważaj na przywódców. Jedna nadaktywna i zbyt ambitna mama czy tata może zrazić do wspólnej pracy pozostałych.
3. Nie dopuszczaj, aby całość spraw przejęła tzw. trójka klasowa – reszta się wyalienuje.
4. Podczas wywiadówek przeznacz 10–15 minut na dyskusję. Wciągaj w nią wszystkich. Daj do zrozumienia, że oczekujesz rozwiązania problemu przez rodziców.
5. Przynajmniej raz w roku zorganizuj wspólną imprezę (piknik, zawody sportowe itd.).
Dla rodziców
6. Musisz się przemóc – wejdź do drużyny. Poznasz życie szkoły, poznasz nowych ludzi, może zyskasz nowe możliwości.
7. Spróbuj kiedyś zupy w szkolnej stołówce. Może nie jest najlepsza.
8. Pomyśl o tym, co byś zrobił, gdybyś był dyrektorem szkoły. Może tego właśnie jej potrzeba.
9. Staraj się poznać rodziców dzieci, z którym przyjaźni się twoja córka lub syn.
10. Gdy twoje dziecko jest w szkole w jakimś konflikcie, rozwiązuj go wspólnie z pozostałymi rodzicami. Dorośli, którzy mają bardzo mało czasu na cokolwiek, mogą nagle znaleźć godzinkę, jeżeli widzą w tym korzyść dla swojego dziecka.
Nasz udział... to początek budowania więzi, które mogą zaowocować wspólnie wypracowaną strategią wychowania dzieci. Aktywną postawę rodzica wobec szkoły należy kształtować jak najwcześniej, już w przedszkolu i pierwszych klasach szkoły podstawowej. Wielu przykrych sytuacji można by uniknąć, gdyby dorośli nie zrywali więzi ze szkolnym życiem swoich dzieci.